Kilchoman Sanaig Cask Strength 2024 – kolejne spotkanie z bardzo ciekawą whisky ze stosunkowo młodej szkockiej destylarni słodowej.

To już moje dziewiąte zetknięcie z whisky z tej gorzelni. Dziewiąte – bo Kilchoman co roku zasypuje nas całą masą interesujących wydań: limitowanych, niewielkich serii, często bardzo od siebie różnych.
I właśnie tego brakuje mi w ofercie gorzelni starszych, renomowanych, ale należących do wielkich korporacji, gdzie coraz częściej liczy się wyłącznie zysk, a nie jakość trunku.

Sanaig Cask Strength został skomponowany z tych samych destylatów co podstawowa wersja Sanaig, obecna na rynku od lat i stanowiąca jedną z nielicznych, cyklicznie powtarzanych edycji w stałej ofercie tej słodowej gorzelni. W składzie mamy 70% destylatu dojrzewającego w beczkach po sherry oraz 30% po bourbonie. Zatorfienie jęczmienia wynosi 50 PPM. Różnica? Dzisiejsza edycja została zabutelkowana z tak zwaną mocą beczki – bez rozcieńczania do niższego poziomu alkoholu.
Oczywiście, jak w przypadku wszystkich wydań Kilchomana, nie zastosowano tu filtracji ani barwienia.

O tej gorzelni, założonej w 2005 roku na legendarnej wyspie Islay, pisałam już chyba wszystko w poprzednich notkach. Dla przypomnienia wspomnę tylko kilka faktów z jej historii. Destylarnia została założona przez Anthony’ego Willsa na farmie Rockside, jako pierwszy zakład tego typu, który nie znajduje się nad brzegiem morza. Początkowo miała to być typowa gorzelnia „przyzagrodowa”, gdzie destylacja miała stanowić integralną część pracy farmy. Do produkcji wykorzystywany miał być jęczmień wyhodowany na farmie, samodzielnie zesłodowany, a następnie przetworzony na whisky.

Już rok po rozpoczęciu produkcji pożar zniszczył słodownię, co zmusiło właściciela do pozyskiwania słodu ze słodowni Port Ellen. Przedsięwzięcie było finansowane z pożyczek, więc firma nie mogła sobie pozwolić na dłuższy przestój – a odbudowa słodowni zajęła prawie rok. W ten sposób ta młoda destylarnia zaczęła rozwijać się bardzo dynamicznie, corocznie zwiększając produkcję.
W 2006 roku wydestylowano 35 tysięcy litrów whisky, rok później już 70 tysięcy, a do 2012 roku planowano osiągnąć poziom 90 tysięcy litrów rocznie.
Po 2012 roku moce produkcyjne nadal rosły – aż w okolicach 2018 roku udało się osiągnąć poziom 230 tysięcy litrów rocznie.

W tamtym czasie podjęto decyzję o budowie drugiego zakładu, który ukończono już rok później, co pozwoliło zwiększyć wydajność do 460 tysięcy litrów rocznie. Ale to nie było ostatnie słowo.
Na wiosnę 2021 roku zainstalowano dodatkowe kadzie fermentacyjne, podnosząc moce produkcyjne do 650 tysięcy litrów spirytusu rocznie. Warto dodać, że produkcja nadal jest zwiększana stopniowo. W 2020 roku wydestylowano 365 tysięcy litrów, a już rok później – 500 tysięcy. Pierwsze butelkowanie miało miejsce w 2009 roku. W 2011 ukazała się pierwsza edycja Kilchoman 100% Islay, a już rok później wydano pierwszą wersję, która trafiła do podstawowego portfolio – Kilchoman Machir Bay, będący do dziś „koniem pociągowym” destylarni.
W 2016 roku dołączył do niego Kilchoman Sanaig, jako druga stała pozycja w ofercie gorzelni.
Mniej więcej w tym samym czasie Kilchoman ugruntował swoją pozycję w świecie szkockiej whisky, co z kolei umożliwiło właścicielowi tak dynamiczny rozwój.

Osobiście miałam przyjemność odwiedzić tę destylarnię już dwukrotnie – w 2018 oraz w 2023 roku – i z pewnością nie była to moja ostatnia wizyta.
Na zakończenie dodam jeszcze, że w 2024 roku miałam ogromną satysfakcję zorganizować spotkanie z ekipą Kilchomana w moim rodzinnym mieście, Starachowicach, w ramach ich europejskiego touru. Podczas wydarzenia promowana była edycja Kilchoman Batch Strength (zobacz: Kilchoman Batch Strength Tour Edition).

A teraz już… przejdźmy do degustacji:
Kilchoman Sanaig Cask Strength 2024
Nota
– moc 57,8% alc./vol
– region Islay
– wiek NAS
– beczka po Bourbonie i Sherry Oloroso
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Kilchoman Sanaig Cask Strength 2024 utrzymana jest w charakterystycznej dla marki stylistyce – niska, masywna forma ze stylizowaną etykietą, która od razu przywodzi na myśl wyspiarski klimat Islay. Kolorystyka nawiązuje do klasycznego Sanaiga, ale dodano wyraźne oznaczenie „Cask Strength”, co od razu sugeruje, że mamy do czynienia z edycją specjalną – mocniejszą, bardziej bezkompromisową. Korek naturalny, z klasyczną, wytłaczaną nakładką z logo Kilchomana. Całość prezentuje się elegancko, ale surowo – tak, jak przystało na whisky z Islay. Kolor whisky jest ciemna, mahoniowa.
Zapach – Głęboki, nasycony i bardzo spójny. Na pierwszym planie suszone owoce – głównie śliwki i rodzynki – do tego deserowa czekolada i karmel. Torf wyczuwalny od razu, ale raczej ziemisty i popiołowy niż medyczny. W tle delikatna morska nuta, odrobina cytrusowej skórki i wanilia z beczek po Bourbonie.
Smak – Oleista struktura – whisky gęsto osiada na języku. Początek słodkawy, owocowo-korzenny: daktyle, cynamon, suszone wiśnie. Chwilę później pojawia się torf, przyprawy i nuty beczkowe – gorzka czekolada, taniny, lekko palone drewno. Alkohol dobrze zintegrowany, mimo wyższej mocy nie wybija się na pierwszy plan.
Finisz – Długi i wytrawny. Dym i popiół zostają na podniebieniu, ale nie dominują. Pojawiają się skórzane akcenty, kawa i gorzkie kakao, a na sam koniec – powrót delikatnej owocowej słodyczy z sherry. Finisz wielowarstwowy, zmieniający się z każdą chwilą.
Moja ocena – 5,5/10
Kilchoman Sanaig Cask Strength 2024 to whisky, która daje pełne doświadczenie z potężnym torfowym dymem i interesującym połączeniem słodyczy i beczkowych akcentów. Choć młodsza whisky może wciąż mieć pewną dzikość, jej charakter nie zawodzi, a moc alkoholu została dobrze zbalansowana. To przyzwoita whisky, która na pewno będzie cieszyć tych, którzy szukają wyrazistego torfu w połączeniu z owocowo-korzennymi nutami. Na pewno warto spróbować, szczególnie jeśli jesteście fanami stylu Kilchomana. Z niecierpliwością czekam na kolejne!
Cena 400,00 – 450,00 zł