Laphroaig 18 yo trafił do podstawowego portfolio destylarni w 2009 roku jako następca edycji 15 yo. Został przyjęty z ogromnym entuzjazmem i niemal natychmiast uznany za jedną z najlepszych podstawowych edycji wydawanych na całej wyspie Islay. W tamtym czasie ta świetna whisky kosztowała około 300–320 zł.

Około 2018 roku destylarnia ogłosiła zakończenie jej produkcji. Powodem był brak wystarczającej ilości dojrzałych destylatów w magazynach. Edycja ta powróciła na rynek w 2024 roku, niestety już w zupełnie innej rzeczywistości cenowej — dziś to wydatek rzędu 800–1200 zł. Zmieniła się również prezentacja. Klasyczna etykieta została maksymalnie uproszczona, a tubę zastąpił zwykły karton. Warto jednak zaznaczyć, że trzy lata temu destylarnia Laphroaig zmieniła wygląd wszystkich swoich wydań właśnie na taki, jaki widzimy w „nowej” osiemnastce.

Laphroaig jest obecnie najlepiej sprzedającą się whisky single malt spośród wszystkich destylarni zlokalizowanych na legendarnej wyspie Islay oraz drugą najlepiej sprzedającą się torfową szkocką whisky na świecie — tuż po Taliskerze. Daje mu to bardzo wysokie, dziewiąte miejsce wśród wszystkich szkockich destylarni słodowych pod względem sprzedaży, z wynikiem około 3,8 mln butelek rocznie. Portfolio destylarni jest dość rozbudowane i obejmuje zarówno edycje naprawdę niskobudżetowe, jak i wydania wybitnie ekskluzywne.

Podstawowe dwie edycje to Laphroaig Oak Select oraz Laphroaig 10 Years Old. Obie zostały zabutelkowane z mocą 40%, są filtrowane na zimno i barwione karmelem. Oak Select to koszt około 150 zł, natomiast 10 yo — około 200 zł. Półkę wyżej znajdziemy wersje Laphroaig Quarter Cask, The Cask Lore, The Cask Legacy, Laphroaig PX Cask oraz bohaterkę dzisiejszego wpisu — Laphroaig 18 yo. Wszystkie te wydania butelkowane są z mocą 48% (dla mnie idealną) i bez filtracji na zimno. Osiemnastka to już spory wydatek, ale świetny Quarter Cask nadal można kupić za około 230 zł (jeszcze do niedawna było to 150 zł).

Kolejną kategorię stanowią coroczne wydania rocznikowe, takie jak Laphroaig 10 yo Cask Strength (do tej pory ukazało się już 17 edycji) oraz Laphroaig Cairdeas Feis Ile — edycja wydawana z okazji corocznego festiwalu muzyki i słodu, odbywającego się w maju na wyspie Islay. Koszt tych wydań to około 350–400 zł, pod warunkiem że kupimy je samodzielnie za granicą. Ich największym atutem jest butelkowanie z mocą beczki. Od 2023 roku do wydań rocznikowych dołączyła również bardzo ciekawa seria „Elements” (zobacz Laphroaig Elements 2.0).

Segment premium reprezentują takie wydania jak Laphroaig 25 yo Cask Strength, Laphroaig Ian Hunter Story czy Laphroaig 40 Years Old. Jest więc w czym wybierać — wszystko zależy od zasobności portfela. Na koniec warto dodać, że destylarnia Laphroaig należy do nielicznego grona zakładów, które do dziś samodzielnie słodują jęczmień. Własny słód pokrywa około 20% zapotrzebowania tej legendarnej gorzelni, która przez długi czas słynęła z najbardziej zatorfionego słodu na Islay. W ostatnich latach została jednak przebita przez Bruichladdicha, a dokładnie przez produkowanego tam Octomora.

Samodzielnie produkowany słód torfiony jest do poziomu 50–60 PPM, a następnie mieszany ze słodem zatorfionym do około 45 PPM, który jeszcze do niedawna pochodził ze słodowni Port Ellen, a obecnie z zakładów zlokalizowanych na lądzie. Bywały jednak okresy, gdy miejscowa słodownia produkowała słód o zatorfieniu sięgającym nawet 75–80 PPM — działo się tak wtedy, gdy jęczmień pozyskiwany z zewnątrz był zbyt słabo zatorfiony. Wszystko po to, aby zachować niepowtarzalny charakter tutejszej whisky, kojarzący się z nutami szpitalnymi, lizolu, palonej gumy i spalenizny.

A teraz przekonajmy się, czy właśnie tak prezentuje się nasza dzisiejsza osiemnastolatka.
Laphroaig 18 yo
Nota
– moc 48% alc./vol
– region Islay
– wiek 18yo
– beczka po Burbonie
– niefiltrowana na zimno
– niebarwiona karmelem
Oko – Butelka Laphroaig 18 yo ma klasyczny, masywny kształt charakterystyczny dla destylarni. Zielone, dość ciemne szkło podkreśla surowy, „roboczy” styl marki i dobrze chroni zawartość. Front zdobi jasna, minimalistyczna etykieta z wyraźnym logo destylarni i dużym napisem LAPHROAIG, uzupełnionym informacją o wieku — 18 years. Krótka, solidna szyjka zwieńczona jest jasnym kapslem z wytłoczonym napisem „1815”, nawiązującym do roku założenia destylarni. Całość prezentuje się bardzo oszczędnie i klasycznie, bez zbędnych ozdobników, doskonale wpisując się w charakter Laphroaiga. Kolor whisky jest złoty.
Zapach – Intensywny, ale już wyraźnie bardziej poukładany niż w młodszych edycjach. Torf jest obecny od pierwszego momentu, jednak nie dominuje agresywnie. Pojawiają się nuty jodu, apteczki i wilgotnej ziemi, przełamane wanilią, miodem i lekką słodyczą dojrzałego słodu. W tle wyczuwalne są nuty dymu, starego drewna i delikatna cytrusowa świeżość.
Smak – Pełny, oleisty i dobrze zbalansowany. Torf i dym łączą się z nutami słodu, wanilii i toffi. Pojawia się lekka słoność, akcenty morskie oraz charakterystyczna dla destylarni „szpitalność”, ale w znacznie łagodniejszym, bardziej eleganckim wydaniu. Z czasem dochodzą nuty przypraw, pieprzu i delikatnej goryczki palonego drewna.
Finisz – Długi, ciepły i bardzo satysfakcjonujący. Dym i torf utrzymują się długo, stopniowo ustępując miejsca nutom suchego drewna, popiołu i lekkiej słodyczy wanilii. Na końcu pojawia się subtelna mineralność i słonawy akcent, które zamykają całość w bardzo klasycznym stylu Laphroaiga.
Moja ocena – 6,5/10
Laphroaig 18 yo to bardzo dojrzała, spokojniejsza odsłona stylu destylarni, w której torf i dym schodzą na drugi plan na rzecz równowagi i elegancji. Nadal jest tu wszystko, za co Laphroaiga się kocha — nuty apteczne, morskość i charakter — ale podane w bardziej wygładzonej, mniej agresywnej formie. To whisky dla osób, które znają i lubią styl destylarni, a jednocześnie szukają czegoś bardziej ułożonego niż klasyczna dziesiątka. Cena nowej edycji boli, ale sama zawartość butelki broni się bez większego problemu.
