Smokehead Sherry Bomb Islay Single Malt to limitowana edycja whisky słodowej z nieujawnionej destylarni położonej na legendarnej wyspie Islay, wydana w 2020 roku.
Seria Smokehead debiutowała w 2006 roku i składa się tylko z mocno torfowych whisky pochodzących z wyspy Islay, a producent nie ujawnia, z której destylarni pochodzi destylat. Momentalnie zdobyła wielu zwolenników, a w dużym stopniu przyczynił się do tego bardzo ciekawy design, z czaszką na etykiecie i puszce w różnych kolorach, w zależności od edycji. Wydawana jest przez rodzinną firmę Ian Macleod Distillers, jedną z większych niezależnych firm dystrybucyjnych w branży alkoholowej.
Firma powstała w 1933 roku i oprócz whisky zajmuje się także handlem ginem, rumem, wódką i likierami. W 2003 roku odkupiła od Edrington Group destylarnię słodową Glengoyne za 7,2 mln funtów, a w 2011 roku zamkniętą gorzelnię Tamdhu, także od Edrington. W bardzo szybkim czasie nowy właściciel wprowadził obie destylarnie do grona klasy premium szkockich whisky, a dodatkowo obie słyną obecnie głównie z produkcji trunków dojrzewających w beczkach tylko po sherry oloroso. W 2017 roku Ian Macleod Distillers zakupiła budynki zamkniętej w 1993 roku legendarnej destylarni słodowej z regionu Lowlands: Rosebank (od British Waterways), a od Diageo prawa do marki i zapasy magazynowe. Destylacja ma się rozpocząć jesienią 2022 roku.
Jako niezależny bottler Ian Macleod wydaje kilka serii whisky. The Chieftain’s to chyba najbardziej renomowana z nich: w jej skład wchodzą single malty z różnych szkockich destylarni słodowych – zarówno działających, jak i już zamkniętych – w wieku od 10 do 50 lat. Wydano w niej między innymi takie perełki, jak Banff 1978 36yo, Springbank 40yo, Ardbeg 1998 20yo, Caperdonich 1995 23yo czy Port Ellen 1982 23yo. Kolejna seria to As We Get It, w skład której wchodzą single malty z nieujawnionych gorzelni z dwóch regionów: Highlands i Islay. Mamy tu do czynienia głównie z trunkami młodymi, 7-8 letnimi, ale butelkowanymi w mocy beczki i dostępnymi w przystępnej cenie. Następna jest The Six Isles – blended malt, skomponowana z whisky pochodzących z sześciu wysp – Arran, Islay, Jura, Mull, Skye i Orkady. Ostatnio nazwę tej serii zmieniono na Voyager.
Kolejnym ciekawym wydaniem tego bardzo wszechstronnego dystrybutora jest Dun Bheagan, czyli brand, w skład którego wchodzą whisky w różnym wieku, butelkowane w postaci single cask, jak i pochodzące z dwóch lub trzech beczek, np.: Springbank 1970 35yo, Fettercairn 1996 21yo, Clynelish 1990 27yo, Rosebank 1991 14yo czy Inchgower 1982 31yo. Z kolei najlepiej sprzedającym się bottlingiem tego dystrybutora jest blended scotch whisky – Isle of Skye, wydawana w wersji 8 i 12yo. Brand ten powstał w maju 1963 roku, zapoczątkowując ekspansję firmy na kolejne serie i edycje i nikt chyba wtedy nie spodziewał się, że firma z czasem stanie się właścicielem trzech znaczących destylarni słodowych.
Pod koniec ubiegłego roku Ian Macleod Distillers zapowiedział premierę nowej edycji whisky wydawanej pod marką Smokehead, a mianowicie Smokehead Twisted Stout. Została ona częściowo poddana finiszowaniu w beczkach po ciemnym, wyrazistym piwie typu stout, a więc nie wszystkie beczki z których powstała ta edycja zostały przelane na dodatkowe dojrzewanie do beczek po stoucie. Na pewno nie omieszkam spróbować tego nowego wydania, bo bardzo cenię Iana Macleoda – zarówno jego niezależne bottlingi, jak i whisky pochodzące z jego dwóch destylarni, Glengoyne i Tamdhu.
Do obecnej chwili mieliśmy następujące wydania z tej serii: Smokehead Extra Rare wydane w 2007, 2013 i 2018, Smokehead 18yo, Smokehead Rock Edition z 2014 roku i Edition II z 2016, Smokehead Islay Single Malt, Smokehead Rum Rebel i Rum Riot oraz mój ulubiony: Smokehead High Voltage zabutelkowany z mocą 58%. Ale wracając do tematu, dziś opisywana edycja Sherry Bomb była wydana trzy razy. Pierwszy raz w 2018 roku w ilości 18 tysięcy butelek, dzisiaj opisywana w 2020 roku i najnowsza w 2021. W 2021 roku wydano jeszcze Smokehead Sherry Cask Blast, która wygląda wizualnie jak Sherry Bomb, ale została skomponowana z destylatów dojrzewających w Bourbonie i Sherry, które po zmieszaniu trafiły na dodatkowe dojrzewanie w beczkach po sherry Oloroso.
Przejdźmy do oceny naszej dzisiejszej bohaterki:
Smokehead Sherry Bomb Islay Single Malt
Nota
– moc 48% alc./vol
– region Islay
– wiek NAS
– beczka po Sherry
– nie filtrowana i nie barwiona karmelem
Oko – Smokehead Sherry Bomb Islay Single Malt nalewana jest do butelek o klasycznym kształcie i czarnym kolorze. Prezentuje się bardzo dobrze, etykieta to najbardziej charakterystyczna rzecz w tej butelce – duża czerwona czaszka, niestety brak jest szczegółowych informacji. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach – mocny torfowy dym, słony karmel, konfitura wiśniowa, czerwone jabłka, gorzka czekolada, jodyna, siarka, siano, nuty imbiru i pieprzu
Smak – nadal dym torfowy na pierwszym planie, przypalony karmel, powidła śliwkowe, wiśnie w czekoladzie, masło orzechowe, zwęglona beczka, popiół, trochę dębowej goryczki, odrobina pieprzu
Finisz – dość długi, mocno dymny, gorzka czekolada, słone nuty, wędzone owoce z odrobiną goryczki
Moja ocena – 5/10
Smokehead Sherry Bomb Islay Single Malt poleciłabym każdemu, kto lubi mocne „torfowe” klimaty . Zapach, smak i finisz wypełnione są dymem i czerwonymi owocami. Whisky jest charakterna a zarazem łagodna, alkohol ma świetnie ukryty. Osobiście brakuje mi w niej jakiegoś elementu zaskoczenia, na plus fajnie wyczuwalne słone akcenty. Smokehead zadowoli każdego kto lubi klimaty z Isly. Polecam i zachęcam do spróbowania oraz własnej oceny.
Cena 320,00 – 350,00 zł
3 komentarze
Cześć Elu,
Whisky Smokehead, to ulubiona” woda życia „mojej żony. Mnie wersja Sherry Bomb akurat nie porwała swoim smakiem. Wręcz przeciwnie, spodziewałem się czegoś więcej. Niestety otrzymałem przeciętny trunek.
Osobiście uważam, że dużo lepszą jest wersja Rum RIOT ,pomimo tego, że kosztuje mniej.
Dodatkowo ja pokusiłem się też o delikatne „skropienie” jej….
kroplą wody.
W aromacie już dużo więcej się dzieje do całości doszły goździki, a zapach zwęglonego drzewa, który u mnie dodatkowo został wyłowiony, stał się łagodniejszy. W smaku… nuty owocowe, a w szczególności wiśnie w ciemnej czekoladzie, zdominowały jeszcze bardziej całość ( tu na plus) Fnisz niestety jest już gorszy z niemile paląca goryczką przełyk, aż za bardzo, a przecież „nie utopiłem” jej, co mogłoby spowodować te doznania goryczkowe,ktorym na ogół towarzyszy przyjemny posmak miodu. Tu niestety ten miód który neutralizuje w jakimś stopniu tą goryczkę, jest kompletnie niewyczuwalny. Jest tylko goryczka, goryczka i goryczka. Ten detal, zrujnował całość.
Jako, że lubię whisky rozlewaną w wyższej mocy beczki, również pozycja HV, w moim rankingu jest wyżej od tu recenzowanej,ale nie żałuję zakupu, tym bardziej, że lubię klimaty torfu, dymu, wędzonek, którymi otulone są owoce, jak powidła śliwkowe i wiśnie w czekoladzie z likworem w środku 🙂
Co do 18 YO wersji, to kosztowałem w JG sampla i zastanawiam się nad kupnem butelki (silny nacisk na „kupno”, kładzie moja druga połowa ?).
Czekam na Twoją recenzję( no chyba, że gdzieś mnie ona uciekła i nie zauważyłem ) Bowmore Aston Martin w każdym roczniku.
Pozdrawiam 🙂
Fajna recenzja. Dziękuje
Dziękuję 🙂