Ledaig 12 yo Pedro Ximenez Cask Finish, czyli torfowa odmiana whisky produkowana w destylarni Tobermory, położonej na wyspie Mull.
Bardzo limitowana edycja, wydana w ilości tylko 1345 sztuk w roku 2020. Nasza butelka ma numer 367. Zastosowane tutaj finiszowanie nie jest typowe, gdyż nie trwało od kilku miesięcy do dwóch lat, ale znacznie dłużej. Whisky ta została wydestylowana 17.12.2007 roku, a w lutym 2014 na ponad pięć lat została przelana do beczek po najsłodszej odmianie sherry, Pedro Ximenez. Prezentuje wszystko to, co lubię. Jest wydana w mocy beczki, bez filtracji na zimno, natomiast maturacja w beczkach po P.X. jest jedną z moich preferowanych, a sama destylarnia Tobermory znajduje się na samym szczycie moich ulubionych producentów szkockiej whisky.
Aż dziwi, że to pierwszy na moim blogu Ledaig, który jest oficjalnym wydaniem (były do tej pory dwa, ale butelkowane przez niezależnych dystrybutorów). Destylarnię tę zaczęłam doceniać po moim pobycie w kwietniu 2019 roku na wyspie Mull, który był spowodowany głównie chęcią odwiedzenia miasteczka Tobermory (uroczego) oraz zwiedzenia pracującej tam gorzelni słodowej (zobacz Tobermory 12yo). W dniu pobytu na wyspie Mull panowała iście szkocka pogoda – zimno, deszcz i wiatr. Dodatkowo gorzelnia była nieczynna z powodu 2,5 letniego remontu, dlatego w hali alembików nie mogłam liczyć na panujące tam zazwyczaj ciepło. Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że zdecydowanie efektowniej prezentuje się pracująca destylarnia, niż taka w stanie uśpienia. Punktem kulminacyjnym była degustacja w malutkim visitor center, która przerodziła się następnie w próbowanie edycji dostępnych tylko na miejscu, w sklepiku przy zakładzie.
Podstawowa oferta Tobermory obejmuje obecnie w zasadzie tylko trzy pozycje. Są to Tobermory 12yo, Ledaig 10yo i Ledaig Rioja Cask Finish Sinclair Series, która dołączyła jako ostatnia jesienią 2020 roku. Pozostałe edycje są to niepowtarzalne, limitowane edycje, wydawane naprawdę w bardzo niewielkich ilościach, najczęściej pomiędzy 1100, a 2500 butelek. Z reguły są to whisky, które podstawowy okres maturacji dojrzewały w beczkach po Bourbonie, a na ostatnie lata zostały przelane na tak zwane finiszowanie do bardzo różnych beczek, np.: po sherry Oloroso, Pedro Ximenez, Amontillado czy po Porto, Marsali, Moscatelu, czerwonym winie Rioja.
Końcówka 2021 roku przyniosła wydanie dwóch świetnych pozycji, które tym razem cały okres maturacji odbyły w beczkach po winach. Mowa tu o Tobermory 17yo Oloroso Matured i Ledaig 22yo Pedro Ximenez Matured. Obie miałam już okazję próbować na degustacji online organizowanej pod koniec 2021 roku przez M & P, a butelki już czekają na otworzenie i dokładniejsze się im przyjrzenie – obie mam chęć opisać na moim blogu (22 PX to dosłownie rarytas).
Obecne moce produkcyjne Tobermory to 1 mln litrów alkoholu rocznie, które są wykorzystywane w 80%. W 2021 roku destylarnia wyprodukowała 800 tys. litrów destylatu, z czego połowa to nietorfowy Tobermory, a druga połowa to zatorfiony do poziomu 30-40 PPM Ledaig. Obie wersje mają zagorzałych zwolenników, ale w Polsce zdecydowanie wyżej oceniane są destylaty torfowe. Śmiało możemy stwierdzić , że tutejsze destylaty dopiero od kilku lat stały się rozpoznawalne, cenione i poszukiwana, a dokładnie proces wprowadzania ich do klasy premium szkockiej whisky rozpoczął się w 2013 roku, kiedy zakład przeszedł na własność Distell Group Ltd. Ten południowoafrykański koncern alkoholowy wchłonął wówczas Burn Stewart Distillers, stając się właścicielem, obok Tobermory, jeszcze gorzelni Bunnahabhain i Deanston, oraz dwóch marek whisky mieszanych – Scottish Leader i Black Bottle.
Wcześniejsza historia Tobermory to ciągłe zmiany właścicielskie i przerwy w produkcji. Gdy w roku 1837 zmarł John Sinclair, destylarnia została zamknięta, a ponowne jej uruchomienie nastąpiło dopiero po 41 latach, w 1878. Następna długa przerwa miała miejsce w latach 1930-1972, po wznowieniu produkcji znowu zapadła w stan uśpienia już po trzech latach, w 1975. Produkcję uruchomiono w 1979, ale już w 1982 znowu została zatrzymana. Ponowne otwarcie miało miejsce w 1989 roku i od tego momentu produkcja nie jest już wstrzymywana, nie licząc lat 2017-2019, kiedy zakład nie pracował z powodu gruntownej renowacji. Nie oznacza to, że w tych latach wszystko szło dobrze. W 2009 roku Burn Stewart stanął na granicy bankructwa i dopiero 2013 rok przyniósł, już chyba definitywne, rozwiązanie w postaci Distell Group.
A teraz już skupmy się na degustacji:
Ledaig 12 yo
Nota
– moc 55,5% alc./vol
– region Highland (wyspa Mull)
– wiek 12 yo
– beczka finisz po Sherry Pedro Ximenez
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – charakterystyczna dla destylarni butelka jest lekko pękata, ma wytłoczony rok otwarcia zakładu, etykieta jest czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest ciemnobursztynowy
Zapach – torf, siano, lakier, toffi, rodzynki, daktyle, figi, mleczna czekolada, pomarańczowa skórka, konfitura wiśniowa i słony karmel, cynamon, biały pieprz
Smak – torfowy dym, popiół, wanilia, rodzynki, daktyle, suszone śliwki, miód, cynamon, biały pieprz, imbir, lekko słony i mineralny posmak
Finisz – długi, przyjemnie rozgrzewający, bardzo słodki, cukierki Kopiko, wiśnie w czekoladzie, karmelizowana pomarańczowa skórka, delikatne pikantne nuty
Moja ocena – 7/10
Ledaig 12 yo to świetna whisky, złożona i wielowarstwowa a jednocześnie „łatwa” do picia. Nie należy się spieszyć podczas jej degustacji, czym dłużej postoi, tym bardziej się otwiera. Beczka po Sherry nadaje owocowy smak, co z dymem daje idealne połączenia, nie zatracając charakteru destylarni. Ledaig 12 yo jest gęsta, oleista i bardzo słodka – czy to za sprawą leżakowania w beczkach po Burbonie, czy po słodkiej sherry Pedro Ximenez? Alkohol jest świetnie ukryty. Bardzo polecam i zachęcam do spróbowania oraz własnej oceny.
Cena 500,00 – 600,00 zł