Laphroaig 17yo 1979 Glenscoma i Ardbeg 20yo 1974 Cadenhead’s – dwie whisky pochodzące z dwóch legendarnych i zarazem jednych z najstarszych destylarni z równie legendarnej wyspy Islay.
Obie edycje, jak już można dzisiaj stwierdzić, naprawdę stare i niestety wyjątkowo ciężkie do zdobycia. Założeniem dzisiejszej notki nie jest wybór lepszej whisky, a sprawdzenie powszechnie głoszonej tezy, że stare whisky były zdecydowanie lepsze, niż te produkowane obecnie. W szczególności dotyczy to chyba Ardbega, o którym ciągle słyszymy, że to już nie to, że stara „dziesiątka” była zdecydowanie lepsza od nowej, a coroczne limitowane edycje są raczej przeciętne i dodatkowo wydawane bez określenia wieku. Do 1997 roku Ardbeg był znany i pity praktycznie tylko na wyspie Islay i w niewielkim stopniu w Szkocji, pomimo tego, że był bardzo ceniony i bardzo dobrze odbierany. Do tego momentu wydawano bardzo niewiele oficjalnych edycji, a tylko u niezależnych botlerów można było znaleźć więcej ciekawych butelkowań.
Pomimo tego, że obie destylarnie produkowały bardzo dobry i ceniony destylat, to Ardbeg był bliski podzielenia losu wielu gorzelni słodowych, które padły ofiarami wielkiego kryzysu z lat 80. ubiegłego wieku. Pierwszy raz został zamknięty w 1981 roku, następnie właścicielem Ardbega został Allied Lyons, które przejęło koncern Hiram Walker. Następnie, Allied Lyons przekształciło się w Allied Distillers, które w 1989 roku kupiło kompanię Whitbread, stając się właścicielem między innymi Laphroaiga. W tym momencie, obie destylarnie miały ze sobą wiele wspólnego – tego samego właściciela, a dodatkowo w tym samym roku wznowiono destylację w Ardbegu, którą prowadzili pracownicy Laphroaiga. Na początku wyglądało, że Ardbeg jest uratowany, lecz szybko okazało się, że produkcja w nim odbywa się tylko dwa miesiące w roku. Nowy właściciel zdecydowanie promował whisky Laphroaig i jednocześnie uznano, że nie ma sensu szerszej promocji whisky także dymnej, czyli posiadającej podobny profil aromatyczno-smakowy.
Należy w tym miejscu zaznaczyć, że w tamtym okresie whisky torfowe nie cieszyły się zbyt wielką popularnością i sprzedawały się słabo. Taki dwumiesięczny cykl produkcyjny w Ardbegu prowadzony przez pracowników Laphroaiga trwał do 1996 roku, kiedy ponownie podjęto decyzję o zamknięciu zakładu. Zbawienny dla Ardbega okazał się rok 1997, kiedy został kupiony przez Glenmorangie plc, jedną z najlepiej zarządzanych destylarni w całej Szkocji. Nowy właściciel od razu zaczął wydawać – co prawda bardzo limitowane – edycje pochodzące ze starych destylatów i dodatkowo wszystkie z określeniem wieku. Niestety, te naprawdę świetne whisky zaczęły znikać od 2004 roku, kiedy Glenmorangie wraz z Ardbegiem zostały wykupione przez francuską spółkę, która jest czołowym graczem na rynku artykułów luksusowych – Louis Vuitton Moet Hennessy. To właśnie whisky Ardbeg wydawane od tego momentu budzą tak wiele kontrowersji. Są to głównie wydania młode, najczęściej bez określenia wieku, drogie i dodatkowo bardzo trudne do zdobycia. Pomimo bardzo ostrej krytyki, znikają momentalnie z półek.
W przeciwieństwie do Ardbega, losy Laphroaiga nigdy nie były zagrożone, nawet w czasach prohibicji w Stanach Zjednoczonych był on legalnie sprzedawany na receptę w aptekach jako lekarstwo. Już od dosyć dawna jest najlepiej sprzedającym się single maltem z wyspy Islay (wyprzedził Bowmore), najlepiej sprzedającą się whisky torfową na świecie, a obecnie znajduje się na siódmej pozycji pod względem sprzedawanych butelek w postaci single malt. Jego sprzedaż bardzo szybko rośnie – około 2010 roku sprzedawało się 2,6 mln butelek rocznie, około 2017 było to już 3,3 mln, a w roku 2021 ich liczba przekroczyła 4 mln. Obecnie oferta tej destylarni jest bardzo rozbudowana, z wieloma świetnymi wydaniami – dla przykładu wymienię bezkonkurencyjną, corocznie wydawaną od 1995 roku, Laphroaig 10yo cask strength czy corocznie wydawane festiwalowe edycje Cairdeas. W przypadku tej gorzelni słyszymy mniej słów krytyki, że dzisiaj to już nie to, lecz jednak ciągle mówi się, że współczesne whisky z niej pochodzące nie są tak subtelne jak kiedyś. Dla mnie ciągle Laphroaig Quarter Cask jest najlepszą whisky torfową proponowaną w bardzo rozsądnych pieniądzach (nie ujmując nic Ardbeg 10yo).
Ale teraz już wróćmy do naszego dzisiejszego głównego tematu, czyli sprawdźmy, czy whisky destylowane dawniej, w latach 70. ubiegłego wieku, przed wielkim kryzysem szkockiej whisky z lat 80., były naprawdę tak dobre, jak twierdzi większość fascynatów i znawców tematu.
A więc do dzieła:
Laphroaig 17yo 1979 Glenscoma
Nota
– moc 53,5% alc./vol
– region Islay
– wiek 17yo
– beczka dębowa – bez określenia po czym
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Laphroaig 17yo 1979 Glenscoma rozlewana jest do klasycznych, prostych butelek. „Oldschoolowa” etykieta z dużym logo bottlera jest bardzo czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest bardzo jasny, słomkowy.
Zapach – nuty trawy cytrynowej, świeże siano, cytrusy, tarta jabłkowa, zioła, eukaliptus, imbir, pieprz, delikatny aromat dymu torfowego
Smak – limonka, grapefruit, zboża, wanilia, marcepan, babka cytrynowa, anyż, lekka dębowa goryczka, popiół, dym z ogniska
Finisz – długi, z lekką goryczką dębową, wanilia, cytrusy i dużo łagodnego dymu i nuty soli
Moja ocena – 7/10
Laphroaig 17yo 1979 Glenscoma, to przedstawicielka „starej” whisky. Zawsze degustując butelkowania z lat 90-tych, mam poczucie szlachetnej prostoty tych wydań. Nawet nie podano jakie beczki zostały użyte do leżakowania, czy po Burbonie czy np. po sherry, po prostu „oak wood”. Smak nie emanuje słodyczą i jest pełen cytrusowych aromatów. Alkohol jest pięknie ukryty, w zapachu wręcz niewyczuwalny a w smaku, lekko łaskocze wnętrze naszych ust. Laphroaig 17yo 1979 Glenscoma to bardzo dobra whisky, pokazująca charakter wypustów z XX wieku.
Ardbeg 20yo 1974 Cadenhead’s
Nota
– moc 51,2% alc./vol
– region Islay
– wiek 20yo
– beczka dębowa – bez określenia po czym
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Ardbeg 20yo 1974 Cadenhead’s rozlewana jest do zielonych butelek o klasycznym kształcie. Prosta etykieta z dużym logo Cadenhead jest bardzo czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest jasnobursztynowy.
Zapach – zapach warsztatu samochodowego, owsiane otręby, mleczno-owocowe landrynki, świeżo skoszona trawa, imbir, dym z ogniska
Smak – słodki, wanilia, marcepan, piernik, cukierki kukułki, ziemiste nuty, cynamon, kardamon, imbir, popiół, lekka dębowa goryczka
Finisz – długi, kremowy, suszone owoce, wanilia, taniny dębowe i przyprawy, pieprz, imbir, popiół z ogniska z odrobiną soli
Moja ocena – 7,5/10
Ardbeg 20yo 1974 Cadenhead’s, to słodycz z waniliowo-owocowym akcentem. Whisky jest bardzo „gładka” i ułożona. Pomimo 20-tu lat w beczce pięknie czuć torfowy dym. Aromat, smak i finisz są spójne i ułożone kaskadowo. Ardbeg 20yo 1974 Cadenhead’s pięknie otwiera się z każdym łykiem, a dym torfowy, który jest główną cechą tej whisky, długo trwa i utrzymuje się w ustach
Ze względu na niedostępność obu whisky nie będę ich ze sobą porównywać . Różnią się a jednocześnie mają wiele cech wspólnych. Wybitne pozycje do powolnej celebracji. Zdecydowanie różnią się od współczesnych edycji (zwłaszcza Laphroaig) i widać wyraźnie, że dawniej producentom szkockiej bardziej chodziło o uzyskanie whisky łagodnej, delikatnej i łatwej do picia. Nie starano się za wszelką cenę przyśpieszać maturacji poprzez finiszowanie czy stosowanie bardziej aktywnych beczek. Whisky po prostu musiała odleżeć swoje a gdy uznano, że jest gotowa dopiero ją butelkowano. Zachęcam wszystkich do degustacji starych wydań, dopóki jest to jeszcze możliwe – w ostatnich latach wzrost cen jest po prostu niesamowity a wiele wydań osiąga wręcz abstrakcyjne ceny.