Glen Scotia 1999 Distillery of the year 2021 22yo – wydana w 2022 roku w limitowanej ilości 500 butelek, z okazji zdobycia tytułu najlepszej szkockiej destylarni 2021 roku według Scottish Whisky Awards.
Jak już wcześniej często wspominałam, bardzo lubię whisky pochodzące z tej destylarni, leżącej w legendarnym regionie Campbeltown, a niedawno miałam okazję spróbować dzisiaj opisywaną edycję na ostatnim, wrześniowym XIII Ogólnopolskim Salonie Win i Alkoholi M&P w Warszawie. Zostałam zaproszona na świetny masterclass Glen Scotii, prowadzony przez Alana Reida z grupy Loch Lomond, do której należy destylarnia.
Próbowaliśmy pięciu whisky: Glen Scotia 18yo, 25yo, naszej dzisiejszej bohaterki, Victoriany oraz tegorocznej edycji festiwalowej – Glen Scotia 8yo Campbeltown Malt Festival 2022. Degustowane bezpośrednio po sobie whisky wyjątkowo dobrze ukazały bardzo charakterystyczny styl tej destylarni. W każdej lekka słoność, słodycz wyciągnięta z beczek po Bourbonie i w większości lekko podkreślone aromaty i smaki z jednorocznego finiszowania w różnych beczkach. Moim zdaniem, w ostatnich latach w końcu w Glen Scotii podjęto bardzo dobre decyzje co do maturacji tego przecież świetnego destylatu, zaczęto właściwie promować swój produkt, a co najważniejsze, obrano swoją drogę i nie poddano się nowym trendom w świecie whisky.
Widać to na przykład po tym, że destylarnia nie dąży do wydawania sherry bomb i jakże modnych ostatnio whisky o bardzo ciemnych kolorach. Dla przykładu, nawet dwudziestopięciolatka miała stosunkowo jasny kolor, a przecież to świetna whisky. Dodatkowym wielkim atutem tej degustacji była osoba Alana Reida, przesympatycznego i mającego niesamowitą wiedzę na temat whisky. W bardzo przystępny sposób potrafi się podzielić swoją wiedzą i przenieść na każdego swoją pasję do whisky (nie tylko Glen Scotii).
To już piąta notka o tej gorzelni na moim blogu, napisałam już o niej sporo, więc dzisiaj pozwolę sobie trochę na odejście od tematu i skupienie się na festiwalu, którego przecież częścią była właśnie Glen Scotia. Każdemu polecam odwiedzanie takich imprez związanych z whisky (w tym przypadku także rumy, koniaki, armaniaki, brandy, tequile, bourbony, calvadosy, wódki premium, a w pierwszy dzień festiwalu także wina z całego świata). Na takim festiwalu możemy zaczerpnąć masę wiedzy w pigułce o świetnych alkoholach i spróbować wiele edycji nigdzie niedostępnych.
W tym roku odwiedziłam także pierwszy dzień festiwalu poświęcony winom, głównie z tego powodu, że chciałam poczuć związek win dojrzewających w beczkach z późniejszym ich wpływem na maturację whisky. A dotyczy to bardzo szerokiej ich gamy, zaczynając oczywiście od wszelkiego rodzaju sherry, porto, madeiry, moscatela, sauternes, a kończąc na rivesaltes, tokaju, czy czerwonych winach wytrawnych z różnych apelacji.
Drugi dzień to już alkohole mocne i to jest naprawdę mój dzień. Osobiście skupiam się na whisky szkockiej, której w portfolio M&P jest wystarczająco dużo, żeby było co degustować. Są dystrybutorami na rynek polski dzisiaj opisywanej Glen Scotii, ale także Springbanka (Longrow i Hazelburn), Kilkerrana, GlenAllachie, Kilchomana oraz Loch Lomonda. Ponadto, Bourbon Blantons oraz rum Hampden, i mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, ale niestety po spróbowaniu 5-8 nawet niewielkich dramów nie ma już większego sensu dalsze próbowanie, gdyż zawarty w trunkach alkohol robi swoje.
Po wzięciu udziału w bardzo dobrej degustacji Glen Scotii, miałam wykupiony masterclass GlenAllachie, gdzie zaprezentowano cztery świetne pozycje. Zaczęliśmy od GlenAllachie 12yo, potem była najnowsza edycja single cask dla M&P, pochodząca z beczek po sherry Pedro Ximenez 15yo, a następnie kultowa już seria GlenAllachie 50th Anniversary, wydana z okazji 50 lat pracy Billy Walkera w branży whisky, składająca się z trzech butelek.
Po kolei. Pierwsza była GlenAllachie 16yo Past Edition Sherry Butts, następnie również edycja 16yo Present Edition Mizunara Virgin Oak i ostatnia – która wzbudziła wiele kontrowersji – edycja 4yo Future Edition, czyli pierwsza torfowa whisky od GlenAllachie. W 2019 roku miałam możliwość spróbowania na festiwalu M&P kilkunastomiesięcznego torfowego destylatu z próbek przywiezionych z GlenAllachie, który nie mógł być wtedy jeszcze nazwany szkocką whisky, ale był już naprawdę niezły. To właśnie tamten spirytus po kolejnych trzech latach został zabutelkowany jako trzecia butelka z serii.
Ale już nie przeciągajmy i przejdźmy do degustacji przecież nietuzinkowej whisky:
Glen Scotia 1999 Distillery of the year 2021 22yo
Nota
– moc 54,8% alc./vol
– region Campbeltown
– wiek 22yo
– beczka po Burbonie
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Glen Scotia 1999 Distillery of the year 2021 22yo rozlewana jest do klasycznych, wysokich, prostych butelek z wytłoczonym logo destylarni. Prezentuje się bardzo dobrze i elegancko oraz zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest jasnozłoty
Zapach – duża dawka owoców, mus jabłkowy, ananas w syropie, słodkie gruszki, biszkopt, mleczna czekolada, solony karmel, cynamon, odrobina pieprzu, nuty ziół
Smak – pieczone jabłka z cynamonem, deserowa czekolada, dojrzałe gruszki, suszony ananas i mango, gorzka pomarańcza, biały pieprz, imbir, karmel, anyż, imbir, delikatne słone i mineralne nuty
Finisz – dość długi, pikantny, owocowo-waniliowy z dużą dawką przypraw, lekką goryczką oraz słonym wykończeniem
Moja ocena – 6,5/10
Glen Scotia 1999 Distillery of the year 2021 22yo ma bardzo owocowy, słodki i lekko ziołowy zapach, który pięknie otwiera się po dłuższej chwili odstania. Smak jest kontynuacją kompozycji aromatycznych, troszkę bardziej wytrawny z posmakiem soli ale wciąż z wyraźnym charakterem Campbeltown. Finisz jest może odrobinę za krótki jak na 22 lata i dość ostry. Alkohol jest dobrze ukryty pomimo ponad 50%. Kiedyś już o tym pisałam ale się powtórzę, bardzo lubię w Glen Scotia tą wyraźną nutkę soli, która nadaje jej lekko „morskiego” charakteru. To jedna z tych whisky, która powinna „pooddychać” w kieliszku i to zdecydowanie działa na jej korzyść. Polecam spróbować!
Cena 3000,00 – 3500,00 zł