Glen Grant 2008 Port Finish cask # 13155 – butelka, którą kupiłam bezpośrednio w destylarni podczas tegorocznych wakacji.
To bardzo duża rzadkość, żeby trafić na butelkę Glen Granta w wydaniu single cask, w mocy beczki i dodatkowo finiszowaną w beczce po Porto w wydaniu wprost z destylarni. Zakład ten wydaje praktycznie tylko whisky dojrzewające w beczkach po Bourbonie, rozcieńczone do 40-43% zawartości alkoholu, bardzo łagodne, lekkie, kwiatowe, charakterystyczne dla regionu Speyside. Pomimo tego, że Glen Grant ze sprzedażą ponad 3 mln butelek rocznie plasuje się na dziesiątej pozycji na świecie pod względem sprzedaży whisky single malt, o tyle nie jest obecnie wysoko ceniony przez koneserów whisky, gdzie najbardziej doceniane są edycje limitowane, wydawane w mocy beczki czy pochodzące z pojedynczych beczek. Ponadto corocznie jego sprzedaż regularnie maleje (w 2019 roku był na 9 pozycji, ale wyprzedził go Talisker).
Glen Grant jest nadal najlepiej sprzedającym się single maltem na rynku włoskim, a do niedawna stanowił aż 2/3 sprzedaży tego gatunku alkoholu na tamtejszym rynku. Prym wiedzie edycja 5yo dostępna tylko właśnie we Włoszech. Ponadto podstawowe portfolio zawiera jeszcze Glen Grant The Major’s Reserve – edycję bez określenia wieku proponowaną za około 100zł, następnie wersję 10yo, 12yo oraz 18yo, wszystkie butelkowane z mocą 40-43%. W 2017 roku ukazała się ciekawa wersja 15yo Batch Strength – 1st Edition, zabutelkowana z mocą 50% wydana w ilości 10680 butelek, ale w następnych latach nie była już kontynuowana.
W destylarni Glen Grant mamy dwie możliwości zwiedzania: w cenie 10 funtów destylarnia i cały proces produkcyjny lub w cenie 5 funtów słynne ogrody majora Jamesa Granta, który zarządzał firmą przez 60 lat z wielkimi sukcesami, i w tym właśnie czasie sukcesywnie tworzył przepiękne ogrody. Oba te tury zakończone są dwoma kieliszkami tutejszej whisky. Tym razem wybrałam zwiedzanie ogrodów, które znajdują się bezpośrednio za gorzelnią i zostały pięknie wkomponowane w ukształtowanie terenu. Jest to sporych rozmiarów kotlina, która na końcu przechodzi w mały, skalny kanion, przez który przepływa strumień.
Major Grant zasadził ogromną ilość rododendronów, azalii oraz sporo drzew owocowych. Zaprojektował piękne alejki, małe wodospady i wiele oczek wodnych, a po kanionie poruszamy się po drewnianych pomostach i mostkach. Na jego końcu tuż przy źródełku, zainstalował w skale małą metalową szafkę, w której zawsze stała butelka jego whisky, szklaneczki i karafka z wodą, aby spragniony gość mógł degustować trunek ciesząc się pięknym widokiem ogrodów. Dodajmy jeszcze, że to właśnie major jako pierwszy w branży już na początku XX wieku promował i rozprowadzał swoją whisky w postaci single malt w Szkocji.
Historię destylarni opisałam już wcześniej (zobacz Glen Grant 18yo), a teraz jeszcze dodam parę szczegółów technicznych. Gorzelnia pobiera wodę z dwóch strumieni – Caperdonich Spring i Glen Grant Burn. Słód jęczmienny sprowadzany jest z zewnątrz i jest nietorfowany. Pracuje tu kadź zacierna typu Lauter ze stali nierdzewnej o pojemności 12,3 tony, dziesięć kadzi fermentacyjnych z sosny oregońskiej, w których fermentacja jest stosunkowo krótka i wynosi 48 godzin. Jest to dosyć dziwne, gdyż po tak krótkiej fermentacji z reguły otrzymuje się dosyć ostry i krzepki spirytus, a przecież Glen Grant słynie z jednego z najłagodniejszych destylatów w branży, bardzo charakterystycznego dla regionu Speyside.
Tajemnica tkwi chyba w destylacji. Pracują tu cztery alembiki pierwszej destylacji i cztery drugiej. Są one bulwiaste, posiadają bańki na szyjce, długie szyje i specjalne klarownice przed skraplaczami. Klarownice te zostały wynalezione około 1850 roku przez Johna Granta i bardzo skutecznie zapobiegają przedostawaniu się jakichkolwiek zanieczyszczeń do skraplaczy, odsyłając je z powrotem do alembiku. To właśnie klarownice oraz długie szyje odpowiadają za lekkość uzyskiwanego tu destylatu. Destylarnia posiada także swoją linię do butelkowania.
Whisky Glen Grant jest dobrze znana na całym świecie i należy do pierwszych trunków tego rodzaju sprzedawanych w różnych krajach. Jest jedną z ulubionych whisky Jimma Murraya i w jego corocznie wydawanej Whisky Bible kilka razy była wybierana jako najlepsza lub jedna z najlepszych whisky świata. Jak wyżej wspomniałam, pomimo tego, że zdecydowana większość tutejszej whisky pochodzi z beczek po Bourbonie i jest butelkowana ze zredukowaną mocą, uważam, że są to trunki bardzo fajne, pokazujące „starą szkołę” produkcji single maltów.
Teraz już przejdźmy do nietuzinkowej edycji pochodzącej z tej gorzelni:
Glen Grant 2008 Port Finish cask # 13155
Nota
– moc 55,3% alc./vol
– region Speyside
– beczka po Burbonie, finisz po Porto
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Glen Grant 2008 Port Finish rozlana została do butelek o prostym, klasycznym kształcie, minus za rozmiar bo to niestety 0,5 litra. Wygląda bardzo elegancko a nawet ekskluzywnie. Etykieta jest czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest bardzo ciemny z rubinowym odcieniem.
Zapach – bardzo intensywny i „ciężki”, suszone śliwki, figi, daktyle, rodzynki w czekoladzie, mleczne krówki, dojrzałe czereśnie, kakao, nuty dębiny, pieprzu, cynamonu
Smak – intensywny i gęsty, lekko przypalone powidła śliwkowe, suszone owoce, miód gryczany, czekolada z chilli, bułki drożdżowe z cynamonem, nuty wanilii, goryczka skórki z orzacha, tarnina, przyprawy
Finisz – długi, słodki, czekoladowo-karmelowy z drzewnymi i skórzastymi nutami oraz paletą świątecznych przypraw
Moja ocena – 7/10
Glen Grant 2008 Port Finish cask # 13155 bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła swoją złożonością i intensywnością. Finisz w beczce po Porto dał jej dużo czekoladowej słodyczy. Intryguje mnie jej smak, mieszanka suszonych i świeżych słodkich czerwonych owoców z odrobiną dębowej goryczki. Finisz jest długi, mocno rozgrzewający i odrobinę wytrawny. Glen Grant 2008 Port Finish ma świetnie zamaskowany alkohol, który przy tej „mocy” uwydatnia wszystkie aromaty. Whisky do niespiesznej degustacji jeden kieliszek wystarczy na cały wieczór. Jeśli tylko nadarzy się Wam okazja, zachęcam do spróbowania.
Cena 650,00 zł