Balvenie 12yo Single Barrel First Fill cask #340, jedna z wielu edycji z podstawowego portfolio destylarni, która, jak podkreśla David Stewart, jest jego ulubioną, a dodatkowo najlepiej prezentującą styl tutejszych destylatów.
Należy w tym miejscu wspomnieć, iż David jest w świecie whisky jedną z największych jej ikon, człowiekiem o niesamowitym doświadczeniu i stażu sięgającym obecnie 60 lat. Pracę w gorzelniach William Grant & Sons rozpoczął w 1962 roku i bardzo szybko, bo już w 1974, został master blenderem odpowiedzialnym za tworzenie wszystkich whisky produkowanych przez tą firmę (Glenfiddich, Balvenie, Grants). W 2009 roku zastąpił go jego uczeń Brian Kinsman, ale David nadal pozostał odpowiedzialny za whisky Balvenie.
Tutejsza whisky jest postrzegana jako single malt klasy premium, jest dostępna praktycznie na całym świecie. Corocznie jej sprzedaż ciągle się zwiększa i obecnie nabywców znajduje już 5 mln butelek rocznie (w 2017 było to 3,4 mln). Daje to Balvenie szóstą pozycję wśród szkockich destylarni słodowych, a biorąc pod uwagę, że Glenmorangie okupujące miejsce piąte sprzedaje niewiele ponad 5 mln butelek rocznie i w ostatnich latach nie zwiększa sprzedaży, bardzo realne jest przeskoczenie na piąte miejsce.
Grant & Sons bardzo mocno promują także Balvenie na strefach wolnocłowych, na które dla przykładu trafiły ostatnio bardzo dobre jej dwie edycje. Są to Balvenie 15yo Madeira Cask Finish oraz Balvenie 18yo Pedro Ximenez Cask Finish. W najbliższym czasie może uda mi się opisać obie wyżej wymienione whisky, a już na pewno wersję 18yo PX. Dodam jeszcze, że obie ukazały się w 2022 roku, a uzupełnia je jeszcze Balvenie 16yo French Oak Finished in Pineau des Charentes Casks, która trafiła do ogólnej sprzedaży. Aż dziwne, że tak długo nie opisywałam tutejszej whisky, gdyż na początku przygody z single maltami Balvenie bardzo szybko mnie zauroczyła.
Odrobinę brakuje mi edycji wydawanych w mocy beczki (zdarzają się, ale są bardzo rzadkie i drogie). Dzisiejsza nasza bohaterka pomimo tego, że jest wydaniem z pojedynczej beczki, została rozcieńczona do 47,8%, jak wszystkie dwunastolatki single barrel. Do takiej samej procentowości rozcieńczane są wersje 15yo Single Barrel Sherry Cask (zresztą świetne whisky).
Firma nie jest i nigdy nie była zainteresowana promowaniem i rozprowadzaniem swoich produktów przez prywatne firmy dystrybucyjne. Aby uniknąć wydawania nieoficjalnych edycji Balvenie (także Glenfiddich), nieliczne beczki trafiające na aukcje lub nabywane przez firmy blenderskie są okraszane niewielką ilością innego single malta. Według szkockiego prawa dotyczącego produkcji whisky nie mogą one już nosić swojej nazwy. I tak do whisky Balvenie dodaje się kilka kropli Glenfiddicha (taki destylat nosi nazwę Burnside), a z kolei whisky Glenfiddich jest okraszona destylatem Balvenie i nazywana Wardhead.
Jednym z bardzo dobrze sprzedających się produktów firmy jest blended malt Monkey Shoulder (zresztą w swojej klasie lider rynku razem z Johnnie Walker Green Label 15yo). Do niedawna był on kupażowany z destylatów Balvenie, Glenfiddich oraz Kininvie. W ostatnich latach z powodu wielkiego wzrostu zainteresowania i sprzedaży Balvenie, została ona wycofana z formuły Monkey Shoulder. Zastąpił ją destylat słodowy z destylarni Ailsa Bay, zakładu otworzonego przez William Grant & Sons w 2007 roku.
Ale wracając do tematu, tutejszy destylat określiłabym jako bardzo delikatny i bardzo łatwo pijalny, gdzie alkohol jest bardzo dobrze ukryty. A przecież właśnie o to chodziło przez wieki wszystkim producentom alkoholi, aby w ich trunkach nie było ostrych, gorzkich czy piekących aromatów i smaków (stąd wielka popularność drinków obecnie i w całym XX wieku). Ponadto bardzo podoba mi się szata graficzna whisky Balvenie – bardzo prosta, skromna, taka w oldschoolowym stylu. To samo dotyczy się kształtu butelki, która według mnie jest jedną z najładniejszych w branży, a ponadto świetnie się z niej nalewa (nie uronimy nawet kropli przez rant na samym końcu szyjki).
Teraz już przejdźmy do whisky, którą miałam w planach bliżej nam przedstawić już od paru lat:
Balvenie 12yo Single Barrel First Fill
Nota
– moc 47,8% alc./vol
– region Speyside
– beczka first fill bourbon
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Balvenie 12yo Single Barrel First Fill rozlewana jest do butelek o typowym dla destylarni kształcie. Etykieta w jasnym kolorze, jest czytelna, w prostym, minimalistycznym stylu, zawiera wszystkie istotne informacje. Kolor whisky jest słomkowy.
Zapach – bardzo miodowy, zielone jabłko, dojrzała gruszka, ciepła szarlotka z lodami waniliowymi, kokos z nutą pieprzu i trawy cytrynowej
Smak – nadal dominuje wanilia, miód, babka cytrynowa, budyń śmietankowy z syropem owocowym, kokosanki, suszone słodkie jabłka i cynamon
Finisz – średnio długi, łagodny i słodki, trawa cytrynowa, lukrecja, imbir, odrobina dębiny
Moja ocena – 5/10
Balvenie 12yo Single Barrel First Fill idealnie wpisuje mi się w kategorię – poprawna. Zapach, smak i finisz mają podobny charakter, tu nic nie wybija się na pierwszy plan. Kiedyś pisałam, że mam słabość do Balvenie ale wraz z ilością spróbowanych whisky, napiszę tylko, że jest idealna dla początkujących. Brakuje mi w niej czegoś co spowodowałoby, że zapamiętam ją na dłużej. Jeśli będziecie mieli okazję, próbujcie i cieszcie się smakiem.
Cena 450,00 – 500,00 zł