Port Charlotte 10 yo Heavily Peated zadebiutowała w czerwcu 2018 roku i razem z Bruichladdich The Classic Laddie tworzą właściwie całą podstawową ofertę destylarni.
Wszystkie pozostałe edycje są limitowane i wydawane tylko raz, a przecież oferta pochodząca z Bruichladdich jest jedną z najbogatszych z pośród wszystkich szkockich gorzelni. Produkowane są tutaj trzy rodzaje whisky. Pierwsza z nich to nietorfowa Bruichladdich, czyli bardzo nietypowo jak na wyspę Islay. Taki destylat jest jeszcze otrzymywany w tym regionie w Bunnahabhain i Caol Ila. O ile w tej pierwszej dopiero stosunkowo od niedawna jest wytwarzany spirytus torfowy, o tyle ta druga słynie z dymnych trunków i tylko mała część jest otrzymywana bez użycia torfu. Drugi rodzaj to torfowa Port Charlotte o koncentracji fenoli 40 PPM. Trzecia to Octomore, którą możemy śmiało nazwać jedynym w swoim rodzaju podrodzajem whisky, ponieważ jest destylowany z jęczmienia o zawartości nawet 309 PPM.
Na początku mojej przygody z whisky nie byłam wielką zwolenniczką produkowanych w Bruichladdich trunków, miedzy innymi z tego powodu, że zakład znajdujący się na legendarnej wyspie Islay – słynącej z silnie dymnych, torfowych destylatów – nie wpisywał mi się w ten region. Wszystko odwróciło się o 180 stopni po wakacjach w 2018 roku, kiedy to odwiedziłam tę gorzelnię (zobacz Bruichladdich Islay Barley 2010). Wszystko czego się wtedy dowiedziałam, a także niesamowita degustacja na koniec zwiedzania postawiła tego producenta w moich rankingach w pierwszej dziesiątce, a może nawet piątce wszystkich producentów szkockiej. Poza niezaprzeczalnymi walorami smakowymi, jedynym w swoim rodzaju charakterze, wielkiej różnorodności produkowanej tu whisky, bardzo podoba mi się ściśle tradycyjne podejście do produkcji tutejszego destylatu. A jeżeli dodamy do tego, że od 2024 roku 100% jęczmienia będzie słodowane na miejscu, to Bruichladdich – podobnie jak Springbank – będzie w dwójce gorzelni, które w całości prowadzą produkcję samodzielnie i na miejscu.
Kiedy w 2000 roku niezależna firma dystrybucyjna Murray McDavid przejęła nieczynną destylarnię, wyremontowała ją i wznowiła produkcję w 2001 roku, to właśnie torfowy destylat spłynął 29 maja jako pierwszy. Był to Port Charlotte 2001 The Heretic, wydany w 2018 roku z okazji Festiwalu Feis Ile. Osobiście miałam okazję próbować tą niezwykle rzadką edycję dwukrotnie. W 2018 roku podczas pobytu właśnie w Bruichladdichu i drugi raz na festiwalu whisky w Jastrzębiej Górze w 2019 roku w trakcie masterclass z tej destylarni. Następnie w 2004 roku nowi właściciele nosili się z zamiarem odbudowania tej „legendarnej gorzelni” w miejscu, gdzie działał oryginalny zakład, czyli w miejscowości Port Charlotte, oddalonej około dwa kilometry od Bruichladdich. Niestety nie doszło do tego, gdyż oryginalne budynki były kilkukrotnie przebudowywane – służyły jako restauracja, hotel, remiza straży pożarnej. Pozostały tylko tradycyjne magazyny klepiskowe, w których beczki są układane w trzech rzędach. Zostały odkupione przez Bruichladdicha i dzisiaj dojrzewa tam około 25-28 tysięcy beczek z destylatami Port Charlotte i Octomore. Historię gorzelni opisałam już wcześniej (zobacz Octomore 08.2).
Ciekawostką jest to, że Bruichladdich, będąc jedną z mniejszych szkockich destylarni (obecne moce produkcyjne to 1,5 mln litrów czystego alkoholu rocznie), zatrudnia najwięcej ludzi ze wszystkich zakładów tego typu na Islay, czyli około 74 osoby. Następnym interesującym faktem jest to, że za sprawą Jima McEwana, który w latach 2000-2015 był głównym mistrzem destylacji w tej gorzelni, oraz Marka Reyniera, Simona Coughlina i Gordona Wrighta (założycieli spółki Murray McDavid), przywrócono na wyspie uprawę jęczmienia. Obecnie 20 farm uprawia tam jęczmień, z czego 19 dostarcza go właśnie do Bruichladdicha (dwudziesta to farma Kilchoman, która produkuje go dla siebie). Pomimo tego, miejscowy jęczmień pokrywa tylko 30% zapotrzebowania na ten surowiec. Reszta jest pozyskiwana w całości ze szkockich gospodarstw, co jest także rzadkością, gdyż zdecydowana większość jęczmienia używanego w szkockim gorzelnictwie pochodzi z Europy (głównie z Niemiec i Francji). Jest to spowodowane zdecydowanie większymi plonami na stałym lądzie, a tym samym dużo niższymi jego cenami.
Opisywany dzisiaj trunek jest nie do końca typową dla Islay whisky. Jest to spowodowane między innymi tym, że do jego produkcji używa się torfu pochodzącego nie z wyspy, tylko z jednego ze szkockich parków narodowych położonego na lądzie. Jęczmień pochodzi w całości z farm znajdujących się w okolicach Inverness (północna Szkocja). Więc przekonajmy się, jak będzie naprawdę – czy jest to typowa whisky torfowa z Islay, czy może dym jest tylko uzupełnieniem dla innych aromatów i smaków.
Zaczynamy:
Port Charlotte 10 yo Heavily Peated
Nota
– moc 50% alc./vol
– region Islay
– beczka 65% po burbonie 1st fill, 10% 2nd fill burbonie, 25% po czerwonym winie Bordeaux
– nie filtrowana na zimno i nie barwiona karmelem
Oko – Port Charlotte 10 yo Heavily Peated rozlewana jest ciemno zielonych butelek o szerokim, walcowatym kształcie z krótką szyjką. Uwielbiam taki kształt, ponieważ rozlewa się z niej idealnie. Prezentuje się bardzo dobrze, etykieta jest bardzo czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest słomkowy.
Zapach – lekko dymny, ale to taki dym z ogniska, bardzo owocowy, czerwone porzeczki, zielone jabłka, pomarańcza, babka cytrynowa, wanilia, imbir
Smak – karmel, miód, wiórki kokosowe, banany, porzeczkowe ciasto czekoladowe, odrobina goryczy i … delikatny podkreślający inne smaki dym i sól
Finisz – długi, lekko słony i gorzki, grejpfrut, budyń waniliowy, troszkę białego pieprzu i cynamonu
Moja ocena – 6/10
Port Charlotte 10 yo Heavily Peated jest pozycją obowiązkową dla fanów whisky z Islay. Zapach jest połączeniem dymu i słodkich nut owocowych, lekko torfowy smak uzupełniają waniliowe nuty a finisz przyjemnie rozgrzewa i utrzymuje się dość długo. Whisky bardzo dobra, ma świetnie „ukryty” alkohol a jednocześnie jest delikatnie piekąca. Jak na podstawową i stałą ofertę to świetny trunek. Destylarnia Bruichladdich perfekcyjnie dba o dobór beczek co przekłada się na indywidualny charakter poszczególnych wydań. Zdecydowanie zachęcam do poznania oferty tej gorzelni.
Cena 250,00 – 280,00