Singleton of Glen Ord 18 yo, z prestiżowej serii Diageo Special Releases 2019.
Ten single malt, chociaż jest produkowany w jednej z największych szkockich destylarni, której potencjał produkcyjny wynosi 11 mln litrów czystego alkoholu rocznie co stawia ją na szóstym miejscu pod względem wielkości, a na drugim wśród 28 gorzelni znajdujących się w portfelu Diageo (tuż za Roseisle ), jest praktycznie nieznany.
Jednym z powodów jest to, że większość produkowanego alkoholu trafia do blendów z portfela koncernu Diageo. Drugim, że produkowany tutaj Singleton przeznaczony jest na rynek azjatycki i jest bardzo ciężki do zdobycia w Europie (na rynek europejski przeznaczony jest Singleton of Dufftown). Genezę powstania marki Singleton opisałam obszerniej we wcześniejszej notce: patrz Singleton 12 yo Dufftown vs Singleton 12 yo Glendullan. Obecnie marka ta, jeśli uwzględnimy wszystkie trzy gorzelnie w których jest produkowana, zajmuje czwarte miejsce pod względem sprzedaży za Glenfiddichem, Glenlivetem i Macallanem. Niezależni dystrybutorzy oferują tutejsze destylaty pod nazwą Glen Ord, ale z reguły nie uzyskują one wysokich not u koneserów.
Destylarnia Glen Ord powstała w 1838 roku w miejscowości Muir of Ord w północnym Highlands, a założycielem był Thomas Mackenzie. Do 1896 roku zakład pozostawał w rękach rodziny założyciela, kiedy to został sprzedany spółce James Watson & Co. Wtedy nowy właściciel zainwestował spore środki na rozbudowę gorzelni i zwiększył jej moce produkcyjne trzykrotnie. W 1923 roku syn Jamesa, John Jabez Watson zmarł bezpotomnie, a nowym właścicielem destylarni został renomowany producent blended whisky, spółka John Dewar & Sons, która w 1930 roku weszła w skład DCL, wcześniejsze wcielenie Diageo. W 1966 roku potrojono liczbę alembików, zamontowano dodatkowe kadzie zacierne, powiększono i zmechanizowano słodownię, która do dzisiaj w pełni pokrywa zapotrzebowanie zakładu na słód jęczmienny, oraz dostarcza go także do innych gorzelni należących do Diageo np.: Clynelish, Talisker, Teaninich. Wtedy moce produkcyjne wynosiły 4,5 mln litrów czystego alkoholu rocznie. Ostatnia modernizacja nastąpiła w 2014 roku kiedy to ilość alembików wzrosła do siedmiu par, a moce produkcyjne wzrosły do 11-11,5 mln litrów.
Do opisania dzisiejszego malta skłoniło mnie kilka powodów. Pierwszym jest to, że niedawno opisywałam Singletony z gorzelni Dufftown i Glendullan (wówczas nie miałam do porównania dwunastoletniej wersji z Glen Ord). Ponadto poza wersjami 12-letnimi degustowałam jeszcze Singletony of Dufftown takie jak Spey Cascade, Artisan, Sunray, 15 yo, 18 yo. Wszystkie te edycje były butelkowane z mocą 40%, filtrowane na zimno i barwione karmelem. Dla przykładu na whiskybase wszystkie te edycje dostają noty od 75.55 do 80.60 na 100 punktów, a tylko wersja Artisan osiąga troszkę lepsze noty 82.33 (jest ona finiszowana w beczkach po sherry Pedro Ximenez, wydawana corocznie w niewielkich partiach i kosztuje około 400 zł). Nie są to noty zbyt wysokie jak na czwarty najlepiej sprzedający się single malt na świecie, który często jest opisywany jako dobry dla początkujących lub dobre wprowadzenie do świata whisky. W tym momencie nasuwa mi się pytanie czy rzeczywiście takie pozycje mogą być „tym wprowadzeniem” do świata szkockiej i czy właściwe jest określenie „dobry dla początkujących”.
Drugim powodem była chęć spróbowania jakiejś ciekawszej wersji, starszej i na przykład w mocy beczki. I oto w tym momencie właśnie ukazała się taka edycja, dodatkowo w bardzo cenionej serii Special Release. Jej pierwsze wydanie ukazało się w 2001 roku i składało się z dwóch pozycji: Talisker 25 yo i Port Ellen 22 yo. W roku następnym roku seria składała się już z pięciu pozycji: Talisker 20 yo, Port Ellen 24 yo, Brora 30 yo i Lagavulin 12 yo i 25 yo. W kolejnych latach ciągle się rozrastała, aż w 2017 roku osiągnęła dziesięć różnych single maltów. Dodatkowym atutem wszystkich butelkowanych w tej serii whisky jest to, że nie są barwione karmelem oraz są rozlewane w mocy beczki, czyli w najczystszej formie.
Zaczynam degustację z dużą ciekawością czy w końcu znajdę jakiegoś naprawdę dobrego, ciekawego, bardziej rozbudowanego i wielowarstwowego Singletona:
Nota
Singleton of Glen Ord 18 yo
– moc 55% alc./vol
– region Highland
– beczka mocno wypalona po Burbonie z amerykańskiego dębu
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Singleton of Glen Ord 18 yo rozlewana jest do charakterystycznych zielonych butelek o spłaszczonym kształcie. Prezentuje się świetnie i ekskluzywnie, etykieta jest fajnie zaprojektowana i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest słomkowy.
Zapach – słodki, biszkoptowy, waniliowy, czuć lekką spaleniznę
Smak – słodki, oleisty, waniliowy, kandyzowana skórka pomarańczowa i suszone owoce z lekko pikantną nutą
Finisz – dość długi, słodki i mało skomplikowany
Moja ocena – 4/10
Singleton of Glen Ord 18 yo jest zaskoczeniem, ale czy na plus? Po poprzedniej degustacji Singleton 12 yo Glendullan vs 12 i Dufftown, powiedziałabym, że oprócz różnicy w zawartości alkoholu, niestety żadna z ich niczym nie zachwyca. Największą zaletą tej whisky jest właśnie dobrze zamaskowany alkohol, niestety to za mało, żeby ocenić ją jako dobrą. Moim zdaniem whisky wchodząca w skład limitowanej serii, za tą cenę i w dodatku 18-to letnia, powinna być lepiej wyselekcjonowana. Jestem zawiedzona Singleton of Glen Ord 18 yo, miałam zdecydowanie większe oczekiwania po tej degustacji, a było… słabo.
Cena 600,00 – 650,00 zł