Port Charlotte PAC:01 – torfowy single malt z destylarni Bruichladdich, która w ostatnich latach wdarła się do grona producentów whisky klasy premium na świecie, a chyba jeszcze większą renomą zaczęła się cieszyć w Polsce.
Gorzelnia została wskrzeszona w 2000 roku przez niezależnego bottlera Murray McDavid i do tego czasu produkowała – jakże niepasującą do wyspy Islay – whisky nietorfową. Nowy właściciel powierzył funkcję master blendera charyzmatycznemu Jimowi McEwanowi, który wcześniej piastował to stanowisko w jednej z najbardziej renomowanych szkockich destylarni -Bowmore. Nie będziemy teraz wchodzić w szczegóły, czemu zrezygnował z posady w takiej legendzie, ale jednym z warunków przejścia do praktycznie całkowicie wtedy nieznanego Bruichladdicha było to, że dostał w pełni wolną rękę do decydowania o całości procesu produkcyjnego i charakteru produkowanej tu whisky.
Postanowił utrzymać produkcję typowego dla tego zakładu destylatu nietorfowego (60% produkcji), ale już w 2001 roku zaczęto destylację wersji torfowej Port Charlotte (30%), a rok później zaczęto eksperymenty z mega-torfową wersją Octomore. Pierwsza Port Charlotte została zabutelkowana w 2006 roku jako PC5, zapoczątkowując serię która miała pokazać, jak zmienia się whisky wraz z wiekiem. Każdy kolejny rok przynosił starsze trunki, czyli PC6, PC7, aż do PC12 wydanej w 2014 roku w wieku 12yo. Obecnie ta seria stanowi już wartość kolekcjonerską i jest stosunkowo ciężka do zdobycia w całości, ale nadal możemy kupić poszczególne wydania w dobrych cenach, czyli 800-1000zł. Uważam, że już niedługo ich wartość poszybuje bardzo wysoko.
Pomimo tego, że pierwsza whisky Port Charlotte ukazała się dopiero 15 lat temu, zyskała już statut niemalże kultowy. Stawiam, że lada chwila dołączy do grona poszukiwanych i niestety bardzo ciężkich do zdobycia butelek szkockiej (wraz z nietorfowym Bruichladdichem i torfowym „potworem” Octomore). Myślę, że niewiele osób zdaje sobie sprawę, że Port Charlotte wyrobił sobie taką pozycję w świecie producentów whisky wydając tak niewiele oficjalnych edycji. Poza ośmioma wydaniami z serii PC do dzisiaj ukazało się niecałe 20 innych wydań, w tym zdecydowana większość ściśle limitowanych. Jeszcze w trakcie wydawania PC, w 2010 roku ukazała się Port Charlotte An Turas Mor oraz jedyny raz do tej pory Port Charlotte 2002 7yo Micro-Provenance, czyli edycja single cask zabutelkowana na rynek USA (oprócz tego jednego razu w Micro-Provenance butelkowany jest tylko Bruichladdich).
Rok 2012 przyniósł nam kolejne i ostatnie wydanie An Turas Mor, Port Charlotte The Peat Project, oraz po raz pierwszy limitowaną edycję 10yo Heavily Peated. Rok później wydano Port Charlotte Scottish Barley 2013, której następstwem były wydawane później edycje Islay Barley, butelkowane w 2014, 2017, 2018, 2019 i 2021 roku. W 2016 roku wydano Port Charlotte 10yo Second Limited w ilości 18 tys. butelek, a dwa lata później zaprezentowano pierwszą edycję, która ma być wydawana non stop, czyli whisky z tak zwanego podstawowego portfolio – Port Charlotte 10yo.
W 2016 roku zapoczątkowano chyba najciekawszą serię – Cask Exploration Series – wydaniem CC:01 2007, która była przez osiem lat starzona w beczkach po koniaku – stąd określenie CC, czyli Cognac Casks – która trafiła na strefy wolnocłowe. W 2018 roku w serii tej ukazały się dwie pozycje, MRC:01 Bordeaux Wine oraz MC:01 Marsala Travel Retail. W 2020 ukazała się edycja OLC:01, złożona z destylatów, których 30% dojrzewało w świeżych beczkach z amerykańskiego dębu, 40% w podobnych beczkach drugiego napełnienia, 25% w beczkach po słodkim Vin Doux Naturel i 5% w beczkach po Syrah drugiego napełnienia. Na ostatnie 18 miesięcy wszystko przelano do beczek pierwszego napełnienia po sherry Oloroso. Na razie ostatnią z serii jest opisywana dzisiaj PAC:01 z roku 2021, ale lada moment możemy się spodziewać kolejnej premiery, Port Charlotte SC:01 2012.
Do tego wszystkiego jeszcze zostały wydane w bardzo limitowanych ilościach wydania Feis Ile, przeznaczone na coroczne święto whisky, które odbywa się w maju na wyspie Islay. W sumie było ich pięć, czyli Port Charlotte 2004 Feis Ile 2015 wydana w ilości 334 butelek, 2005 Feis Ile 2016 – 300 butelek, Port Charlotte Transparency Feis Ile 2017 – 1000 butelek. Kolejne dwa wydania to już można powiedzieć edycje legendarne – Port Charlotte 2001 The Heretic Feis Ile 2018 wydana w ilości 1300 butelek oraz Port Charlotte 16yo Feis Ile 2020 wydana w ilości 3000 butelek. I to by było na tyle bottlingów destylarnianych, czyli 8 wydań z serii PC i 18 innych, razem mamy tylko 26 wydań.
A teraz już najwyższy czas na spotkanie z naszą dzisiejszą bohaterką:
Port Charlotte PAC:01
Nota
– moc 56,1% alc./vol
– region Islay
– beczka po burbonie, finisz po czerwonym winie z regionu Pauillac
– nie filtrowana na zimno i nie barwiona karmelem
Oko – Port Charlotte PAC:01 rozlewana jest do charakterystycznych czarnych butelek o szerokim, walcowatym kształcie z krótką szyjką. Kształt jest idealny do polewania. Prezentuje się bardzo dobrze, etykieta jest bardzo czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest jasnobursztynowy.
Zapach – czerwone wino, wędzone śliwki, suszone wiśnie, jeżyny, wanilia, eukaliptus, zioła, imbir, goździki a wszystko otulone dymem z wygasającego ogniska, dodać muszę że w zapachu alkohol jest świetnie ukryty
Smak – dominuje ziemnisty torf i dym, wędzony słód, suszone owoce, kakao, wanilia, marcepan, dojrzałe czerwone owoce, nuty wędzonego mięsa, mokry tytoń, olejki eteryczne, pieprz i odrobina soli
Finisz – długi, raczej wytrawny, dużo dymu torfowego, suszone śliwki, nuty mineralne, metaliczne, na koniec lekko słony i gorzki
Moja ocena – 6/10
Port Charlotte PAC:01 jest młodą ale całkiem złożoną i bardzo zmienną w czasie whisky. Jej największym sprzymierzeńcem jest czas i cierpliwość. Zapach jest połączeniem dymu i wyraźnie winnych aromatów, torfowy smak uzupełniają owocowo-waniliowe nuty z odrobiną tytoniu a finisz przyjemnie rozgrzewa i utrzymuje się dość długo. Whisky naprawdę dobra, ma świetnie „ukryty” alkohol a jednocześnie jest delikatnie piekąca. Mocno wyczuwalny charakter słodu jęczmiennego jest zdecydowanym atutem. Destylarnia Bruichladdich słynie z doboru beczek co przekłada się na indywidualny charakter poszczególnych wydań. Zdecydowanie zachęcam do spróbowani tego i innych wydań destylarni.
Cena 370,00 – 400,00
4 komentarze
Pewnie bym polubił
Muszę zadbać żebyś polubił 😉
Fajna recka, chyba kuszę się na zakup 🙂
Koniecznie, naprawdę warto 🙂