Glenlossie 1975 44 years old Gordon & MacPhail – whisky zabutelkowana w 2019 roku.
Jak pisałam w poprzedniej notce, do ukazania się wpisu nr 200, będą opisywane whisky bardzo ciekawe i niezwykle rzadkie. Dzisiaj co prawda single malt z praktycznie nieznanej, całkowicie nierozpoznawalnej szkockiej destylarni, ale za to w wieku 44 lat, które w całości whisky ta przeleżała w beczce pierwszego napełnienia po sherry, a ukazało się tylko 91 butelek. Wydana została przez największą niezależną firmę dystrybucyjną – Gordon & MacPhail – w bardzo prestiżowej serii, Private Collection. Obecnie jeszcze wyższa półka u tego bottlera to seria Generations.
Gorzelnia Glenlossie została założona w 1876 roku przez Johna Duffa, człowieka niezwykle przedsiębiorczego i zasłużonego dla świata szkockiej whisky. Powstała obok miasta Elgin, gdzie obecnie mamy wielkie zagęszczenie destylarni. W promieniu czterech kilometrów pracuje ich osiem: na wschodzie Miltonduff, na północy Glen Moray i Linkwood, na południu Benriach, Longmorn i Glen Elgin, a na zachodzie Mannochmore i Glenlossie. Zaznaczę jeszcze, że Duff był także założycielem Benriacha i Longmorna.
Glenlossie bardzo szybko zyskała uznanie firm kupażujących i do dzisiaj należy do najbardziej pożądanych whisky słodowych potrzebnych do „okraszania” blendów. Drugą stroną medalu jest to, że nigdy nie zaistniała jako whisky typu single malt. Jedynym jej oficjalnym wydaniem jest edycja Glenlossie 10yo Flora & Fauna. Było jeszcze bardzo niszowe wydanie w prestiżowej serii Diageo: Glenlossie 1999 9yo The Managers’ Choice, wydane w ilości tylko 204 butelek. Na szczęście jest ona szeroko dostępna w wydaniach niezależnych firm bottlerskich.
Tutejszy destylat zawsze służył do składania blendów z portfela Haig’s i Dimple. Złotymi latami dla nich były lata 1930-1970, kiedy to whisky Haig była najlepiej sprzedającą się w Wielkiej Brytanii. Była ona także pierwszą szkocką whisky, której sprzedaż w ciągłu roku przekroczyła milion skrzynek (12 milionów butelek). Po 1970 roku jej popularność zaczęła spadać, jednak ciągle ponad cztery miliony butelek rocznie znajduje nabywców. Obecnie Glenlossie ma także swój udział w takich markach whisky mieszanych, jak White Horse czy Johnnie Walker Black Label.
Teraz kilka zdań o firmie Gordon & MacPhail, która powstała w 1895 roku i jest najstarszą oraz największą firmą tego typu na świecie. Przez lata przyczyniła się ona do wielkiej popularyzacji whisky typu single malt, dystrybuując ją, zanim zaczęły to robić destylarnie ją produkujące. Ponadto, w latach kryzysów uratowała wielu producentów szkockiej przed bankructwem, skupując od nich zalegające destylaty. Z wieloma gorzelniami miała podpisane umowy na stałą dystrybucję ich produktów. Podobno whisky z tylko dwóch szkockich destylarni nie była nigdy zabutelkowana przez Gordona.
W 2018 roku firma ta przedstawiła swoje nowe portfolio, bardzo je upraszczając, a zarazem prezentując bardzo ładne i efektowne nowe butelki, etykiety i opakowania. W trakcie tylu lat istnienia rozrosło się ono w sposób naturalny do 14 serii, w których już naprawdę ciężko było się połapać nawet znawcom tematu. Zostało ono uproszczone do pięciu serii, a są to: Discovery, Distillery Labels, Connoisseurs Choice, Private Collection i Generations.
Dawniej Gordon & MacPhail wydawał bardzo dużo whisky z najbardziej cenionych i poszukiwanych destylarni, np.: Macallan czy Ardbeg (jedna seria była poświęcona tylko dla whisky Macallan – Speymalt from Macallan). Od kilkunastu lat, coraz więcej uznanych gorzelni słodowych nie sprzedaje swojej whisky firmom zewnętrznym, między innymi obie wyżej wymienione. Niemniej, ten największy niezależny bottler zawsze przykładał dużo uwagi do wydawania i promowania whisky z całkowicie niepopularnych i nieznanych destylarni. I ma w swojej ofercie całą masę takich perełek, jak chociażby dzisiaj opisywana Glenlossie.
Na koniec jeszcze zaznaczę, że Gordon & MacPhail jest naprawdę potężną firmą – jako pierwszy niezależny dystrybutor zdecydował się już w 1993 roku na zakup destylarni Benromach (wówczas zamkniętej). W 2022 roku otworzył kolejną gorzelnie Cairn, a obecnie oczekuje na uzyskanie wszystkich zezwoleń na rozpoczęcie budowy kolejnej destylarni.
Teraz już skupmy się na naszej dzisiejszej czterdziestoczterolatce:
Glenlossie 1975 44 years old Gordon & MacPhail
Nota
– moc 47,6% alc./vol
– region Speyside
– wiek 44yo
– beczka po Sherry
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Glenlossie 1975 44 years old Gordon & MacPhail rozlewana jest pięknych butelek, wygląda bardzo ekskluzywnie. Czarna etykieta ze złotymi napisami jest czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest bardzo ciemny, wręcz jak kawa.
Zapach – sherry, aromaty suszonych owoców, wiśnie, jeżyny, słodkie rodzynki, gorzka czekolada, trochę przypalone powidła śliwkowe, karmel, mocne espresso, po odstaniu zapach dopełniają przyprawy korzenne, nuty tytoniu, dębina i… lubczyk
Smak – wytrawne sherry, kwaśne ciemne owoce, gorzka czekolada, wędzone śliwki, przypalony karmel, lukrecja, czekoladki Mon Cheri, mocna herbata Earl Grey, tarnina, skórka świeżych orzechów włoskich, dużo dębiny, pieprz
Finisz – długi, wytrawny i gorzki, espresso, skóra, dębina, tytoń, imbir
Moja ocena – 8/10
Glenlossie 1975 44 years old Gordon & MacPhail to „stara” sherry bomba i miałam problem z jej oceną… taniczność jest tak duża, że utrudniało mi to degustację. Whisky ma przepiękny, złożony zapach, którym mogłabym się delektować godzinami. Zmienny w czasie i bardzo przyjemny dla nosa, bez nuty drażniącego alkoholu. I jakież było moje zdziwienie po pierwszym łyku, cierpki smak ściągnął mi całe usta a ja pomyślałam, że po takim cudownym aromacie to nie może tak smakować! Degustację rozłożyłam na dwa dni i to była dobra decyzja, bez efektu zaskoczenia i w pełnym skupieniu, doceniłam Glenlossie 1975 44 years old Gordon & MacPhail. Aczkolwiek uważam, że to „trudna” whisky do bardzo powolnego sączenia w dobrym towarzystwie.