Glenlivet Nadurra Oloroso Matured Batch OL0816 – single malt pochodzący z jednej z najbardziej znanych szkockich destylarni.
Czy to nie dziwne, że na moim blogu jest już 67 notek, a jeszcze nigdy nie trafiła tutaj whisky z największej destylarni whisky słodowej na świecie, drugiej pod względem sprzedaży (pierwsze miejsce w USA), a dodatkowo, razem z Glenfiddichem i Macallanem, najbardziej rozpoznawalnej whisky single malt ze wszystkich produkowanych w Szkocji i nie tylko?
Butelka ta czekała na swoją kolej prawie dwa lata – ciągle nie wiem z jakich przyczyn nie trafiła do tej pory na degustację. Z szerokiej gamy oferowanej przez tego producenta wybrałam tę pozycję z kilku powodów. Po pierwsze, edycje 12, 15, 18 i 21 yo były już wielokrotnie opisywane, a po drugie, wszystkie one są butelkowane o mocy 40-43 % zawartości alkoholu, filtrowane i barwione karmelem. Już sama nazwa tej edycji – „Nadura” – oznacza po galeicku „naturalny” i w związku z tym wszystkie partie Glenliveta pochodzące z serii Nadura są butelkowane na wzór XIX-wiecznej whisky, w małych partiach, bez filtracji na zimno, bez barwienia karmelem i co najważniejsze, bez rozcieńczania, czyli o mocy beczki.
Seria ta debiutowała w 2005 roku w sieci Travel Retail, a w następnym roku trafiła do szerokiej dystrybucji. Do 2014 roku wszystkie batche były wydawane w wersji 16 yo i pochodziły z beczek po bourbonie. W tym to właśnie roku, 16-latkę zastąpiły dwie nowe edycje, obie bez określenia wieku: Nadurra First Fill Selection pochodząca z beczek pierwszego napełnienia po bourbonie i Nadurra Oloroso Matured pochodząca z beczek pierwszego napełnienia po sherry Oloroso. W 2015 roku dołączyła do nich Nadurra Peated Whisky Cask Finish, która po podstawowym okresie maturacji w beczkach pierwszego napełnienia po bourbonie jest finiszowana w beczkach używanych wcześniej do starzenia destylatów silnie torfowych. Obecnie, niektóre batche są butelkowane z zawartością alkoholu zredukowaną do 48%.
O destylarni Glenlivet napisano już chyba wszystko. Jest ona modelowym przykładem tego, jak z nielegalnego interesu można przejść na działalność całkowicie legalną, prowadzoną na wielką skalę, w skutek pojawienia się sensownych regulacji prawnych (zmniejszenie podatków i łatwość rejestracji biznesu). To właśnie George Smith w 1824 roku jako pierwszy zalegalizował zakład o tym profilu w regionie Highlands i Speyside, co przysporzyło mu na samym początku niemałych problemów wśród miejscowych gorzelników (około 1815 roku kroniki odnotowały w dorzeczu rzeki Livet około 200 nielegalnych bimbrowni). Produkowana przez George’a whisky w bardzo szybkim czasie zyskała tak wielką renomę, że 18 gorzelni nie związanych z doliną rzeki Livet zaczęło dodawać do swojej nazwy określenie Glenlivet, aby zwrócić uwagę na swoje trunki. W 1880 roku syn założyciela zakładu – James Gordon Smith – wystąpił przeciwko nim do sądu, lecz uzyskał tylko tyle, że jako jedyny mógł używać rodzajnika „The”, a inni nadal mogli dodawać słowo „Glenlivet”. Spowodowało to, że kolejnych 25 zakładów z tej branży zaczęło dodawać słowo „Glenlivet” do swoich produktów.
Gorzelnia do 1978 roku pozostawała w rękach rodziny założycielskiej, kiedy to przeszła na własność kanadyjskiego koncernu Seagram. W 2001 roku dwa koncerny, Diageo i Pernod Ricard, wykupiły Seagrama i od tego czasu Glenlivet stał się częścią francuskiego giganta z branży alkoholowej, jakim jest Pernod Ricard. W 2010 roku nastąpiła modernizacja i rozbudowa zakładu, która spowodowała zwiększenie ilości alembików do 14, a jego mocy produkcyjnych do ponad 10 mln litrów czystego alkoholu rocznie. Kolejna rozbudowa miała miejsce w 2018 roku i podniosła moce produkcyjne do 21 mln litrów alkoholu rocznie, czyniąc Glenliveta największą destylarnią słodową na świecie. W tym to właśnie roku dołożono drugą kadź zacierną typu Briggs full lauter o pojemności 13,5 ton (obie kadzie są takie same). Do 16 drewnianych kadzi fermentacyjnych dołożono kolejnych 16 ze stali nierdzewnej, a ilość alembików zwiększono do 28 sztuk. Są one rozmieszczone w trzech halach alembików. W najstarszej części znajdują się 4 pary, w tej dobudowanej w 2010 roku 3 pary, a ostatnie 7 par znajduje się w najnowszej, oddanej do użytku właśnie w 2018 roku. Centrum dla zwiedzających znajduje się w dawnej słodowni, która była zbudowana w 1859 roku.
W Glenlivet używa się wyłącznie nietorfowanego słodu jęczmiennego. Bardzo miękka woda pochodzi ze studni Josie’s Well, która usytuowana jest powyżej zakładu. Mniej więcej połowa produkowanego tu spirytusu butelkowana jest w postaci single malt, a druga trafia do blendów produkowanych przez koncern, takich jak Chivas Regal i Royal Salute.
A teraz już czas przyjrzeć się bliżej jednej z bardzo wielu edycji pochodzących z tej największej destylarni whisky słodowej:
Glenlivet Nadurra Oloroso Matured Batch OL0816
Nota
– moc 61,3% alc./vol
– region Speyside
– wiek NAS
– beczka pierwszego napełnienia po sherry Oloroso
– nie filtrowana na zimno
– brak informacji o barwieniu karmelem
Oko – Glenlivet Nadurra Oloroso Matured Batch OL0816 nalewana jest do butelek o klasycznym dla Glenlivet kształcie. Wygląda bardzo elegancko oraz zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach – intensywny, szczypiący, słodkie sherry, kiedy dłużej postoi odkrywamy figi, daktyle, karmelizowane owoce oraz miód, toffi, trochę cynamonu i pieprzu.
Smak – słodki, kremowy, suszone owoce, dojrzałe wiśnie, czekolada deserowa, orzechy, cynamon, imbir i pieprz.
Finisz – dość długi, słodki i rozgrzewający, śliwka w czekoladzie, piernikowe przyprawy, imbir, nuty goryczki dębowej.
Moja ocena – 5,5/10
Glenlivet Nadurra Oloroso Matured Batch OL0816 to ciekawa whisky. Próbowałam ją kilkukrotnie przed opisem i za każdym razem mi smakowała, ale czegoś w niej brakuje. Alkohol czuć wyraźnie, ale to przecież ponad 60%, nie dodawałam wody, bo pije się ją przyjemnie. Glenlivet Nadurra Oloroso nie jest tak złożona jak oczekiwałam, czegoś mi w niej brakuje. Jeśli będziecie mieli okazję, koniecznie spróbujcie!
Cena 280,00 – 320,00 zł