Glenglassaugh 36 yo Port Cask 1978 Batch 2 z 2015 roku.
Single malt pochodzący z niezbyt znanej i popularnej destylarni, która – pomimo tego, że destylat przez nią produkowany zawsze cieszył się uznaniem wśród blenderów – przez prawie połowę swojego istnienia była w stanie nieprodukcyjnym. Ostatni okres uśpienia to lata 1986-2008 – 22 lata, co oznacza, że po reaktywacji nie było możliwości wprowadzenia do sprzedaży jakiejkolwiek podstawowej oferty. Właśnie w 2008 roku zakład został kupiony przez Scaent Group, spółkę z rosyjskim kapitałem, która wznowiła destylację. W 2012 roku otworzono visitor centre oraz wydano pierwszą whisky Glenglassaugh Revival (revival oznacza po Galeicku „odrodzenie”). Był to młody trunek, złożony z destylatów wyprodukowanych już po przerwie, a więc około czteroletnich. Jednak już po roku – w 2013 – gorzelnia została kupiona przez BenRiach Distillery Co., prywatną spółkę prowadzoną przez samego Billy Walkera, który już wcześniej wskrzesił i doprowadził na sam szczyt destylarnie BenRiach i GlenDronach. Nowy właściciel zaczął powoli rozwijać od podstaw portfolio tej zapomnianej gorzelni, ale także zaczął corocznie wydawać bardzo ciekawe edycje single cask pochodzące ze starych, bardzo skromnych zapasów sprzed 1986 roku. Dzisiejsza bohaterka pochodzi właśnie z nich, z tak zwanego batcha 2 z 2015 roku.
Ale po kolei. Pierwszy Rare Cask Release batch 1 pokazał się rok wcześniej – w 2014 roku – i składał się z ośmiu beczek, wszystkie zabutelkowane w postaci single cask, cask strength i bez filtracji na zimno. Wszystkie były po prostu białymi krukami i trochę nie rozumiem dlaczego przeszły właściwie bez echa. Były to: Glenglassaugh 1986 cask#2101 28yo hogshead, 1978 cask#1810 35yo Port Hogshead, 1978 cask#1803 35yo Sherry, 1975 cask#7801 38yo Moscatel, 1975 cask#7301 38yo Oloroso Sherry, 1973 cask#6801 40yo Manzanilla Sherry Puncheon, 1972 cask#2114 41yo Sherry Butt, 1968 cask#1601 45yo Sherry Hogshead. Wszystkie te whisky uzyskały u krytyków i koneserów bardzo wysokie oceny, a na ogólnodostępnym Whiskybase otrzymały noty pomiędzy 92 a 95 punktów na 100 możliwych. Dodatkową ciekawostką jest, że w dniu premiery ich ceny zaczynały się od 400 euro, co dzisiaj wydaje się niemożliwe.
Batch 2 z 2015 roku składał się ponownie z ośmiu beczek i były to odpowiednio: nasza dzisiejsza bohaterka, Glenglassaugh 1976 cask#3170 39yo Pedro Ximenez, 1975 cask#3171 Pedro Ximenez, 1975 cask#2180 40yo Massandra Madeira Puncheon, 1974 cask#1282/1 41yo Rum Barrel (którą miałam przyjemność próbować i okazała się jedną z najlepszych whisky, jakie miałam okazję pić – otrzymała ode mnie 8,5 na 10 punktów), 1973 cask#761 41yo Rum Barrel, 1973 cask#1865 42yo Massandra Aleatico Hogshead oraz 1972 cask#2125 42yo Massandra Madeira Puncheon. Wszystkie te edycje otrzymały na whiskybase noty pomiędzy 91 a 93 punktów na 100 możliwych, a 6 z nich uzyskało górną granicę 93 punktów.
Batch 3 ponownie składał się z ośmiu beczek wydanych w 2016 roku, a były to edycje naprawdę niesamowite. Najmłodszą z nich była Glenglassaugh 1986 30 yo Pedro Ximenez, oferowana za 310 funtów. Kolejnymi były whisky w wieku 38, 41, 42, 44, 47, 49 i 50 yo. Jak przystało na tak leciwe trunki, ceny były już odpowiednio wyższe – od 1150 do 4500 funtów. Z tego powodu niewiele jest opisanych not degustacyjnych, wiele z tych butelek jest jeszcze dostępnych, a te już kupione najprawdopodobniej stoją w kolekcjach, lub zostały zakupione jako inwestycje.
Również w 2016 roku destylarnia Glenglassaugh oraz BenRiach i GlenDronach zostały kupione przez giganta z branży alkoholowej, amerykański koncern o globalnym zasięgu – Brown Forman. Jest on właścicielem między innymi Jack Daniel’s, Finlandia Vodka, czy Woodford Reserve Bourbon. Ostatni, trzeci batch, został już wydany po zmianie właściciela, ale był jeszcze przygotowany i sygnowany przez Billego Walkera. Od tego momentu kolejne batche już się nie ukazały, a whisky wydestylowana przed 1986 rokiem została jeszcze zabutelkowana tylko dwa razy – jako 40 letnia whisky w 2019 roku oraz jako 46 latka również w 2019 roku. Jeżeli jest to spowodowane praktycznie całkowitym wyczerpaniem zapasów starych destylatów to myślę, że te jeszcze dostępne na rynku butelki ze wszystkich trzech batchów w bardzo szybkim czasie zwiększą swoją wartość. Wpłynie na to dodatkowo fakt, że gdy Brown Forman odbuduje zapasy magazynowe w tym zakładzie, najprawdopodobniej przeprowadzi potężną akcję promocyjną single maltów z tej obecnie trochę zapomnianej destylarni i te stare, bardzo rzadkie edycje staną się niezwykle cenne.
A teraz już przekonajmy się o jakości whisky z tej bardzo cenionej prze zemnie szkockiej gorzelni:
Glenglassaugh 36 yo Port Cask
Nota
– moc 43,6% alc./vol
– region Highland
– beczka po porto
– nie filtrowana na zimno,
– nie barwiona karmelem
Oko – Glenglassaugh 36 yo Port Cask rozlewana jest do butelek o charakterystycznym dla destylarni kształcie, prezentuje się świetnie. Cała seria Rare Cask jest pięknie wydana, różni się tylko detalami na etykiecie. Na butelce znajdziemy wszystkie informacje. Kolor whisky jest ciemno bursztynowy.
Zapach – bardzo łagodny pełen owocowych aromatów, maliny, czerwona porzeczka, jagody, jeżyny, czerwone winogrona, czekoladki z wiśnią w likierze, nuty pieprzu
Smak – słodki i kremowy, otula usta, konfitura wiśniowa, nalewka z czerwonych owoców, mleczna czekolada, odrobina imbiru
Finisz – bardzo długi i bardzo przyjemny, nadal bardzo owocowy, słodkie kakao, troszkę kandyzowanej skórki pomarańczowej, cynamon
Moja ocena – 8/10
Glenglassaugh 36 yo Port Cask to fantastyczna whisky. Świetnie ukryty alkohol, piękny i bogaty winny aromat, idealnie zbalansowany smak – nie za słodki z nutką goryczki. Smakuje jak babciny kompot z czerwonych owoców, czyli idealnie. Finisz trwa i trwa, zostawiając w ustach smak jeżyn i porzeczek. Jestem szczęśliwą posiadaczką całej butelki, jednak do degustacji miałam niestety tylko sampelka. Jeśli tylko będziecie mieli okazję koniecznie spróbujcie! Cena 2600,00 – 2800,00 zł (ciężko dostępna)