Glenfarclas 185th Anniversary – whisky wydana w 2021 roku z okazji 185 rocznicy powstania destylarni, w limitowanej do 6000 butelek edycji.
W lipcu tego roku (2022) spędziłam dziesięć dni w Speyside i w północnym Highlands, odwiedzając siedemnaście destylarni, a pierwszą z nich była właśnie Glenfarclas. Myślę, że jest to świetny moment, aby przy okazji notki whisky pochodzącej z tej gorzelni, słynącej z maturacji praktycznie tylko w beczkach po sherry Oloroso, podzielić się ze wszystkimi wielbicielami whisky najświeższymi wiadomościami pochodzącymi prosto ze źródła. Już na pierwszy rzut oka, destylarnia sprawia niesamowity wrażenie. Położona u podnóża góry Ben Rinnes, ze swoimi kamiennymi budynkami pokrytymi czarnym nalotem i charakterystycznymi drzwiami i bramami pomalowanymi na czerwono oraz pięknie wykoszonymi trawnikami, prezentuje się po prostu wspaniale.
Dzięki uprzejmości Pana Jarka Bussa, zostaliśmy zarekomendowani i po zakładzie oprowadzał nas Ian McWilliam. Taki indywidualny tour pozwala zdecydowanie lepiej zapoznać się z charakterem destylarni i skupić się na rzeczach, które nas interesują oraz na detalach, o których bardzo ciężko się dowiedzieć z dostępnych źródeł. Dodatkowo muszę w tym miejscu zaznaczyć, że po odwiedzeniu kilku destylarni takie oficjalne toury stają się raczej nudne, gdyż ciągle oglądamy w zasadzie to samo, czyli mielenie, zacieranie, fermentację, destylację i dojrzewanie, a informacje podawane są pobieżnie i często przez ludzi mających bardzo małe pojęcie o whisky.
Ian okazał się dodatkowo przemiłym człowiekiem i oczywiście olbrzymim źródłem wiedzy o Glenfarclas oraz o whisky w ogóle. Zaczynał pracę jako magazynier i osobiście poznał wiele etapów produkcji „wody życia”. W trakcie zwiedzania gorzelnia – jak większość zakładów tego typu w Speyside – była w trakcie przerwy wakacyjnej, która jest zazwyczaj dodatkowo wykorzystywana na prace remontowe i modernizację. Trafiliśmy akurat na wymianę dwóch alembików na nowe (starych już nie było, a nowe nie były jeszcze dostarczone). Koszt jednego alembiku to około 130 tys. funtów, a powodem wymiany praktycznie zawsze są coraz cieńsze ich ścianki. Spowodowane jest to procesami chemicznymi zachodzącymi pomiędzy miedzią i spirytusem w trakcie destylacji, które dodatkowo zachodzą w wysokich temperaturach. Widać to doskonale w spirit safe, gdzie odkłada się dużo utlenionej miedzi.
W Glenfarclas proces produkcyjny jest bardzo tradycyjny – nie używa się żadnych komputerów, a o wszystkim decyduje człowiek, pomimo tego, że jest to już destylarnia dosyć duża, o mocach 3,5 mln litrów alkoholu rocznie (nie są one wykorzystywane całkowicie, w 2021 roku wydestylowała 2,9 mln litrów alkoholu). W procesie produkcyjnym moją uwagę zwróciły trzy rzeczy. Pierwsza, to jak wielką uwagę przywiązuje się tutaj do mielenia ziarna; druga to używanie stalowych, a nie drewnianych kadzi fermentacyjnych; a trzecia to używanie ciągle alembików ogrzewanych żywym płomieniem, co wiąże się zarazem z używaniem w ich wnętrzach ruchomych łańcuchów, zrywających w razie potrzeby przypaleniznę w ich wnętrzach. Dotyczy to tylko alembików pierwszej destylacji. Taki rodzaj ogrzewania występuje jeszcze tylko w Springbanku i Glenfiddichu (tylko na jednej z trzech hal alembików). Tak się składa, że tylko te trzy destylarnie należą jeszcze do szkockich rodzin, które je założyły. Małym wyjątkiem jest Glenfarclas, który został założony w 1836 roku przez Roberta Hay, ale już w 1865 przeszedł na własność rodziny Grantów, do których należy do dzisiaj.
W większości destylarni wykorzystywane są drewniane kadzie fermentacyjne i wielu fachowców twierdzi, że ma to duży wpływ na destylat. Ian z kolei stwierdził, że w Glenfarclasie dawniej pracowały kadzie drewniane, ale po zmianie na stalowe charakter produkowanego spirytusu się nie zmienił. Jednak zmienił się zdecydowanie, kiedy próbnie przez parę tygodni testowano ogrzewanie alembików nie żywym ognie, ale parą. Jak widać, w każdej destylarni proces produkcyjny jest bardzo podobny, różni się tylko pewnymi detalami, a pomimo tego, otrzymywane trunki zawsze są całkowicie inne. W Glenfarclas przy procesie produkcyjnym zawsze są dwie osoby, a w sumie pracuje ich czternaście. W ostatnich latach dobudowano cztery nowe magazyny i obecnie na terenie destylarni dojrzewa około 85 tysięcy beczek.
Na moje pytanie, czemu przy obecnie ciągle rosnącym zainteresowaniu szkocką whisky, kiedy duża ilość destylarni zwiększa swoje moce produkcyjne, Glenfarclas nie wykorzystuje swoich w 100%, Ian odpowiedział, że nie są zainteresowani walką o ciągłe zwiększanie sprzedaży. Nie jest ich celem zagoszczenie na półkach wszystkich marketów, chcą trzymać poziom marki premium i nie chcą podpisywać ryzykownych umów z wielkimi sieciami, z których czasami jest ciężko się wywiązać. Wspomniał, że na rynki azjatyckie obecnie mogliby sprzedać praktycznie wszystko, ale ich celem jest zrównoważona sprzedaż, także współpraca ze średnimi i małymi odbiorcami. Takie podejście do interesów już nie raz pomogło destylarni przetrwać ciężkie czasy i przetrzymać bez większych strat wiele kryzysów, które w XX wieku dotykały branżę szkockiej whisky. A przede wszystkim, dzięki takiemu postępowaniu gorzelnia ciągle jest niezależna i należy do rodziny założycielskiej.
Ponadto, przez wielu jest stawiana w czwórce najlepszych destylarni świata obok Springbanka, Bowmora i Lagavulina, a dodatkowo należy do wąskiego grona producentów whisky słynących z maturacji swojego spirytusu tylko w beczkach po sherry oloroso, które obecnie są bardzo drogie i trudno dostępne.
Teraz przejdźmy już do notki smakowej, a więcej informacji i wrażenia z próbowanej na miejscu whisky postaram się opisać przy następnym spotkaniu z jakąś ciekawą butelką whisky Glenfarclas:
Glenfarclas 185th Anniversary 185
Nota
– moc 46% alc./vol
– region Speyside
– beczka po sherry Oloroso
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Glenfarclas 185th Anniversary 185 w swojej klasycznej butelce wygląda świetnie i bardzo rozpoznawalnie, co wg mnie jest dużym atutem. Etykieta jest czytelna i zawiera wszystkie najistotniejsze informacje. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach – przyjemnie ziołowy, delikatne nuty sherry, czerwone owoce, żurawina, wiśnie w czekoladzie, cynamon i nuty tytoniu, lakieru
Smak – czekoladki Mon Cheri, suszone śliwki, daktyle, figi, morele, marcepan, przypalony karmel, lekki posmak dębiny, imbir, pieprz
Finisz – dość długi, lekko wytrawny i pikantny, gorzka czekolada, kawa, tytoń, kardamon, posmak lakieru
Moja ocena – 6,5/10
Glenfarclas 185th Anniversary 185 to bardzo dobra whisky ale ciut inna od typowego dla destylarni charakteru. Zapach, smak i finisz są bardzo spójne i tworzą idealną całość. Kojarzy mi się ze „starszymi” wydaniami, gdzie beczka po sherry była tłem dla destylatu, nie przykrywała go ale uwidaczniała wszystkie atuty. Destylarnia Glenfarclas jest już niestety jedną z nielicznych, która nie eksperymentuje z beczkami i utrzymuje swój charakterystyczny styl, za to bardzo ją cenię. Zdecydowanie polecam!
Cena 600,00 – 700,00 zł
1 komentarz
Super.