Glenfarclas 15 yo vs Glenfarclas 2004 Matured Sherry Cask, Cask Strength 59,4% Bottled 2017.
Pierwsza pozycja pochodząca z podstawowej oferty, druga Premium edition wydana w ilości 6000 butelek na rynek niemiecki. Z zamiarem opisania single malta z tej destylarni nosiłam się już od dawna, obie te butelki posiadam od około roku. Gorzelnia ta ma dwa atuty, które bardzo doceniam. Wciąż jest niezależną firmą rodzinną i praktycznie cały spirytus dojrzewa w beczkach po sherry. Jest to także jedna z ulubionych i najwyżej ocenianych szkockich gorzelni przez Jarosława Urbana, którego opinię bardzo cenię i to właśnie z jego Vademecum Whisky czerpałam całą wiedzę o whisky, kiedy zaczynała się moja przygoda ze szkocką.
Z jednej strony do produkcji podchodzi się tutaj w bardzo tradycyjny sposób, nie wprowadza się żadnych innowacji, beczki inne niż po sherry uważa się za „dziwne”. Wyjątkiem jest parę edycji dojrzewających w port pipe, które zresztą miałam okazję próbować i były po prostu rewelacyjne. Z drugiej strony większość podstawowej oferty jest butelkowana z mocą 40-43%, i filtrowana na zimno (8yo, 10yo, 12yo, 17yo, 18yo i 25yo). Z kolei niesamowita seria Family Cask to edycje single cask, cask strength, pochodzące z bardzo starannie wyselekcjonowanych beczek pierwszego, drugiego, a czasami trzeciego i czwartego napełnienia, zabutelkowane w najczystszej postaci. Dodatkowo na butelkach znajdziemy wszystkie informacje o dacie destylacji oraz butelkowania, numerach beczek w których destylat był leżakowany. Do dzisiejszej degustacji specjalnie wybrałam właśnie te edycje, z wyżej wymienionych powodów.
Glenfarclas, czyli tłumacząc z galeickiego „dolina zielonych traw”, została zbudowana w 1836 roku przez Roberta Haya. Po jego śmierci w 1865 roku zakład nabył John Grant obecnie należy on już do szóstego pokolenia tej rodziny. Jednak przez pierwsze lata po kupnie destylarni to nie Grantowie nią zarządzali, tylko wynajęli ją Johnowi Smithowi, doświadczonemu destylatorowi z Glenlivet. Dopiero w roku 1869, kiedy to John Smith odszedł i założył gorzelnię Cragganmore, Grantowie poważnie wzięli się za produkcję whisky. Produkowano wtedy około 225 tysięcy litrów alkoholu rocznie. Po śmierci Johna w 1889 roku interes przejęli jego dwaj synowie, rozbudowali gorzelnię i podnieśli jej potencjał produkcyjny do 1,3 mln litrów czystego alkoholu rocznie. Jednak na przełomie wieków upadek Pattison’s of Leith Ltd., firmy, z którą Glenfarclas miał podpisaną umowę, niemalże doprowadził Grantów do upadku.
Dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku firma osiągnęła płynność finansową i właśnie wtedy doszło do przebudowy i modernizacji zakładu. Moce produkcyjne wzrosły do 3-3,5 mln litrów i rodzinny interes był w 100% przygotowany na nadchodzący kryzys z roku 1983, kiedy to kilkadziesiąt szkockich gorzelni zostało zamkniętych z powodu nadprodukcji szkockiej whisky. Inne destylarnie zmniejszyły ilości produkowanego destylatu, a w Glenfarclasie produkcja szła w normalnym tempie i wszystkie nadwyżki po prostu składowano w magazynach. Czy już wtedy przewidziano obecny boom i totalne odrodzenie oraz modę na szkockie single malty? Dodajmy do tego, że wiele wiarygodnych źródeł podaje, że właśnie w magazynach dwóch firm znajduje się najwięcej starych zapasów szkockich destylatów. Wymieniane są magazyny niezależnej firmy dystrybucyjnej Gordon & MacPhail i właśnie omawianego dzisiaj Glenfarclasa.
Szkoda czasu na rozpisywanie się o zaletach i wadach tej destylarni, przechodzimy więc teraz do porównania i degustacji. Myślę, że wkrótce powrócimy do jakichś naprawdę ciekawych edycji wypuszczonych właśnie z tej gorzelni.
Nota
Glenfarclas 15 yo
– moc 46% alc./vol
– region Speyside
– beczka po sherry
– nie filtrowana na zimno
-nie barwiona karmelem
Oko – Glenfarclas 15 yo w swojej klasycznej butelce jest po prostu piękna. Etykieta jest czytelna i zawiera wszystkie najistotniejsze informacje. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach – lekko wytrawny, sherry, suszone owoce, rodzynki, orzechy, cynamon i nuty imbiru
Smak – czekolada deserowa, rodzynki, toffi, suszone śliwki i spora dawka goryczki dębowej
Finisz – dość długi, bardziej wytrawny, gorzkie migdały, dużo aromatu sherry
Moja ocena – 5,5/10
Glenfarclas 15 yo jest naprawdę dobra w „starym” stylu. Zapach, smak i finisz są wielowymiarowe i dają dużo przyjemności. Whisky ma świetnie zamaskowany alkohol, jest wyrazista, ale łagodna. Glenfarclas 15 yo to klasyk, który każdy powinien poznać. Polecam!
Cena 200,00 – 230,00 zł
Glenfarclas 2004 Matured Sherry Cask, Cask Strength 59,4% Bottled 2017
– moc 59,4% alc./vol
– region Speyside
– beczka po sherry
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Glenfarclas 2004 Matured Sherry Cask, Cask Strength 59,4% Bottled 2017 ma kolor jasnego bursztynu
Zapach – lekko wytrawna sherry, orzechy, skórka pomarańczowa i dębina
Smak – lekko wytrawny, dużo gorzkiej czekolady z chili, rodzynki, gorzkie migdały, pieczone jabłka
Finisz –długi i trwający, gorzkie kakao, orzechy, goryczka dębowa z nuta pieprzu
Moja ocena – 6/10
Glenfarclas 2004 Matured Sherry Cask, Cask Strength 59,4% Bottled 2017 to whisky z „pazurem”. Beczka po sherry jest wyraźnie wyczuwalna, ale jej charakter jest raczej wytrawny. To zupełnie inny rodzaj sherry niż ten, który znamy np. z GlenDronach, Kavalan czy Macallan. Alkohol zostawia na języku cierpkość i mrowienie, które trwa i trwa. To nie jest „łatwa” whisky, ale daje dużo przyjemności i chce się ją pić.
Cena 350,00 – 400,00 zł
Podsumowując dzisiejszą degustację, obie whisky to klasyka gatunku. Obie leżakujące w beczkach po sherry, ale jednak się różniące, przede wszystkim mocą alkoholu. Pomimo dużej różnicy w procentowości obie są pyszne. W obu czuć przyjemną wytrawność i goryczkę. Glenfarclas to tradycja sama w sobie i dlatego zachęcam do zapoznania się z ofertą destylarni.
1 komentarz
[…] whiskyella.pl (2020) – polecam recenzję […]