Glenfarclas 12 yo Cask Strength Polish Exclusive Batch 1, edycja wydana w 2020 roku wyłącznie na polski rynek dla Tudor House.
Kolejna bardzo ciekawa selekcja Jarosława Bussa, dodatkowo pochodząca z jednej z najbardziej znanych i rozpoznawalnych szkockich destylarni whisky słodowej na świecie. W ciągu ostatnich dwóch lat jest to już trzecie butelkowanie Glenfarclasa dla firmy Tudor. W tym roku był to jeszcze Glenfarclas 15 yo Cask Strength Polish Exclusive Batch 1, a w zeszłym roku rewelacyjny Glenfarclas Chapter 1 z beczki pierwszego napełnienia po sherry Oloroso, wydany w prestiżowej serii The Family Casks. Piętnastolatkę udało mi się kupić i już próbowałam. Jest bardzo dobra i ma zdecydowaną przewagę nad swoim odpowiednikiem wiekowym z podstawowej oferty destylarni, ponieważ jest zabutelkowana w mocy beczki. Chaptera niestety nie udało mi się zdobyć, ale próbowałam go z sampla i żałuję, że nie mam całej butelki – okazał się świetny i idealnie trafił w moje preferencje smakowe.
Jeśli weźmiemy pod lupę szkockie gorzelnie słynące z maturacji w beczkach po sherry, to moimi ulubionymi są właśnie Glenfarclas i GlenDronach. Obie mają bardzo charakterystyczny i niepowtarzalny styl. Pierwsza z nich nie jest całkowicie zdominowana przez sherry – słodycz nie przykrywa innych aromatów i smaków, a bardzo charakterystyczne dla niej są akcenty skórzane i takie przypominające lekko stęchłą beczkę dębową. Glendronach to z kolei przeciwny biegun – dużo słodyczy, gęstości, czekolady, fig, ale jednocześnie posiada swój własny charakter, który jest nie do podrobienia. Myślę, że podczas degustacji w ciemno odróżniłabym whisky pochodzące z tych dwóch destylarni pośród innych „sherry bomb”. Do tych dwóch gorzelni dołożyłabym jeszcze Tamdhu (niestety nie zdążyłam z zakupem Chaptera #8), Glengoyne i serię Macallana Classic Cut.
Ale odeszliśmy troszkę od tematu, więc skupmy się teraz na rodzinnej firmie Glenfarclas, która – co bardzo cenię – jest nadal w prywatnych rękach, a nie należy do wielkiej korporacji. Niektórzy zarzucają, że destylarnia jest zbyt tradycyjna, nie idzie za nowymi trendami (nie ma finiszowania, kupażu destylatów po sherry z Bourbonem, nie używa się innych beczek niż po sherry Oloroso –jedyny niewielki wyjątek to bardzo rzadkie edycje po Porto). Pod względem produkcji zakład ten plasuje się na 45 pozycji ze wszystkich szkockich destylarni słodowych, z produkcją wynoszącą 3,5 mln litrów czystego alkoholu rocznie. Jednakże, gdy weźmiemy pod uwagę, że praktycznie cały spirytus dojrzewa w beczkach po sherry, to chyba tylko Macallan ma w swoich magazynach więcej destylatu dojrzewającego w tych najbardziej cenionych beczkach.
Dodatkowym smaczkiem jest to, że magazyny Glenfarclasa (oraz największego niezależnego dystrybutora Gordona & MacPhail) kryją największe zapasy starych destylatów w całej Szkocji. Spowodowane jest to między innymi tym, że destylarnia Glenfarclas jako jedna z nielicznych w trakcie wielkiego kryzysu w świecie whisky w latach osiemdziesiątych cały czas destylowała na swoich normalnych obrotach, a nie zmniejszała skalę produkcji, jak większość zakładów tego typu w całej Szkocji. Z kolei Gordon & MacPhail skupował od gorzelni które były na skraju bankructwa wielką ilość destylatów – by nie straciły płynności finansowej – i składował je w swoich magazynach. Czyżby te dwie firmy przewidziały nadchodzącą wielką hossę szkockiej, czy po prostu posiadały wystarczające środki na przetrwanie kryzysu i zaryzykowały?
Po ostatniej modernizacji z 1976 roku w gorzelni pracuje sześć alembików, które są jednymi z największych w całej Szkocji. Te odpowiedzialne za pierwszą destylację mają pojemność 29549 litrów. Wszystkie są opalane bezpośrednio, co jest obecnie wielką rzadkością (co prawda gazem, nie węglem), ale efektem jest otrzymywanie bogatszego spirytusu. Brzeczka fermentuje w 12 kadziach wykonanych ze stali nierdzewnej, a po destylacji beczki napełnione świeżym spirytusem są składowane w trzydziestu tradycyjnych magazynach piwnicznych. Ich kamienne ściany i dachy pokryte łupkami odpowiadają za stałą niską temperaturę niezależnie od pory roku, co sprawia, że whisky dojrzewa delikatnie i powoli. To wszystko sprawia, że whisky Glenfarclas jest bardzo charakterystyczna i niepowtarzalna.
Przyszła więc pora, aby bliżej przyjrzeć się naszej dzisiejszej dwunastolatce, ale jeszcze w tym miejscu chciałam nadmienić, że według mnie – niestety – rynek single maltów w Polsce wciąż jest bardzo niszowy. Dowodem na to jest to, że w trakcie pisania tej notki, dzisiejsza bardzo ciekawa edycja – pomimo tego że została wydana w ilości tylko 600 butelek -nadal jest dostępna, a od jej ukazania minęło już parę miesięcy. A więc do dzieła:
Glenfarclas 12 yo Cask Strength Polish Exclusive Batch 1
Nota
– moc 58,9% alc./vol
– region Speyside
– beczka po sherry Oloroso
– nie filtrowana na zimno
-nie barwiona karmelem
Oko – Glenfarclas 12 yo Tudor w swojej klasycznej butelce wygląda świetnie. Bardzo lubię ten styl, no i jest idealna do zdjąć. Etykieta jest czytelna i zawiera wszystkie najistotniejsze informacje. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach – lekko wytrawny, sherry, czerwone owoce, wiśnie w czekoladzie, cynamon i nuty tytoniu
Smak – czekoladki „malaga”, wiśnie, sherry, suszone śliwki, posmak dębiny, imbiru
Finisz – dość długi, subtelnie słodki, czekolada, tytoń, kardamon, posmak lakieru
Moja ocena – 6/10
Glenfarclas 12 yo Cask Strength Polish Exclusive Batch 1 to po prostu dobra whisky. Zapach, smak i finisz są bardzo spójne i dają kompletną całość. Degustując Glenfarclas 12 yo Tudor, cały czas miałam w głowie jedno słowo … klasyka. Pomimo dużej zawartości %, jest łatwo pijalna ale wyrazista i przyjemnie rozgrzewająca. Moim zdaniem destylarnia Glenfarclas jest jedną z nielicznych, która utrzymuje bardzo charakterystyczny i powtarzalny styl, za co bardzo ją cenię. Chętnie odkrywam nowe aromaty i smaki, ale jak mam ochotę na coś „normalnego” to sięgam po Glenfarclas. Zdecydowanie polecam!
Cena 290,00 zł
1 komentarz
[…] WhiskyElla 12.2020 […]