GlenDronach cask strength batch 7 ukazał się na rynku latem 2018 r.
Jest to single malt z jednej z najbardziej przeze mnie cenionych destylarni. Jeszcze do 2016 roku była to jedna z nielicznych niezależnych gorzelni, dodatkowo do tego momentu należąca i prowadzona przez legendę w branży whisky: Billego Walkera. Jak już parę razy wspominałam, mam wielki sentyment i uwielbiam whisky sygnowane jego nazwiskiem oraz pochodzące z zakładów należących i prowadzonych przez niego, np.: BenRiach, Glenglassaugh, GlenAllachie.
W 2016 roku GlenDronach został przejęty przez Brown-Forman Corporation, a w 2017 roku stanowisko Master Blendera przejęła Rachel Barrie (wcześniej pracująca w Bowmore i Glenmorangie). To właśnie ona zestawiała beczki do edycji batch 7 i określiła swoją kreację jako „kontynuację tradycji kupażowania najprzedniejszych destylatów starzonych w beczkach z hiszpańskiego dębu po sherry Oloroso i Pedro Ximenez pochodzących z Andaluzji”. Pierwsza partia batch 1 ukazała się w grudniu 2012 roku i spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem. Zdecydowano się wtedy na włączenie jej do podstawowej oferty destylarni.
W ostatnie wakacje miałam przyjemność odwiedzić wyżej wymienioną gorzelnię, i zarazem była to moja pierwsza zwiedzona destylarnia szkockiej whisky (wybór nie był przypadkowy). Oprowadzał nas bardzo miły pan, który dokładnie i cierpliwie odpowiadał na moje liczne pytania. Produkcja tutaj odbywa się tradycyjnymi metodami (jest to stosunkowo niewielki zakład, którego moce produkcyjne wynoszą 1,3 miliona litrów czystego spirytusu rocznie). To w tej destylarni jeszcze do niedawna ogrzewano alembiki węglem – jako ostatnia w całej Szkocji przeszła na ogrzewanie gazowe.
Po dokładnym zwiedzeniu całego zakładu przeszłam do visitor center, gdzie zostałam poczęstowana kieliszeczkiem whisky 25 letniej, prosto z beczki po sherry. Trunek był tak wspaniały, że nie mogłam sobie odmówić nalania własnoręcznie całej butelki prosto z beczki.
Mam wielką nadzieję, że koncern Brown-Forman będzie kontynuował i rozwijał drogę obraną przez poprzednich właścicieli, dzięki czemu będziemy mogli nadal cieszyć się nie tylko podstawową ofertą, ale także wieloma wypustami single cask i limitowanymi edycjami finiszowanymi w różnych rodzajach beczek.
A teraz przechodzimy do GlenDronacha cask strength batch 7:
Nota
GlenDronach cask strength batch 7
– moc 57,9% alc./vol
– region Highland
– beczka po sherry Oloroso i sherry Pedro Ximenez
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – GlenDronach cask strength batch 7 nalewana jest do butelek o klasycznym kształcie. Prezentuje się bardzo dobrze, etykieta jest czytelna, zawiera najistotniejsze informacje, oprócz wieku. Jest to pierwsze wydanie w nowej szacie kolorystycznej. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach – intensywny i złożony, czereśnie, czekolada, karmel, suszone owoce
Smak –słodki, oleisty, bakaliowy, przypomina mi aromatyczny, gęsty kompot z suszu, przez chwilę lekko słonawy
Finisz – dość długi, łagodnie pikantny, imbirowy, owocowy
Moja ocena – 5,5/10
GlenDronach cask strength batch 7 to whisky dobrze zbalansowana. Zapach, smak i finisz poprawnie się uzupełniają i dopełniają. Whisky pomimo swojej mocy, jest wyjątkowo łagodna zarówno w zapachu jak i smaku. Wyraźnie wyczuwalne, owoce co wg mnie jest charakterystyczne dla beczek po sherry. Bardzo dobry trunek, a że GlenDronach należy do moich ulubionych destylarni, zachęcam do spróbowania.
Cena 300,00 – 350,00 zł