Glencadam Reserva PX to whisky słodowa pochodząca z nadal dosyć słabo rozpoznawalnej szkockiej destylarni Glencadam, która należy do grona najstarszych gorzelni tego typu.
Powstała w 1825 roku i jako jedna z nielicznych w całej branży działała właściwie nieprzerwanie. Prawie udało jej się przejść przez największy kryzys z 1983 roku, jednak pech dopadł ją w samej końcówce. Działalność zawieszono w 2000 roku, jednak już trzy lata później nastąpiło ponowne uruchomienie – została wtedy kupiona przez prywatną spółkę Angus Dundee Distillers.
Do tego momentu nikt nigdy nie promował tutejszej whisky, ponieważ była uznawana za jedną z najlepszych jako składnik do zestawiania blended malt. Określano ją jako najbardziej kremową ze wszystkich trunków produkowanych w całej Szkocji. Pierwsza oficjalna edycja ujrzała światło dzienne w 2005 roku, a była nią Glencadam 15yo. Portfolio tego zakładu stale jest rozbudowywane i obecnie wygląda całkiem imponująco.
Podstawowe edycje to Glencadam Origin 1825 oraz Glencadam 10yo, 15yo, 18yo oraz 21yo. Następnie mamy wydania takie jak dzisiejsze, czyli określone jako Small Batch, do których zaliczają się Glencadam Reserve Andalucia, Reserve de Porto Branco, Reserve de Porto Tawny, Reserve de Bordeaux, Reserve de Burgundy i oczywiście nasza dzisiejsza bohaterka, PX. Ponadto, mamy co chwilę wydawane edycje z określeniem wieku, jak Glencadam 13yo Reserve de Sauternes, 15yo Reserve de Porto, 17yo Reserva PX czy de Porto. Są one wydawane w dość niewielkich ilościach, nie przekraczających 5 tys. butelek.
Ponadto mamy wydawane sporo butelek w postaci single cask, a najstarsza z nich miała 38 lat. Dodajmy jeszcze, że właściwie wszystkie edycje są butelkowane albo z mocą beczki, albo z podniesioną do 46% i oczywiście nie filtrowane na zimno i nie barwione karmelem. Pomimo tego, tutejsza whisky nadal nie jest postrzegana jako trunek ciekawy, lubiany czy poszukiwany. Nasza dzisiejsza pozycja zdobyła nawet złoty medal w najbardziej prestiżowym konkursie World Whisky Awards, ale nie wniosło to nic spektakularnego do jej wizerunku.
Odrębnym tematem jest, że już nikt nie zwraca uwagi na różnego rodzaju wyróżnienia i nagrody na wszelkiego rodzaju „prestiżowych” konkursach, ponieważ są one bardzo często po prostu śmieszne, a wybory Jury są często mocno dla mnie niezrozumiałe. Inną przyczyną może być to, że zdecydowana większość whiskopijców porusza się po trunkach z 20, góra 30 destylarni, pozostałych jakby nie zauważając. Są to naleciałości z XX wieku, kiedy to mniej więcej tyle gorzelni sprzedawało swoją whisky w postaci single Malt, a reszta produkowała tylko na potrzeby firm produkujących whisky mieszaną. Myślę, że jeszcze przez długie lata będzie to przeszkodą dla docenienia whisky pochodzących z mniej renomowanych destylarni, pomimo tego, że duża część z nich już wydaje bardzo dobre pozycje. Obecnie na ogół wszystkie szkockie destylarnie promują i sprzedają przynajmniej pewną część swojej produkcji jako single malty.
Wracając do tematu, kolejnym krokiem mającym lepiej wypromować tutejszą whisky, była decyzja szefostwa spółki o otworzeniu w przyszłym roku (2025) w Glencadam nowoczesnego Visitor Centre. Na jego powstanie wybrano nieco zaniedbaną część zakładu, niezwiązaną bezpośrednio z produkcją whisky, którą postanowiono wyremontować i znacznie zmodernizować. W planach znalazło się przygotowanie sklepiku oferującego miejscową whisky i prawdopodobnie także trunki produkowane w całej spółce, pomieszczenia degustacyjne, kawiarnię, a także salki przeznaczone na prywatne imprezy.
Niepozornie dziś wyglądające zabudowania gorzelni zyskają nowy wygląd, a część turystyczna rozbudowana zostanie o fragmenty zwieńczone dwoma replikami oryginalnych pagód, które kiedyś znajdowały się na tutejszej klepiskowej słodowni. W latach 60. i 70. ubiegłego wieku zdecydowana większość szkockich destylarni zaczęła odchodzić od kosztownego i pracochłonnego samodzielnego słodowania jęczmienia, zastępując go pozyskiwanym z zewnątrz z dużych, zautomatyzowanych nowoczesnych słodowni. Wtedy właśnie zaczęły znikać słynne „pagody”, tak charakterystyczne dla gorzelni słodowych. Przed przejściem do notki degustacyjnej wspomnę jeszcze, że zamierzam wkrótce opisać zdecydowanie więcej whisky pochodzących z destylarni mniej znanych i nie tak bardzo rozpoznawalnych, jak np.: Tomintoul, Tomatin, Bladnoch, Braeval, Glen Spey, Knockdhu czy Macduff.
Teraz już czas na degustację:
Glencadam Reserva PX
Nota
– moc 46% alc./vol
– region Highland
– beczka po burbonie, finisz beczka po sherry Pedro Ximenez
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Glencadam Reserva PX rozlewana jest do wysokich butelek o prostym, klasycznym kształcie. Etykieta jest bardzo czytelna i zawiera wszystkie informacje, na każdej jest nadrukowana dużą czcionką nazwa destylarni. Whisky ma mahoniowy kolor.
Zapach – słodki i bardzo owocowy, dojrzałe jabłka i gruszki, mango, figi, rodzynki, suszone śliwki, daktyle, czekolada, budyń z sokiem malinowym, brązowy cukier, cynamon i goździki
Smak –waniliowo-owocowy, śliwki w czekoladzie, konfitura z owoców leśnych, gruszki w syropie, suszone figi, ciasteczka maślane, nutella, rodzynki, toffi, orzechy, przyprawa piernikowa, karmelizowany imbir
Finisz – dość długi, crème brulee, powidła śliwkowe, czarna porzeczka, espresso, odrobina pieprzu i goryczki
Moja ocena – 5/10
Glencadam Reserva PX jest tak „miła” dla nosa i podniebienia, że chętnie się do niej wraca. Ma piękny i złożony aromat przez co można ją wąchać i wąchać. Smak jest bardzo przyjemny i pomimo tego, że dość słodki to nie męczy bo nadal czuć świeże, owocowe nuty z beczek po Bourbonie. Glencadam Reserva PX to zdecydowanie propozycja dla tych co lubią whisky „łatwe” do picia. Jeśli tylko będziecie mieli okazję, to zachęcam do degustacji i własnej oceny.
Cena 280,00 – 300,00 zł