Dzisiaj całkowicie nietypowo przetestuję, aż trzy pozycje w jednej notce.
Długo zastanawiałam się w jaki sposób podejść do opisywanych dzisiaj trunków, czy nie lepiej opisać je w trzech osobnych wpisach. Z powodu przygotowanej już sporej ilości butelek i pomysłów do kolejnych notek postanowiłam zrobić to jednak w jednym opisie. Poza tym uznałam, że w bezpośrednim porównaniu tak różnie finiszowane whisky mogą wypaść bardzo ciekawie. Jak już wielokrotnie wspominałam, uwielbiam i bardzo cenię Billego Walkera a szczególnie to, jakie ma podejście do produkcji single maltów (wcześniej BenRiach, GlenDronach i Glenglassaugh). Widać to już po zaledwie dwóch latach odkąd przejął praktycznie nieznaną destylarnię, z której cały produkowany destylat szedł na potrzeby blendów, a w szczególności do blenda Clan Campbell (stanowił 50% wszystkich zawartych w nim whisky słodowych). Minęło niespełna 3 lata, a mamy już podstawową ofertę, 10 yo cask strength (corocznie wychodzi kolejny batch), 12 yo, 15 yo, 18 yo i 25 yo (wydawany w limitowanej ilości). W 2017 roku tuż po kupnie destylarni ukazało się sześć edycji na 50 rocznicę istnienia gorzelni, wszystkie w wersji single cask. Były to kolejno whisky destylowane w 1978 roku, 2 pozycje z 1989 roku, kolejne 2 z 1990 i ostatnia z 1991 roku. Dodatkowo wychodzą corocznie różne edycje single cask wydawane na różne rynki w wieku od 9 do 29 lat. Do dzisiaj to były batch 1 w 2018 roku i batch 2 w roku 2019.
Krótką, ale dosyć burzliwą historię tej gorzelni przedstawiłam już wcześniej (GlenAllachie 12 yo). Częste zmiany właściciela, przerwy w produkcji i niepromowanie tutejszych destylatów jako single maltów, nie sprzyjały rozwojowi destylarni. Czy Billemu Walkerowi uda się odnieść kolejny sukces, jak z BenRiachem i GlenDronachem. W przypadku GlenGlassaugh myślę, że zabrakło troszkę czasu. Mimo to uważam, że stare edycje wydane w czasie gdy zakładem zarządzał już Billy Walker przebijają nawet dwie wcześniej wymienione gorzelnie (mam na myśli na przykład Glenglassaugh 41 yo 1973 Rum Batch 2, czy Glenglassaugh 36 yo 1978 Port Batch 2).
Na wszelkiego rodzaju forach i grupach związanych z whisky rozgorzało wiele dyskusji na temat przejęcia GlenAllachie. W większości słychać głosy, że tym razem nie zostanie powtórzony sukces jak z wcześniejszymi gorzelniami, że w zapasach nie ma dobrych beczek. Według wielu, GlenAllachie nie jest whisky o takim charakterze jak GlenDronach (potężne sherry), ani taka jak BenRiach (bardzo zróżnicowany, ostrzejszy w smaku spirytus, wersje od typowego speysaidera do torfów). Moim zdaniem Billy Walker ma bardzo dobre podejście do nowo nabytej gorzelni, bo dla mnie jest oczywiste, że jeden z najlepszych master blenderów na świecie nie będzie próbował kopiować czegoś co już było, a z pewnością będzie chciał wypracować nowy, niepowtarzalny styl GlenAllachie.
Należy dać nowemu właścicielowi trochę czasu aby jego sposób zarządzania i selekcji beczek przyniósł efekty. Na początek ograniczył do 20% ilość produkowanego tutaj destylatu (do około 750 tys. litrów rocznie), dodatkowo jest on destylowany do trzech różnych mocy: 63,5%, 68% i 72%. Około 20% z obecnej produkcji to destylat mocno torfowy, czyli o zawartości 80 PPM fenoli. Miałam okazję spróbowania tego torfowego, dosłownie kilkumiesięcznego spirytusu, na 10-tej jubileuszowej edycji festiwalu M&P w Warszawie i było to niesamowicie pozytywne doświadczenie. Nie spodziewałam się, że tak młody trunek może być tak dobry, wielowarstwowy, ciekawy i mieć tak świetnie zamaskowany alkohol, a z tego co pamiętam było to chyba 62%.
Liczę na to, że jakość produkowanej tutaj whisky będzie się z każdym rokiem polepszać, a jak widać po dzisiaj opisywanych trunkach, temu co już znajduje się w magazynach można nadać inny charakter na przykład przelaniem do ciekawych beczek na dodatkowe finiszowanie.
Teraz przechodzimy do degustacji ponieważ dzisiaj aż trzy pozycje, czyli dużo pracy:
Nota
GlenAllachie 8 yo Koval Rye Quarter Cask Finish
– moc 48% alc./vol
– region Speyside
– beczka po burbonie, finisz w baczkach po żytnim burbonie z destylarni Koval
– nie filtrowany i nie barwiony karmelem
Oko – GlenAllachie 8 yo Koval Rye Quarter Cask ma butelkę o charakterystycznym dla destylarni kształcie. Etykieta jest bardzo czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest bardzo jasny, słomkowy.
Zapach – chlebowy zakwas, cynamon, gałka muszkatołowa, pieprz, budyń waniliowy, krówki
Smak – drożdżówka, pieczone jabłka z cynamonem, goździki, imbir, wanilia
Finisz –średnio długi, pikantny, lekko szczypiący, wytrawny z wyraźną nutą goryczy
Moja ocena – 4/10
GlenAllachie 8 yo Koval Rye Quarter Cask jest dobra i miło się ją pije. Zapach, smak i finisz są spójne i łączy je żytni aromat. Jak na 8 letnią whisky, alkohol jest wyczuwalny ale to nie przeszkadza . Zastanawia mnie ten chlebowy posmak, czyżby roczny finisz po żytnim whiskey miał taki wpływ? Byłam w destylarni Koval i niestety, ale nie smakują mi ich produkty. Dobrze, że chociaż beczki są ciekawe do ponownego wykorzystania.
Cena 240,00 – 270,00 zł
GlenAllachie 10 yo Port Wood Finish
– moc 48% alc./vol
– region Speyside
– beczka po burbonie, finisz po porto
– nie filtrowana na zimno i nie barwiona karmelem
Oko – GlenAllachie 10 yo Port Wood Finish, kolor whisky jest złoty z rubinowym odcieniem.
Zapach – owoce, malina, wiśnia, jagodzianka, miód, cynamon, czekolada deserowa
Smak – słodki, gorzka czekolada, przyprawa piernikowa, konfitura z czarnej porzeczki, pieprz
Finisz – dość długi, czekolada z chili, cynamon, imbir, nuty mentolu i dębiny
Moja ocena – 5,5/10
GlenAllachie 10 yo Port Wood Finish to whisky dobrze skomponowana i łatwo się ją pije. Mimo, że finiszowała w beczkach po porto tylko 15 miesięcy, to czuć ich wpływ na aromat i smak. Tu nie ma dominującej słodyczy jak np. w GlenDronach, ale te lekko wytrawne nuty wyjątkowo mi tu pasują. Bardzo przyjemna whisky.
Cena 250,00 – 280,00 zł
GlenAllachie 12 yo PX Sherry Wood Finish
– moc 48% alc./vol
– region Speyside
– beczka po burbonie, finisz sherry Pedro Ximenez
– nie filtrowana na zimno i nie barwiona karmelem
Oko – GlenAllachie 12 yo PX Sherry Wood Finish, kolor whisky jest ciemno bursztynowy.
Zapach – rodzynki, kandyzowane owoce, śliwka w czekoladzie, kardamon, cynamon, laska wanilii
Smak – słodki, owoce w czekoladzie, toffi, likier wiśniowy, goździki, imbir
Finisz – średnio długi, słodki, miód, mleczna czekolada, cynamon
Moja ocena – 5,5/10
GlenAllachie 12 yo PX Sherry Wood Finish to whisky w której czuć wpływ Pedro Ximenez, jest słodko i przyjemnie. To pozycja do codziennego degustowania, łatwa, lekka i przyjemna.
Cena 260,00 – 290,00 zł
Podsumowując dzisiejszą degustację, wszystkie trzy whisky trzeba spróbować! Każda ma inny profil smakowy i własny charakter. Najłatwiejsza do picia jest GlenAllachie 12 yo PX Sherry Wood Finish, tu słodycz jest dominująca i bardzo łatwo się ją pije. Kolejna to GlenAllachie 10 yo Port Wood Finish, gdzie porto już trochę skomplikowało smak, jest więcej wytrawności, finisz jest niesamowicie długi. Najmłodsza w porównaniu GlenAllachie 8 yo Koval Rye Quarter Cask Finish, bardzo miło mnie zaskoczyła całkowicie innym profilem, tylko ciut za dużo w niej alkoholu. Wierzę, że z każdym kolejnym wypustem GlenAllachie będzie nas zaskakiwać. Billy Walker jest mistrzem, skoro bazując na starych beczkach i tylko opierając się na finiszowaniu, stworzył takie pozycje, może być tylko lepiej. Będę obserwować dalszą działalność destylarni z olbrzymim zainteresowaniem, do czego i Was zachęcam!