GlenAllachie 10yo Cask Strength batch 7, czyli już siódma edycja dziesięciolatki wydawanej w mocy beczki, a pochodząca z jednej z moich ulubionych destylarni whisky szkockiej.
Pierwsza edycja pojawiła się w 2018 roku w ilości 12 tys. butelek, była złożona z destylatów pochodzących z beczek sherry Oloroso i Pedro Ximenez oraz ze świeżych beczek, tak zwanych Virgin Oak. Nie wywołała większych emocji, była dostępna nawet za 200 zł przez dłuższy czas. Dzisiaj jej wartość oscyluje pomiędzy 350 a 550 euro. Pod koniec 2018 roku ukazała się edycja batch 2, a w roku 2019 ujrzeliśmy batch 3. Rok 2020 przyniósł przełom w postrzeganiu whisky GlenAllachie, kiedy to batch 4 został najlepszą whisky 2020 roku. Momentalnie to wydanie znikło z półek sklepowych, a wraz z nim wszystkie poprzednie batche. W roku 2021 ujrzeliśmy dwa kolejne wydania, a luty 2022 roku przyniósł nam wersję dzisiaj opisywaną.
W lipcu tego roku odwiedziłam destylarnię GlenAllachie, a zwiedzanie miałam zorganizowane przez Mariusza z M & P Alkohole i Wina Świata. Wraz z rodziną byłam oprowadzana po gorzelni przez Juliette Buchan, która jest managerem od sprzedaży w GlenAllachie. Taki indywidualny tour jak już wiele razy wspominałam jest bardzo wartościowy, gdyż możemy się skupić na rzeczach, które najbardziej nas interesują. W czasie zwiedzania, Juliette chętnie dzieliła się swoją rozległą wiedzą o destylarni, a zarazem przedstawiła nam, jak nietypowo funkcjonuje GlenAllachie w porównaniu z innymi szkockimi destylarniami słodowymi.
Przy obecnym wielkim boomie na „szkocką” na całym świecie, kiedy inne zakłady tego typu zwiększają swoje moce produkcyjne, a te które mają wykorzystują na 100%, w GlenAllachie zredukowano produkcję pięciokrotnie. Maksymalne moce tego zakładu to 4 mln litrów czystego alkoholu rocznie, a od 2017 roku, kiedy to właścicielem został Billy Walker, destyluje się tu 700-800 tys. litrów spirytusu. W trakcie mojego zwiedzania zakład był w trakcie kilkutygodniowej przerwy wakacyjnej, przeznaczonej na drobne naprawy. Moją uwagę zwrócił niesamowity porządek i czystość tam panująca. Juliette wyjaśniła, że tak jest praktycznie zawsze, także wtedy gdy zakład destyluje. Produkcja w nim trwa od poniedziałku do czwartku, piątek jest przeznaczony na sprzątanie, a sobota i niedziela jest wolna.
Kolejną ciekawostką jest chyba najdłuższy czas fermentacji brzeczki w całym szkockim przemyśle gorzelniczym, który wynosi 140 godzin (wpływa to zdecydowanie na zmniejszenie produkcji ze względu na to, że kadzie fermentacyjne są zdecydowanie dłużej zajęte – w większości destylarni fermentacja trwa 60-75 godzin). Ponadto, w GlenAllachie przykłada się niesamowitą uwagę do stosowania bardzo dobrej jakości beczek i dużej ich różnorodności (podobnie jak było to w BenRiachu, kiedy należał do Billy Walkera). Kiedy w 2017 roku odkupił on gorzelnię od Pernod Ricard, razem z destylarnią przeszło na jego własność 50 tys. beczek z dojrzewającymi destylatami. Praktycznie całość spoczywała w beczkach po Bourbonie, najczęściej wielokrotnie używanych. Wynikało to z tego, że do 2017 roku Glenallachie była gorzelnią praktycznie anonimową, której całość produkcji lądowała w blendach z portfela Pernod Ricard.
Następną ciekawostką jaką zafundowała nam Juliette był przegląd beczek, które dopiero co przyszły do destylarni, z możliwością ich wąchania. Były to beczki po sherry Oloroso, Pedro Ximenez, po Bourbonie, Marsali, ze świeżej dębiny, po Moscatelu i Porto. Wszystkie te beczki przychodzą w całości (nie są wcześniej rozbierane na klepki i składane na miejscu).
Przed GlenAllachie zauważyłam ciężarówkę Chivas Bros, co wzbudziło moje zainteresowanie. Juliette wyjaśniła mi, że kiedy w 2017 roku kupili GlenAllachie, w magazynach znajdowało się 100 tys. beczek – 50 tys. przeszło wraz z zakładem na ich własność, a pozostałe dalej należą do Pernod Ricard. W kontrakcie zapisano, że nadal będą one dojrzewały na terenie destylarni i będą wybierane w miarę potrzeb. Od czasu, gdy GlenAllachie przeszło na własność Billego Walkera, działa tam bardzo ładne visitor centre, sklep z pamiątkami i whisky, oraz oferowane jest zwiedzanie zakładu. Na miejscu można także zabutelkować whisky prosto z beczki, a w trakcie mojego zwiedzania były wystawione nawet dwie takie pozycje. Pierwsza to whisky 9yo z beczki po francuskim czerwonym winie wytrawnym z Langwedocji, a druga to 14yo z beczki po słodkim sherry Pedro Ximenez. Nie mogłam sobie odmówić kupna obu butelek i mam nadzieję, że wkrótce podzielę się ze wszystkimi ich walorami aromatyczno-smakowymi.
A teraz już czas bliżej przyjrzeć się naszej dzisiejszej bohaterce:
GlenAllachie 10yo Cask Strength batch 7
Nota
– moc 56,8% alc./vol
– region Speyside
– beczka po sherry Pedro Ximenez, Oloroso, winie Rioja i virgin oak
– nie filtrowana na zimno i nie barwiona karmelem
Oko – GlenAllachie rozlewana jest do butelek o charakterystycznym dla destylarni, lekko „pękatym” kształcie. Etykieta jest ciemna z napisami w złotym kolorze i delikatnymi zielonymi akcentami. Jest bardzo czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest ciemny, mahoniowy z lekko rubinowym odcieniem
Zapach – czekoladki Mon Cheri, cukierki kukułki, powidła śliwkowe, wanilia, suszone figi, daktyle, rodzynki, orzechy, cynamon, laska wanilii, kardamon
Smak – słodki, gęsty i intensywny, toffi, gorzka czekolada, kawa, melasa, rodzynki, śliwki węgierki, suszone owoce, konfitura wiśniowa, kandyzowana skórka pomarańczowa, marcepan, cynamon, kardamon, imbir
Finisz – średnio długi, słodki, miód gryczany, rodzynki, cynamonowe bułeczki z karmelizowanym cukrem waniliowym, orzechy, odrobina goryczki dębowej i ostrości imbiru, kardamon
Moja ocena – 5,5/10
GlenAllachie 10yo Cask Strength batch 7 zawiera charakterystyczne dla destylarni nuty a jednocześnie jest przesycona intensywnością. Jest słodko, owocowo, czekoladowo z orzechowymi nutami. Whisky ze względu na dużą zawartość alkoholu potrzebuje czasu, nie wolno się spieszyć podczas degustacji. Dobór beczek sprawił, że jest pełna różnorodnej palety aromatów i smaków. Zachęcam do spróbowania i własnej oceny.
Cena 390,00 – 450,00 zł