Glen Scotia 14 yo Campbeltown Malts Festival 2020 Tawny Port Finish to single malt przygotowany specjalnie na tegoroczny festiwal whisky z regionu Campbeltown, który corocznie odbywa się w drugiej połowie maja.
Chciałam w tym miejscu zaznaczyć, że miesiąc maj jest od dawna wypełniony festiwalami poświęconymi celebracji narodowego trunku Szkotów. Początek tego miesiąca to największy z nich – Spirit of Speyside Festival, a koniec miesiąca to chyba najbardziej legendarny – Feis Ile na wyspie Islay. Tuż przed festiwalem na Islay odbywa się właśnie Campbeltown Malts Festival, a tuż po imprezie w najgęściej usianym destylarniami regionie Speyside od 2019 roku pojawił się Highland Whisky Festival. O ile w trzech najpierw wymienionych festiwalach biorą udział wszystkie znajdujące się w tych regionach gorzelnie (a w Speyside Festival nawet te, które należą do Highlands, ale leżą na pograniczu np.: Glenglassaugh), to w ostatnim, organizowanym w największym obszarowo regionie Highlands, biorą udział gorzelnie z północnej jego części. Są to Wolfburn, Pulteney, Clynelish, Balblair, Glenmorangie, Dalmore, Glen Ord i Tomatin.
Jest to spowodowane prawdopodobnie dwoma czynnikami. Pierwszym z nich jest olbrzymi obszar regionu Highlands i dla przykładu przemieszczenie się z destylarni Wolfburn do destylarni Oban zajęłoby około 5 godzin. Drugim jest to, że do destylarni położonych w północnym Highlands docierali tylko najbardziej zagorzali wielbiciele szkockiej, co jest spowodowane dużą odległością tej części regionu od dwóch największych szkockich portów lotniczych, czyli Edynburga i Glasgow, co zachęciło destylarnie położone dalej od tych środkowych do zorganizowania imprezy ściągającej większe rzesze fanów szkockiej. Ale najważniejszą rzeczą dla wielbicieli whisky jest to, że na te wszystkie festiwale każda z destylarni stara wydać się jakieś niepowtarzalne edycje ze swoich najlepszych zapasów.
Zeszłoroczna Glen Scotia Rum Cask Finish Campbeltown Malts Festival 2019 była bardzo udaną edycją, a wydanie festiwalowe z 2018 roku, czyli Glen Scotia 2008 Ruby Port Finish, było po prostu znakomite. W maju 2019 roku miałam przyjemność zwiedzenia tej destylarni wraz z niesamowitą degustacją, która odbyła się bezpośrednio w magazynach, a whisky była serwowana prosto z beczek (zobacz Glen Scotia Victoriana). Losy tej gorzelni były bardzo burzliwe, doświadczyła ona wielu przerw w produkcji, a jeszcze częściej zmieniali się jej właściciele. W czasach świetności regionu Campbeltown działały w nim 32 zakłady tego typu położone na bardzo niewielkiej przestrzeni, a duża ich część po prostu przylegała do siebie.
Region ten swoją nazwę wziął od jednego z najstarszych szkockich miast Campbeltown, które jako jedyne otrzymało status odrębnego regionu produkcji whisky. Pomimo tego, że Glen Scotia na początku XX wieku jako jedna z nielicznych pracujących tutaj destylarni nie została zamknięta -ponieważ cały czas utrzymywała wysoki poziom jakości produkowanych trunków – to praktycznie do chwili obecnej nie doczekała się właściwej promocji swojej – przecież znakomitej – whisky. Przełom przyniósł rok 2014, kiedy prywatny inwestor Colin Matthews, przy wsparciu grupy kapitałowej Exponent, przejął grupę Loch Lomond, a wraz z nią Glen Scotię. Nowy właściciel od razu odświeżył podstawowe portfolio gorzelni, zaczęto też finiszować whisky w beczkach po sherry Oloroso, Pedro Ximenez, porto, rumie. W ostatnim czasie na różnego rodzaju festiwalach Glen Scotia otrzymała wiele wyróżnień i nagród i mam nadzieję, że w końcu zostanie przywrócona jej dawna świetność i należne miejsce w świecie whisky.
O ile poprzednia podstawowa oferta Glen Scotii z 2011 roku – charakteryzująca się kolorowymi, błyszczącymi butelkami z wizerunkiem szkockich krów o długiej sierści – składająca się z edycji 10, 12, 14, 16, 18 i 21 yo pochodziła w całości z beczek po Bourbonie i była butelkowana z mocą 46%, to już od 2015 roku asortyment tej destylarni rozrasta się regularnie i staje się coraz bardziej zróżnicowany. Pojawiło się wiele edycji single cask, wiele wersji również z podstawowej oferty jest butelkowana z mocą beczki, a w 2019 roku pojawiło się najstarsze wydanie – Glen Scotia 45 yo.
A teraz już spróbujmy najnowszej festiwalowej propozycji z jednej z moich ulubionych szkockich destylarni:
Glen Scotia 14 yo Campbeltown Malts Festival 2020 Tawny Port Finish
Nota
– moc 52,8% alc./vol
– region Campbeltown
– wiek 14yo
– beczka po Burbonie oraz finisz w beczkach po porto tawny (8 miesięcy)
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Glen Scotia 14 yo Campbeltown Malts Festival 2020 Tawny Port Finish nalewana jest do wysokich, smukłych butelek. Na butelce wytłoczone jest duże logo destylarni. Prezentuje się bardzo dobrze, elegancko i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest bursztynowy z rubinową poświatą
Zapach – czerwone porzeczki, dżem żurawinowy, dojrzałe morele, masło orzechowe, mleczna czekolada, budyń waniliowy z sokiem wiśniowym, kardamon, lekkie nuty dymu
Smak – słodki, wędzone śliwki, gorzkie migdały, słony karmel, czekolada z chili, owoce tarniny, biały pieprz, imbir a wszystko jakby otulone dymem
Finisz – dość długi, najpierw słodki, owocowy, następnie lekko wytrawny, dębowy, orzechowy z przyjemnym dymem torfowym
Moja ocena – 6/10
Glen Scotia 14 yo Campbeltown Malts Festival 2020 Tawny Port Finish to whisky o zaskakująco aromatycznym zapachu, który pięknie otwiera się po dłuższej chwili odstania. Smak również pięknie ewoluuje w czasie, natomiast finisz jest ciut bardziej wytrawny z lekkim mrowieniem. Świetnie ukryty alkohol pomimo ponad 50%. Dym torfowy nie jest dominujący a raczej jest tłem do innych aromatów, co jest bardzo przyjemne w odbiorze. Bardzo lubię w tej whisky tą nutkę soli, która idealnie wpasowuje się w resztę smaków. Dzisiejsza degustacja dała mi dużo przyjemności. Polecam!
Cena 320,00 – 420,00 zł