Girvan 2007 12 yo Murray McDavid – po raz pierwszy na moim blogu Single Grain Scotch Whisky.
W odróżnieniu od whisky single malt, do jej produkcji używa się pszenicy lub kukurydzy z niewielkim dodatkiem słodowanego jęczmienia, który jest niezbędny ze względu na enzymy które zawiera. Są one odpowiedzialne za przemianę skrobi w cukier, a więc w skrócie fermentacja by nie ruszyła bez ich udziału. Destylacja odbywa się w kolumnach destylacyjnych pracujących w systemie ciągłym, które zostały opracowane i opatentowane 1832 roku w Irlandii przez Aeneasa Coffeya. Jednak Irlandczycy całkowicie zignorowali ten wynalazek, natomiast Szkoci dostrzegli jego zalety. Ilość zakładów produkujących Single Grain Whisky rosła w Szkocji bardzo szybko, a zdecydowana ich większość powstawała w uprzemysłowionym regionie Lowlands. Największymi były Cambus, Cameronbridge, Carsebridge, Glenochil, Kirkliston oraz Port Dundas, i to one w 1877 roku założyły konsorcjum Distillers Company Limited ( DCL ), a więc protoplastę największego obecnie giganta branży alkoholowej – Diageo.
Grain whisky jest zdecydowanie tańsza w produkcji od whisky słodowej, a zarazem posiada pewne zalety – jest bezbarwna i ma neutralny smak, czyli w tamtym okresie, kiedy nie musiała leżakować w dębowych beczkach, to po prostu była czysta wódka. Bardzo łatwo, dodając zioła i jagody do drugiej destylacji, można ją przetworzyć w gin. Momentalnie skojarzono, że po zmieszaniu jej z whisky single malt – która posiada silny indywidualny smak i aromat i może nie odpowiadać każdemu podniebieniu – z neutralną whisky zbożową, możemy otrzymać alkohol odpowiadający większej rzeszy konsumentów, a zarazem tańszy. I tak w 1853 roku pojawiła się pierwsza szeroko dostępna blended whisky – Usher’s Green Stripe. Następnie pojawiły się takie tuzy szkockiej whisky mieszanej, jak Ballantines’, Bell’s, Chivas Regal, Dewar’s, Grant’s, White Horse, Teacher’s i najbardziej rozpoznawalny i sprzedający się w największej ilości – Johnnie Walker.
Czemu tak rozpisuję się nad whisky mieszaną i wybrałam do dzisiejszej degustacji whisky zbożową? Bo zdecydowana większość smakoszy i koneserów single maltów twierdzi, że gdyby nie było whisky mieszanych, których trzonem jest whisky zbożowa, to prawdopodobnie nie było by dzisiaj single maltów. Ponadto, do niedawna nikt nie butelkował grain whisky, która leżakowała głównie w beczkach wielokrotnie już używanych po Bourbonie, a jej walory aromatyczne i smakowe podnoszono dodając właśnie bardzo esencjonalne single malty. Obecnie możemy coraz częściej spotkać ciekawe butelkowania single grain whisky, pochodzące lub finiszowane w ciekawych beczkach, często w leciwym wieku – nawet 40-50 lat. Najczęściej są one wydawane przez niezależnych dystrybutorów, ale dla przykładu Diageo wypuściło bardzo ciekawe edycje z już nie istniejących gorzelni: Port Dundas 52 yo w serii Special Release 2017, Cambus 40 yo w tej samej serii, ale w 2016 roku, Carsebridge 48 yo w 2018, czy The Cally 40 yo w 2015. Najciekawsze wydania grain whisky są obecnie przedmiotem kolekcjonerskim, a ich wartość z roku na rok powoli rośnie.
Jeszcze parę słów o destylarni Girvan, która została zbudowana w 1963 roku przez firmę William Grant & Sons, w celu produkcji własnej whisky zbożowej do produkowanych przez siebie blendów, a w szczególności do Grant’sa. Powstała w miejscowości Girvan na zachodnim wybrzeżu w regionie Lowlands, dosłownie naprzeciwko półwyspu Kintyre i legendarnej miejscowości Campbeltown (Springbank, Glengyle i Glen Scotia). Lokalizacja została wybrana nieprzypadkowo, gdyż na początku postanowiono jako surowca do destylacji używać taniej kukurydzy sprowadzanej ze Stanów, jednak w połowie lat osiemdziesiątych do produkcji zaczęto używać pszenicy. Na początku zamontowano 5 kolumn destylacyjnych mogących wyprodukować 50 mln litrów czystego alkoholu rocznie, ale potem zmodernizowano destylarnię i zwiększono jej moce do 120 mln. Obecnie zakład ten jest głównym ośrodkiem Granta – tutaj jest mieszalnia i największe magazyny spółki. Jeszcze jedną ciekawostką jest to, że w latach 1966-1975 działała tu destylarnia whisky słodowej Ladyburn, a w 2007 roku dokładnie w tym samym miejscu zbudowano gorzelnię słodową Ailsa Bay, mogącą obecnie wydestylować 12 mln litrów spirytusu rocznie. Uzyskiwany tutaj destylat zalicza się do najlżejszych i najbardziej neutralnych w branży, a więc z dużą ciekawością przejdźmy do degustacji dzisiejszej whisky, tym bardziej, że do chwili obecnej chyba tylko raz miałam możliwość spróbowania whisky zbożowej, i była to pozycja zabutelkowana także przez Murraya MaCdavida – Inwergordon 30 yo.
Teraz skupmy się na dzisiejszej bohaterce:
Girvan 2007 12 yo Murray McDavid
Nota
– moc 46% alc./vol
– region Lowland
– wiek 12yo
– beczka po Burbonie i finisz w beczkach pierwszego napełnienia po Madeira
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Girvan 2007 12 yo Murray McDavid, nalewana jest do butelek o prostym kształcie, szata graficzna jest najbardziej charakterystyczną cechą tego dystrybutora, tym razem w ciemnoturkusowym kolorze. Prezentuje się dobrze, etykieta jest czytelna i zawiera wszystkie informacje. Z dwóch beczek rozlano 839 butelek. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach –brzoskwinie w syropie, prażone orzechy, kokosanki, pieprz, odrobinę imbiru
Smak –miód, wanilia, trawa cytrynowa, otręby, karmel, biały pieprz, kardamon
Finisz – średni z lekką goryczką, gorzkie migdały, skórka pomarańczowa, trochę goryczki i ostrości
Moja ocena – 2,5/10
Girvan 2007 12 yo Murray McDavid to whisky przede wszystkim… zbożowa i to czuć. Zapach, smak i finisz są bardzo różne, najbardziej podoba mi się aromat, na języku za bardzo czuć alkohol. Od czasu do czasu sięgam po whisky zbożowe i niestety nie mogę się do nich przekonać. Jest w nich zbyt dużo piekącej ostrości a to tylko 46%. Girvan 2007 12 yo Murray McDavid jest inna od tak dobrze znanych mi single maltów, niemniej zachęcam do spróbowania oraz własnej oceny.
Cena 200,00 – 250,00 zł