Dalmore Vintage 2007, whisky zabutelkowana pod koniec 2022 roku, która trafiła na rynek w grudniu tego samego roku wraz z siostrzaną butelką – Dalmore Vintage 2003.
Dalmore jest jedną z czterech destylarni należących do spółki Whyte & Mackay, a jej whisky od wielu już lat celuje w segment premium i super premium. Dzisiaj opisywana edycja pokazuje, że gorzelnia ta powoli stara się przesuwać akcenty w stronę zwykłych wielbicieli whisky, wydając wersje rocznikowe i limitowane w miarę rozsądnych pieniądzach. Osobiście, mnie whisky Dalmore jeszcze nigdy nie zachwyciła, ale trzeba przyznać, że też nie próbowałam zbyt wielu wydań, a zwłaszcza tych z górnej półki. Trzeba jednak zauważyć, że to głównie ceny odstraszają mnie od próbowania większości Dalmorów. Wersja 25yo, rozcieńczona do 42%, dodatkowo barwiona karmelem, to wydatek około 7 tys. zł, 21 yo 43,8% to 3 tys. zł, a osiemnastka 43% – 1300 zł. Nie wspomnę już o edycjach single cask, które w wieku 19-25 lat potrafią kosztować 20 tys. zł.
Mistrzem destylacji w Dalmore jest słynny Richard Paterson (odpowiada za wszystkie gorzelnie spółki), który wraz z Greggiem Glassauem, pełniącym funkcję Master Whisky Maker, dokonują w destylarni selekcji wyjątkowych beczek przeznaczonych właśnie do edycji rocznikowych. Od około pięciu lat jest w gorzelni podtrzymywana tradycja selekcji takich beczek w listopadzie, a brane pod uwagę są tylko i wyłącznie beczki leżakujące w historycznych magazynach na terenie destylarni nad zatoką Cromarty Firth, przy ujściu rzeki Averon. W wakacje zeszłego roku przez kilka dni mieszkałam w miasteczku Alness w odległości około 1,5 kilometra od Dalmore, niestety destylarnia nie została jeszcze otwarta po lockdownie.
Przymusowy czas, kiedy nie można było przyjmować gości, postanowiono wykorzystać na prace remontowe, a jak podają niektóre źródła także na rozbudowę, która ma podwoić moce produkcyjne zakładu. Zapowiadane otwarcie ma nastąpić w 2024 roku, co może wskazywać na większy zakres prac, a nie tylko drobne remonty. Są także przecieki mówiące o dokładnym skopiowaniu pracującego tutaj sprzętu, tak aby zachować dokładnie taki sam profil produkowanego spirytusu.
Obecnie w Dalmore pracuje kadź zacierna typu semi Lauter ze stali nierdzewnej o pojemności 10,4 tony, osiem kadzi fermentacyjnych z sosny oregońskiej o pojemności 49,500 litrów każda oraz skomplikowany układ ośmiu alembików. Te pierwszej fermentacji są w dwóch wielkościach: dwa o pojemności 16,500 litrów i dwa o pojemności 8,250 litrów. Dodatkowo mają one różne kształty: dwa mają klasyczny wygląd, a dwa prostą jak rura szyję zakończoną całkiem płasko. Podobnie jest z alembikami destylacji końcowej, gdzie dwa mają pojemność 11 tys. litrów, a dwa kolejne po 7,300. Dodatkowo są one wyposażone w miedziane płaszcze chłodzące, które zwiększają refluks.
Taki układ alembików pozwala produkować bardzo różnorodny spirytus, od bogatego i ciężkiego po owocowy i kwiatowy. Stosuje się tutaj jeden z najkrótszych czasów fermentacji w branży, 45-48 godzin, a maksymalnie 50. W magazynach na terenie zakładu obecnie dojrzewa około 65 tys. beczek, z czego ponad połowa to beczki po Bourbonie. Pozostałe to baryłki po różnego rodzaju sherry (Oloroso, Amoroso, Matusalem czy Apostoles) a także po Marsali, Porto czy słodkim winie Riversaltes.
Jeżeli prawdą okaże się planowana rozbudowa, to już nie najmniejsza gorzelnia o mocach 4,3 mln litrów czystego spirytusu rocznie przesunie się blisko czołówki największych producentów szkockiej whisky słodowej. Na koniec jeszcze wspomnę, że whisky Dalmore jest bardzo ceniona wśród miłośników cygar. Z tego właśnie powodu od 1999 roku posiada on w swojej ofercie edycję Dalmore Cigar Malt, która, jak sam producent określa, została stworzona jako „towarzysz dobrego cygara”.
Teraz już przejdźmy do naszej dzisiejszej bohaterki, która może w końcu przełamie moje postrzeganie tutejszej whisky:
Dalmore Vintage 2007
Nota
– moc 46,5% alc./vol
– region Highland
– wiek 15yo
– beczka po Burbonie, finisz w beczkach sherry Matusalem, Amoroso, Apostoles oraz Marsali
– brak informacji o filtrowaniu na zimno
– brak informacji o barwieniu karmelem
Oko – Dalmore Vintage 2007 nalewana jest do pięknych butelek o charakterystycznym dla destylarni kształcie. Pierwsze co rzuca się w oczy patrząc na Dalmore to duży emblemat przedstawiający głowę królewskiego jelenia. Etykieta jest bardzo mało czytelna i zawiera tylko minimum informacji. Kolor whisky jest bursztynowy (całkiem prawdopodobne jest to, że jest barwiona karmelem).
Zapach – kwiatowo-owocowy, dojrzałe brzoskwinie, czerwona porzeczka, miód wielokwiatowy, tarta jabłkowa, rodzynki, suszone śliwki, czekolada, karmel, cynamon, kardamon, nuty tytoniu
Smak – krem brulee, mleczna czekolada, karmel, czekoladki Mon Cheri, brzoskwinie w syropie, dżem mirabelkowy, prażone migdały, cynamon, odrobina goryczki dębowej
Finisz – średnio długi, lekko wytrawny, gorzkie kakao, czekolada, kawa, imbir, dębina
Moja ocena – 5/10
Dalmore Vintage 2007 nie spełniła moich oczekiwań, spodziewałam się większej złożoności. Zapach, smak i finisz są spójne, ale mnie brakuje „pazura”, czegoś co by spowodowało, że ją zapamiętam na dłużej. Przez łatwość picia, idealnie nadaję się jako „daily dram” ale jak na Dalmore, to za mało. Ogromnym atutem jest wygląd butelki, która prezentuje się luksusowo, ale to nie jest powód dla którego kupujemy whisky… najważniejsze co jest w środku. Nadal twierdzę, że Dalmore ma za wysokie ceny w stosunku do jakości. Zachęcam do spróbowania i własnej oceny.
Cena 700,00 – 810,00 zł