Bowmore 23yo No Corners To Hide – edycja wydana w ilości 6666 butelek z przeznaczeniem do sprzedaży w strefach wolnocłowych.
Whisky ta trafiła na rynek ponad rok temu, dokładnie 1 listopada 2021 roku, wraz ze swoją starszą siostrą, Bowmore 32yo No Corners To Hide, która została wydana również w „diabelskiej” liczbie 666 butelek. Niestety, starsza edycja to już wydatek 3 tys. dolarów amerykańskich i wartość ta raczej przekracza u zdecydowanej większości ludzi możliwość jej zakupu i cieszenie się jej smakiem. Dodatkowo dodam, że uzyskuje na Whiskybase lekko niższe noty niż jej młodsza siostra.
Obie te edycje są podobno wprowadzeniem do serii, która jest inspirowana lokalnymi legendami z destylarni i miasteczka Bowmore. Dodatkową atrakcją jest szata graficzna obu edycji, opracowana przez Vincenta Patricka Deighana – pochodzącego z Glasgow, znanego bardziej pod pseudonimem Frank Quitely, który jest ilustratorem wielu świetnych komiksów. Obie „No Corners To Hide” odnoszą się do Kilarrow Church, kościółka zbudowanego w 1767 roku przez lokalnych mieszkańców, a zaprojektowanego na planie okręgu. Jak mówi legenda, chodziło o to, aby w kościele nie było kątów, w których mógłby się schować diabeł. Pisałam już o tym wcześniej (zobacz Bowmore Inspired By Devil Cask, który był podsumowaniem serii Bowmore The Devil’s Casks, składającej się z trzech części wydanych w latach 2013-2015).
Historię destylarni opisałam już wcześniej (zobacz Bowmore 15yo Sherry Cask Finish), a dzisiaj skupimy się na wyposażeniu zakładu i procesie produkcyjnym. Obecne moce produkcyjne wynoszą 2,15 mln litrów spirytusu rocznie i są wykorzystywane w 100% (gorzelnia pracuje siedem dni w tygodniu). Pracuje tu ośmiotonowa kadź zacierna typu semi-lauter, wykonana ze stali nierdzewnej z miedzianą pokrywą. Została ona zakupiona z destylarni Jura, pracującej na sąsiedniej wyspie. Destylacja odbywa się tylko w dwóch parach alembików – te pierwszej destylacji są stosunkowo duże, każdy po 20 tys. litrów, a te końcowej destylacji są dużo mniejsze – 11500 litrów. Są one pękate, o niezbyt długich szyjach.
W przeciwieństwie do większości szkockich gorzelni słodowych, nie zabiega się tutaj o otrzymywanie lekkiego, delikatnego destylatu – nie stosuje się zabiegów mających na celu, aby do skraplaczy dostawały się tylko najczystsze frakcje alkoholu. Ma to na celu otrzymanie surowego, pikantnego i intensywnego destylatu, bardzo charakterystycznego dla Bowmore. Ja osobiście w zdecydowanej większości tutejszej whisky w pierwszej kolejności wyczuwam „naftowe” aromaty i smaki, które bardzo mi odpowiadają.
Fermentacja odbywa się w sześciu kadziach fermentacyjnych wykonanych z sosny oregońskiej o pojemności 40 tys. litrów każda. W latach 80 XX wieku zdecydowano się zastosować kadzie ze stali nierdzewnej, ale eksperyment ten trwał niecałe dziesięć lat. Fermentacja trwa 62 godziny. Woda pobierana jest z rzeki Laggan, mającej ujście w zatoce Loch Indaal, na brzegu której leży destylarnia. Bowmore jest jedną z nielicznych gorzelni słodowych, która nadal samodzielnie słoduje jęczmień na swoich tradycyjnych podłogach. Własny słód zaspokaja 30% zapotrzebowania na ten surowiec. Zatorfienie wynosi 25-30 PPM, więc możemy je określić jako średnie. Na wyspie Islay jeszcze Caol Ila stosuje takie zatorfienie, a także Kilchoman do niewielkiej części swojej produkcji (zdecydowana większość to 40-50 PPM). Inne destylarnie z reguły używają słodu dymionego do poziomu 40-50 PPM, ale zdarzają się edycje zdecydowanie bardziej torfowe. Dla przykładu ostatnio wydany Ardbeg Hypernova to 170 PPM, a Octomory to 90-309 PPM.
Ale wracając do tematu, torf wykorzystywany w destylarni pochodzi z własnych torfowisk. Dodatkowo, jest on przed włożeniem do paleniska kruszony (a nie jak w większości destylarni wkładany w kostkach). Powoduje to zdecydowanie większe wydzielanie dymu. Słód jest suszony przez 16 godzin torfem, a następnie 42 godziny gorącym powietrzem.
Jednym słowem, destylarnia Bowmore jak na dzisiejsze czasy jest gorzelnią bardzo tradycyjną, kultywującą stare metody produkcyjne. Wygląd zakładu jest także imponujący, zwłaszcza kiedy oglądamy go od strony zatoki. Wspaniałe, bielone budynki z obramowanymi na czarno oknami i kominami w kształcie pagody oraz wielkim napisem Bowmore na najsłynniejszym chyba w całej branży magazynie leżakowym położonym tuż nad wodą, słynnym Bowmore No. 1 Vaults, którego podłogi znajdują się poniżej poziomu morza – wszystko to robi niesamowite wrażenie. Będąc w 2018 roku na wyspie Islay, nie miałam możliwości zwiedzenia tej kultowej destylarni – odwiedziłam tylko visitor centre. Spowodowane było to tylko trzydniowym pobytem na tej legendarnej dla smakoszy „szkockiej” wyspie, i nie było możliwości odwiedzenia wszystkich gorzelni. Następnym razem na pewno nie odmówię sobie zwiedzenia Bowmore wraz z degustacją w słynnym magazynie Vaults No. 1.
Teraz już przejdźmy do degustacji:
Nota
Bowmore 23yo No Corners To Hide
– moc 51,5% alc./vol
– region Islay
– beczki ex-Bourbon i Essencia barrique
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Bowmore 23yo No Corners To Hide rozlewana jest do wysokich, smukłych butelek o raczej nowoczesnym kształcie, który wprowadzono w 2007 roku. Etykieta w ciemno brązowym kolorze ze złotymi literami, jest czytelna ale zawiera tylko podstawowe informacje. Whisky ma złoty kolor
Zapach – delikatny i subtelny, kwiatowy z nutami wanilii, mango, brzoskwinie w syropie, mirabelka, skórka grapefruita, trawa cytrynowa, miód, nafta i duża dawka dymu torfowego, gałka muszkatołowa, nuty tytoniu i skóry
Smak – bardzo słodki i gęsty, miód, pieczony ananas, powidła śliwkowe, czekoladowe pralinki, słony karmel, espresso, świeże orzechy włoskie, pszczeli wosk, nafta, torfowy dym z odrobiną pieprzności
Finisz – długi i rozgrzewający, początkowo słodki ewoluuje w stronę lekkiej goryczki, przypalony cukier, dym, nafta, wędzonka, tytoń
Moja ocena – 7/10
Bowmore 23yo No Corners To Hide jest whisky prawie idealną. Początkowo subtelny aromat eksploduje intensywnością i złożonością smaków a w tle nadal wyczuwam charakterystyczne nuty Bowmore. Whisky jest złożona i wielowarstwowa a w finiszu bardzo długo trwająca. Torfowy dym podkreśla smaki ale ich nie przytłacza. Bowmore 23yo No Corners To Hide jest łagodna pomimo dość sporej zawartości alkoholu, który idealnie spełnia rolę nośnika wszystkich aromatów. Moim zdaniem, duży wpływ na smak, miał finisz w beczkach po winie, które dodały lekkiej cierpkości i owocowości. Whisky jest trudno dostępna z powodu limitowanej edycji i ceny ale warto zdobyć chociażby sampelka, żeby jej spróbować.
Cena 2500,00 – 4000,00 zł