Benriach 2008 Peated 12yo Pedro Ximenez Puncheon #4052 Cask Edition, czyli whisky słodowa z jednej z moich ulubionych szkockich destylarni słodowych.
Świadczyć o tym może to, że jest to już piąta whisky z tej gorzelni opisywana na moim blogu. Wielką popularność w Polsce i nie tylko Benriach zaczął zyskiwać w ostatnim dziesięcioleciu za sprawą Billego Walkera, który został – wraz z grupą prywatnych inwestorów – jego właścicielem w 2004 roku. Momentalnie całkowicie nieznaną destylarnię wprowadził do grona bardzo cenionych producentów „szkockiej”. Nadmienić w tym miejscu trzeba, że do 2004 roku światło dzienne ujrzała tylko jedna edycja pochodząca z tej gorzelni, Benriach 10yo.
Na terenie Polski wielką pracę nad rozpropagowaniem Benriacha – a także GlenDronacha, i w pewnym stopniu Glenglassaugh (obie zamknięte destylarnie stały się własnością Billego Walkera odpowiednio w 2008 i 2013 roku) – wykonało M&P Wina i Alkohole Świata, które było do 2016 roku oficjalnym dystrybutorem tych trzech gorzelni na nasz rynek. Na wszelkiego rodzaju festiwalach Benriach wystawiał imponujące portfolio, w specjalistycznych sklepach półka z jego produktami zazwyczaj należała do najlepiej zaopatrzonych, a w barach Domu Whisky z Jastrzębiej Góry jednorazowo było otwartych około 20 pozycji.
W 2016 roku, kiedy świat obiegła wiadomość o sprzedaży Benriacha, GlenDronacha i Glenglassaugh amerykańskiemu gigantowi w branży alkoholowej, Brown Formanowi (właściciel między innymi Jacka Danielsa), wszyscy wielbiciele szkockiej whisky zaczęli się zastanawiać, jaki to będzie miało wpływ na jakość produkowanej w tych destylarniach whisky. Zdecydowana większość od razu stwierdziła, że po przejściu w korporacyjne ręce bardzo szybko zacznie spadać jakość produkowanych trunków i bardzo mocno zostanie ograniczona rozbudowana oferta, zwłaszcza właśnie Benriacha. Przez pierwsze 2-3 lata po przejściu w nowe ręce wszystko szło praktycznie po staremu, zmieniono tylko nieznacznie wzór etykiet. W 2018 roku znikła moja ulubiona seria Wood Finish, a w połowie 2020 roku Brown Forman zdecydował się na wprowadzenie bardzo dużych zmian.
Dotyczyły one wprowadzenia nowego kształtu butelki, nowej szaty graficznej etykiety, a także pozbycia się dużego „R” ze środka nazwy destylarni, co miało jakby zerwać więzi z charyzmatycznym poprzednim master blenderem, Billy Walkerem. Zmieniono całkowicie podstawową ofertę gorzelni, zmieniając jednocześnie jej nazewnictwo. Mamy więc do czynienia z Benriach The Orginal Ten oraz wersją torfową The Smoky Ten, Benriach Twelve i The Smoky Twelve, oraz The Twenty One, The Twenty Five i The Thirty. Pozostawiono bardzo istotną cechę dla gorzelni, czyli butelkowanie z mocą 46%, bez filtracji na zimno i bez barwienia karmelem.
Pozostawiono corocznie wydawane Batche w wersji cask strength, które zawsze były ozdobą portfolio Benriacha. I właśnie dzisiejsza nasza bohaterka została wydana w 2021 roku w Batch 17 przeznaczonym na kraje: Belgia, Cypr, Grecja, Malta i Polska. Co prawda, whisky wydawane w corocznych Batchach na przestrzeni ostatnich lat stawały się coraz młodsze – kiedyś normą było, że w każdym wydaniu znajdowały się perełki 35-40 letnie, a najmłodsze nie spadały poniżej 16 lat. Obecnie najstarsze wersje mają po 23-26 lat, a większość to whisky 9-12 letnie, a nawet siedmioletnie. Nie jest to jednak grzech Benriacha, ale ogólny trend w świecie szkockiej whisky spowodowany wyczerpywaniem się zapasów starych destylatów praktycznie we wszystkich szkockich gorzelniach słodowych.
Duży wpływ na to, że destylaty z tego zakładu należą do moich ulubionych, ma charakter tutejszego spirytusu. Nie jest on taki gładki, jak z siostrzanego GlenDronacha – jest trochę ostrawy i wyrazisty, a na dodatek jest produkowany w trzech odmianach. Są to: najbardziej charakterystyczny dla regionu Speyside – czyli dwukrotnie destylowany; także dwukrotnie destylowany, ale produkowany ze słodu zatorfionego do poziomu 40 PPM (podobny charakter do wyspy Islay); oraz trzykrotnie destylowany (charakterystyczny kiedyś dla nizinnego regionu Lowlands). Bardzo kibicuję nowej master blender Rachel Barrie, aby Benriach nadal wydawał świetną whisky i nie wypadł z kręgu moich ulubionych szkockich gorzelni słodowych.
A teraz już przejdźmy do degustacji:
Benriach 2008 Peated 12yo Pedro Ximenez Puncheon #4052 Cask Edition
Nota
– moc 60,5% alc./vol
– region Speyside
– beczka po Sherry PX Puncheon
– nie filtrowany i nie barwiony karmelem
Oko – Benriach 2008 Peated 12yo Pedro Ximenez Puncheon #4052 Cask Edition w butelce o nowym kształcie i nowej szacie graficznej, prezentuje się bardzo dobrze, etykieta jest czytelna i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest złoty.
Zapach – bardzo przyjemny, pomarańczowe delicje szampańskie, migdały, marcepan, powidła śliwkowe, rodzynki, figa, śliwka w czekoladzie, gorzka czekolada, imbir, goździki, a wszystko subtelnie otulone torfowym dymem i popiołem
Smak – gęsty i słodki, pomarańcze w czekoladzie, konfitura owocowa, prażone migdały, czekolada deserowa, lukrecja, karmel, eukaliptus, trochę dębowej goryczki, odrobina pieprzu, popiołu i dymu
Finisz – dość długi i bardziej wytrawny, orzechy w gorzkiej czekoladzie, wędzone owoce i w końcu dobrze wyczuwalny dym i popiół
Moja ocena – 6/10
Benriach 2008 Peated 12yo Pedro Ximenez Puncheon #4052 Cask Edition jest oleista i ciekawie złożona. Zapach, smak i finisz idealnie ze sobą współgrają. Whisky pomimo dużej mocy ma dobrze ukryty alkohol, nie jest za słodka a torfowy dym jest bardzo subtelny, wręcz niewyczuwalny. Atutem tej whisky jest niesamowita „pijalność” i ten inny rodzaj „dymu”, taki delikatny w tle. Polecam, zachęcam do spróbowania oraz własnej oceny.
Cena 450,00 – 500,00 zł