Glenfarclas 21yo jedna z licznych edycji z podstawowego portfolio tej bardzo cenionej szkockiej destylarni słodowej, słynącej z maturacji w beczkach tylko po sherry.
Jarosław Urban, wielki znawca whisky i Bourbona, stawiał tą szkocką destylarnię obok Springbanka, Bowmora i Lagavulina w czwórce najlepszych gorzelni słodowych na świecie. W sumie podzielam to zdanie, ale dodałabym jeszcze takie destylarnie jak Edradour, Tobermory, Glendronach, Bunnahabhain, Tamdhu czy Laphroaig, i wtedy Glenfarclas zawsze znajdzie się w mojej Top – dziesiątce.
W Glenfarclas najbardziej cenię bardzo tradycyjne podejście do produkcji (jedne z ostatnich w całej Szkocji alembiki podgrzewane żywym ogniem), stosowanie do maturacji tylko beczek po sherry z bardzo niewielkim dodatkiem beczek po Porto oraz fakt, że to jedna z ostatnich szkockich destylarni wciąż należąca do tej samej szkockiej rodziny, od 1865 roku. Jeżeli w dzisiejszych czasach chcemy sięgnąć po klasyczną szkocką, taką oldschoolową, podobną do tej produkowanej w XX wieku, to właśnie najlepiej sięgnąć po Glenfarclas 18, 21 czy 25yo.
Po dużych problemach, z którymi Glenfarclas musiał zmierzyć się na przełomie XIX i XX wieku podczas wielkiego kryzysu w świecie szkockiej whisky wywołanego upadkiem firmy braci Pattison, rodzina prowadząca zakład wyciągnęła daleko idące wnioski i już nigdy nie popadła w żadne kłopoty finansowe. Suchą nogą gorzelnia przeszła przez kolejny wielki kryzys nadprodukcji z 1983 roku, a co więcej, w trakcie jego trwania zakład destylował nieprzerwanie w normalnym swoim tempie, kiedy inne destylarnie ograniczyły znacznie produkcję lub wstrzymywały ją całkowicie. Dzięki temu, obecnie ocenia się, że Glenfarclas i niezależny bottler Gordon & MacPhail posiadają największe zapasy starych destylatów w swoich magazynach w całej Szkocji.
Strategia gorzelni jest dosyć prosta i polega w skrócie na nie związywaniu się z jednym lub kilkoma największymi odbiorcami tutejszej whisky, ale bardzo zrównoważonej dystrybucji na bardzo wielu rynkach, nawet obecnie niewielkich. Pomimo tego, że obecnie destylarnia ta mogła by całość swojej produkcji sprzedawać w postaci single malt, wywiązuje się z dostarczania swojej whisky różnym producentom blendów, gdyż taka koniunktura na szkocką wcale nie musi trwać wiecznie. Absolutnie Glenfarclas nie stara się zwiększać produkcji za wszelką cenę, ponieważ nie jest ich celem zagoszczenie na półkach jak największej ilości supermarketów. Ich celem jest pozostanie producentem whisky premium i ciągłe utrzymywanie jakości produkowanych tu trunków.
Jak już wyżej wspomniałam, Glenfarclas słynie i znajduje się w nielicznej garstce producentów, którzy produkują whisky dojrzewające tylko w beczkach po sherry. Z jednej strony, ma to bardzo pozytywny wpływ na postrzeganie destylarni, jednak niesie także bardzo dużo różnego rodzaju trudności. Pierwszą jest cena beczek po sherry, drugą bardzo ograniczona ich ilość na rynku. Kolejnym problemem jest to, że gorzelnia stosująca tylko jeden typ beczek oferuje whisky o bardzo ujednoliconym profilu aromatyczno-smakowym, a inne destylarnie proponują bardzo różnorodne edycje, wydawane z beczek po bardzo ciekawych winach i nie tylko. Dodatkowo, ostatnio bardzo modne stało się finiszowanie whisky w różnych beczkach oraz kupażowanie whisky z beczek różnego rodzaju.
Z tego powodu, w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku wszystkie statystyki podawały, że Glenfarclas ma stałych oddanych fanów (stała sprzedaż na poziomie 800 tys. butelek rocznie), ale nie przybywa mu nowych wielbicieli. Jednak od jakichś 3-4 lat popularność marki zaczęła wzrastać i obecnie gorzelnia ta notuje jeden z największych wzrostów sprzedaży, dzięki któremu wskoczyła do piętnastki najlepiej sprzedających się whisky typu single malt. Nadmienię jeszcze, że w 2022 roku miałam możliwość odwiedzenia Glenfarclas i destylarnia zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie (zobacz Glenfarclas 185th Anniversary). Jest jedną z najładniejszych szkockich gorzelni słodowych, położoną u stóp góry Benrinnes, a jej kamienne zabudowania, pokryte czarnym nalotem, kontrastujące z bramami i oknami pomalowanymi na czerwono, to po prostu niezapomniane wrażenia.
Teraz zmierzmy się z tą oldschoolową whisky:
Glenfarclas 21yo
Nota
– moc 43% alc./vol
– region Speyside
– wiek 21yo
– beczka po Sherry
– filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Glenfarclas 21yo w swojej klasycznej dla destylarni butelce wygląda świetnie i bardzo rozpoznawalnie, co jest dużym atutem. Etykieta w kolorze kremowym jest czytelna i zawiera wszystkie najistotniejsze informacje. Kolor whisky jest bursztynowy ze złotymi refleksami
Zapach – delikatnie ziołowy, goździki, gałka muszkatołowa, nuty sherry, suszone śliwki, żurawina, wiśnie w czekoladzie, mango, migdały, karmel
Smak – słodko-wytrawny, czekoladki Mon Cheri, suszone śliwki, daktyle, figi, morele, marcepan, karmel, cukierki Kopiko, delikatny posmak dębiny, imbir, pieprz
Finisz – dość długi, lekko wytrawny, gorzka czekolada z pomarańczą, kawa, słód jęczmienny, kardamon, nuty dymu
Moja ocena – 6/10
Glenfarclas 21yo to „pełnoletnia” whisky idealna jako daily dram. Zapach, smak i finisz są bardzo spójne i tworzą dobrą kompozycję ale największym atutem jest aromat, możną ją wąchać i wąchać. Beczka po sherry jest tłem dla destylatu, nie przykrywała go ale uwidaczniała wszystkie atuty. Destylarnia Glenfarclas utrzymuje swój charakterystyczny styl, za to bardzo ją cenię. Zdecydowanie polecam!
Cena 600,00 – 700,00 zł