The Glenlivet Hand Filled 15yo Batch 002 – butelka, którą własnoręcznie zabutelkowałam bezpośrednio w destylarni 17 lipca 2022 roku.
Co prawda nie zwiedzałam całej destylarni, ale spędziłam sporo czasu w visitor centre, w którym mamy możliwość zabutelkować własnoręcznie aż trzy rodzaje whisky w bardzo przyzwoitych cenach. Dzisiaj opisywana 15-latka to wydatek 70 funtów, edycja bez określenia wieku to wydatek 40 funtów oraz najstarsza 18yo to, jak dobrze pamiętam, 120 funtów.
Bardzo dużą ciekawostką jest możliwość zakupu unikatowych edycji z nowej serii Pernod Ricard – Distillery Reserve Collection, w skład której wchodzą whisky single cask ze wszystkich trzynastu destylarni należących do tego francuskiego koncernu. Są to trunki wydawane w różnym wieku, pochodzące z różnych beczek, butelkowane w naturalnej postaci i niestety w butelkach 0,5 litra. Z każdej gorzelni w danym momencie są do kupienia 2-3 różne roczniki. W trakcie mojego pobytu były dostępne whisky Glenlivet, Longmorn, Miltonduff, Glen Keith, Glentauchers, Dalmunach, Allt A’Bhainne, Tormore (już nie należąca do Pernod Ricard), Braeval, Glenburgie i z zamkniętej Caperdonich.
Nie było whisky tylko z dwóch destylarni należących do Pernod Ricard – Aberlour i – czego najbardziej żałuję – Scapa, z której bardzo ciężko jest kupić cokolwiek w wersji single cask. Co prawda, przebywając przez 9 dni w Speyside mieszkałam dosłownie trzy kilometry od gorzelni Aberlour, ale niestety przez cały ten czas visitor centre było zamknięte z powodu choroby personelu. Ale wracając do tematu, w Glenlivet mamy do dyspozycji niesamowicie zaopatrzony bar, w którym możemy pokosztować kilkudziesięciu tutejszych edycji oraz tyle samo ze wszystkich gorzelni należących do francuskiego koncernu. Dodam jeszcze, że wszystko jest serwowane w bardzo przyzwoitych cenach.
O destylarni Glenlivet napisano już chyba wszystko. Jej historia zaczyna się w roku 1824, kiedy George Smith, założyciel zakładu, jako pierwszy w całej Szkocji wykupił licencję gorzelniczą. Naraziło go to na wielkie niebezpieczeństwo ze strony nielegalnych bimbrowników i przemytników, którzy zalegalizowanie interesu uważali za zdradę. Słynne są jego dwa pistolety, podarowane przez hrabiego Aberlour, z którymi Smith nie rozstawał się nigdy przez pierwsze kilka lat legalnego funkcjonowania. Jednak kolejne lata pokazały słuszność tej decyzji.
Jeszcze przed zalegalizowaniem destylarni, whisky Georga miała renomę bardzo dobrej. Kiedy w 1822 roku król Jerzy IV odwiedził Edynburg, sir Walter Scott poczęstował go nielegalnie wytwarzaną whisky Glenlivet, która tak przypadła królowi do gustu, że stała się jego ulubionym trunkiem do wznoszenia toastów. Po 1824 roku popularność tutejszej whisky stawała się coraz większa – popyt zdecydowanie przewyższał podaż i z tego powodu w 1859 roku, George Smith wraz ze swoim synem Johnem Gordonem Smithem wznieśli nową destylarnię u zbiegu rzek Livet i Avon, dopływów słynnej rzeki Spey, od której cały region nosi swoją nazwę. Budynki tej gorzelni stoją do dzisiaj, a opisywane wyżej visitor centre mieści się w budynku byłej słodowni klepiskowej, która była wzniesiona właśnie w 1859 roku.
Destylarnia Glenlivet przeszła ogromną ilość modernizacji – obecnie destylacja odbywa się w trzech halach alembików, które powstawały w różnym okresie. Z tego powodu, mamy tutaj kontrast między klasyczną zabudową z XIX wieku, a wyglądającymi bardziej na zakład przemysłowy, ostatnio wybudowanymi halami. Kiedy George Smith w 1859 roku wraz ze swoim synem przenieśli produkcję do nowego zakładu, pracowała w nim jedna para alembików. W 1896 roku zwiększono ich ilość do dwóch par, a w roku 1973 do trzech par. Do 1978 roku destylarnia należała cały czas do rodziny założycielskiej, kiedy to oferta kupna przedstawiona przez kanadyjskiego giganta Seagram spotkała się z ich aprobatą. W tym samym roku nowy właściciel dołożył kolejną parę alembików.
W 2001 roku Pernod Ricard wraz z Diageo wykupiły alkoholowe aktywa Seagram i cała grupa Chivas Bros wraz z Glenlivetem przeszła na własność francuskiego giganta. W 2010 roku Chivas Brothers przeznaczył na modernizację zakładu 10 mln funtów, dobudowując nową halę z kolejnymi trzema parami alembików. Jak bardzo wzrasta ostatnio popularność szkockiej whisky widać po tym, że już po 9 latach Pernod Ricard zdecydował się na kolejną rozbudowę i w 2019 roku otwarto najnowszą halę z kolejnymi 14 alembikami. Zwiększyło to moce produkcyjne do niebagatelnej liczby 21 mln litrów czystego alkoholu rocznie. Przez 151 lat Glenlivet dochodził do ilości 14 alembików, a w ostatnim czasie tylko w ciągu 9 lat podwoił ich ilość. Dodam jeszcze, że wszystkie pracujące w gorzelni alembiki są dokładnym odwzorowaniem pierwszej pary zainstalowanej w 1859 roku. Te pierwszej destylacji mają pojemność 15 tys. litrów, a drugiej 10,5 tys.
Teraz już skupmy się na naszej niecodziennej bohaterce:
The Glenlivet Hand Filled 15yo Batch 002
Nota
– moc 54,4% alc./vol
– region Speyside
– wiek 15yo
– beczka po burbonie
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – The Glenlivet Hand Filled 15yo Batch 002 nalewana jest do butelek o prostym i klasycznym dla destylarni kształcie. Wygląda elegancko i zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach – kremowo-owocowy, wanilia, miód, toffi, tarta owocowa, jabłka, winogrona, trochę cynamonu i pieprzu.
Smak – słodki, kremowy, creme brulee, wanilia, karmel, drożdżówka z jabłkami, dojrzałe gruszki, orzechy, cynamon, imbir, pieprz i nuty dębiny
Finisz – dość długi i rozgrzewający, początkowo słodki a końcowej fazie lekka goryczka, świeże orzechy, dębowo-korzenny
Moja ocena – 6/10
The Glenlivet Hand Filled 15yo Batch 002 to whisky rewelacyjna w swojej prostocie. Pięknie prezentuje idealne połączenie destylatu z beczką po burbonie, która podkreśliła wszystkie walory smakowe. Próbowałam ją kilkukrotnie przed opisem i za każdym razem miałam te same odczucia. Alkohol jest świetnie ukryty przez co pije się ją bardzo przyjemnie. Jeśli tylko będziecie mieli okazję, koniecznie spróbujcie!
Cena 350,00 – 370,00 zł