Hazelburn 2007 13yo – limitowana edycja do 6300 butelek z destylarni Springbank, wydana w 2021 roku.
Nie będzie przesadą powiedzieć, że ta całkowicie nietorfowa, potrójnie destylowana odmiana whisky z regionu Campbeltown jest jedną z najrzadszych trunków tego typu produkowanych w całej Szkocji. Roczna produkcja destylatu w tej legendarnej gorzelni wynosi zaledwie 160-170 tys. litrów rocznie, z czego tylko około 10-15% to trzykrotnie destylowany Hazelburn. Jest on zarazem najmniej popularną odmianą whisky z trzech produkowanych w tej destylarni, określanej często jako „pracujące muzeum”.
Jestem wielbicielką wszystkich produkowanych w Springbanku rodzajów whisky i Hazelburna stawiam na równi z pozostałymi. Dla przykładu, takie jego wydania, jak Hazelburn 2004 14yo Oloroso Sherry Casks, czy Hazelburn Rundlets & Kilderkins z 2014 roku to klasa sama w sobie. Problemem jest jednak to, że, jak już wyżej zaznaczyłam, produkcja tej trzykrotnie destylowanej whisky jest mocno ograniczona i poza podstawową edycją Hazelburn 10yo rocznie ukazuje się z reguły jeszcze tylko jedno limitowane jej wydanie. Co prawda mamy jeszcze trochę edycji single cask, lecz ich zakup graniczy z cudem.
Pierwsza destylacja Hazelburna odbyła się w 1997 roku, a nazwa pochodzi od destylarni Hazelburn, która pracowała tuż koło Springbanka w latach 1825-1925. O destylarni Springbank napisałam już, przy okazji opisywania powstałych w niej trunków, praktycznie wszystko, o regionie Campbeltown, którego jest największą gwiazdą, również. Pisać będę jeszcze wielokrotnie, ponieważ gorzelnia ta jest dla mnie prawdziwą perełką w świecie szkockiej whisky i jeżeli mam możliwość, próbuję degustować każde pochodzące stąd wydanie, najchętniej otwierając całą butelkę, a nie z sampli.
Jeszcze dwa, trzy lata temu, podstawowe edycje, takie jak Springbank 10yo, 15yo, 12yo cask strength, 18yo, czy Longrow 18 i 21yo, można było kupić praktycznie w pierwszej cenie bez większych trudności, a Hazelburn pozostawał na półkach sklepowych najdłużej. W odniesieniu do Springbanka określenie „podstawowe edycje” jest trochę niefortunne, gdyż nawet dziesięciolatka jest wydawana w bardzo limitowanych ilościach i każda partia różni się od siebie kolorem, aromatem i smakiem. Dla przykładu, Springbank 10yo z 2020 roku jest bardzo chwalony, jako jeden z najlepszych w ostatnich latach (butelka już czeka na otwarcie). Jedyne, po czym możemy rozpoznać kolejne wydania rocznikowe, jest data nadrukowana na szkle na samym dole butelki.
W odniesieniu do Springbanka 18yo pomocne nam będzie odczytanie nadruku za datą. Jest to tak zwany kod, który określa numer butelkowania w danym roku. Tylko po tym kodzie możemy rozczytać – na przykład na whiskybase – z którą partią osiemnastolatki mamy do czynienia. A jest ona butelkowana zazwyczaj dwa razy w roku, w limitowanych do około 3-4 tys. butelek ilościach. Najczęściej jest złożona z destylatów dojrzewających w beczkach po Bourbonie i po sherry w różnych proporcjach, ale mieliśmy także edycje składające się z Bourbona w 100%, a także Bourbon-Porto.
Ale wracając do tematu, bardzo żałuję, że destylarnia Springbank produkuje i wypuszcza tak niewiele swojej trzykrotnie destylowanej whisky, gdyż z wielką ochotą spróbowałabym np.: Hazelburna 18 i 21yo, a także na przykład edycji 12yo cask strength. Wielką zagadką jest, z jakiego powodu moce produkcyjne Springbanka – wynoszące 750 tys. litrów czystego alkoholu rocznie – są wykorzystywane tylko w 25%, przy tak potężnym obecnie zapotrzebowaniu na szkocką whisky. Podobnie jest z Glengyle, która również należy do rodziny Mitchell (produkowany jest tutaj Kilkerran). Może właśnie tylko tak mała skala produkcji pozwala zadbać o wszystkie szczegóły i produkować tak wspaniałe whisky.
A teraz już przejdźmy do naszej dzisiejszej bohaterki:
Hazelburn 2007 13yo
Nota
– moc 48,6% alc./vol
– region Campbeltown
– wiek 13 yo
– beczka po Burbonie – 75%, po Sherry 25%
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Hazelburn 13yo nalewana jest do butelek o charakterystycznym dla destylarni kształcie z wytłoczonym napisem SPRINGBANK DISTILLERY. Prezentuje się dobrze, etykieta jest czarno-srebrna z zielonym akcentem – określeniem wieku, jest czytelna i zawiera podstawowe informacje. Kolor whisky jest bardzo jasny, słomkowy.
Zapach – delikatny, świeży, cytrusowy, miód, wanilia, mleczna czekolada, trawa cytrynowa, mokre siano, słone nuty
Smak – słodki, miodowe płatki śniadaniowe, biała czekolada, wanilia, szarlotka, morele, marcepan, imbir, a to wszystko podkreślone odrobiną soli
Finisz – średnio długi, początkowo słodycz mlecznych krówek, dojrzałych jabłek, a końcówka z lekką goryczką dębiny, trawy cytrynowej, słonych karmelków
Moja ocena – 6,5/10
Hazelburn 13yo to idealny “daily dram”, gdyby nie dostępność i cena. Zapach – lekki i delikatny – nie do końca zapowiada, czego się dalej spodziewać, a smak i finisz to nieoczekiwana mieszanka doznań dla naszych podniebień. Beczki po burbonie gwarantują słodycz i wanilię, beczki po sherry owocowość i odrobinę cierpkości, a wszystko w charakterze Campbeltown – lekko „brudne”, z odrobiną soli. Whisky jest bardzo dobra, polecam spróbować, szczególnie osobom szukającym „innych” smaków.
Cena 500,00 – 700,00 zł