Octomore 10yo 2020 Fourth Limited Release 208PPM – czyli czwarta pozycja z serii 11, a zarazem czwarty dziesięcioletni Octomore.
Pierwsza edycja 10yo była wydana w 2012 roku, druga w 2016, a trzecia w 2018. Whisky ta produkowana jest w destylarni Bruichladdich i jest najbardziej torfową whisky na świecie. Można by śmiało stwierdzić, że jest jakby osobną podklasą „wody życia”, a powstała w skutek eksperymentu i szukania nowych możliwości, gdzie może dojść szkocka whisky. Wszystko to zawdzięczamy Jimowi McEwanowi, charyzmatycznemu Master Distillerowi, który piastował to stanowisko najpierw w gorzelni Bowmore, a następnie właśnie w Bruichladdich, którą to z praktycznie całkowicie nieznanej destylarni słodowej doprowadził do producenta whisky wręcz kultowej. W 2015 roku przeszedł na emeryturę, ale już dwa lata później zapowiedział poprowadzenie nowej gorzelni na wyspie Islay – Ardnahoe, projektu niezależnej firmy botlerskiej Hunter Laing & Co.
Ale wracamy do tematu. Nazwę Octomore zaczerpnięto od destylarni o tej właśnie nazwie, która funkcjonowała niedaleko miejscowości Port Charlotte w latach 1816-1852. Należała ona do rodziny Montgomery, była bardzo mała – destylowano w niej zaledwie do 65 beczek spirytusu rocznie, z czego zdecydowaną większość konsumowano na wyspie. Pomimo tak małej produkcji, miała wykupioną licencję destylacyjną. Nazwa Octomore pochodzi od nazwy farmy na której pracowała, a oznacza „wielka ósemka”, ponieważ gospodarstwo składało się z ośmiu niezależnych pól. Obecnie Octomory są destylowane w gorzelni Bruichladdich, a dojrzewają w klasycznych magazynach klepiskowych, gdzie beczki są układane tylko w trzech rzędach. Magazyny te położone są w miejscowości Port Charlotte – która jest oddalona od destylarni o dwa kilometry – i należały kiedyś do gorzelni o tej samej nazwie, co miasteczko w którym była położona.
Każda nowa seria Octomore od paru lat składa się z czterech pozycji, a pierwsza liczba oznacza właśnie numer serii. Z kolei liczby po kropce oznaczają: 09.1-maturacja odbywała się w beczkach po Bourbonie, 09.2-butelka przeznaczona na sprzedaż w strefie wolnocłowej (w obecnej pandemicznej sytuacji może się to zmienić z powodu bardzo dużych utrudnień w podróżowaniu), 09.3- do produkcji tej edycji użyto jęczmienia tylko z farmy Octomore z jednego rocznika. Whisky z cyfrą 4 to z reguły trunek dojrzewający w beczkach ze świeżego dębu francuskiego, a to wydanie Octomore 10yo nie posiada klasycznego oznaczenia.
Pierwszego października ukazała się już część serii dwunastej Octomore, a dokładniej trzy pierwsze pozycje, wszystkie pięcioletnie. 12.1 to klasycznie pozycja pochodząca z beczek po Bourbonie, wydana w największej liczbie i najtańsza (co prawda, 600 zł za whisky 5yo to nie jest mało). Kolejne dwie zapowiadają się bardzo interesująco z powodu użytych beczek. 12.2 to whisky najpierw dojrzewająca w beczkach po Bourbonie, a następnie finiszowana przez 18 miesięcy w baryłkach po słodkim likierowym francuskim winie Sauternes, a 12.3 była wydestylowana z jęczmienia z farmy Octomore i finiszowana w beczkach po słodkim sherry Pedro Ximenez.
Ale wracając do tematu mamy dzisiaj edycję 10yo – jak na Octomore, można by ją nazwać staruszką. Zdecydowana większość whisky z tej destylarni to pięciolatki, wyjątkami były: seria 08 składająca się z destylatów ośmioletnich, oraz 10.4, która była trunkiem zaledwie trzyletnim. Coraz więcej znawców whisky uważa, że wiek nie jest najważniejszy przy jej produkcji, gdyż równie wielkie znaczenie ma dobór jęczmienia, dłuższy czas fermentacji, odpowiednia destylacja i dobór beczek do maturacji. Jest w tym bardzo dużo prawdy, gdyż obecnie mamy na rynku wysyp wielkiej ilości szkockiej w wieku 3-12 lat, które są po prostu świetne. Brałam udział w degustacji Octomorów z serii 11 i w tym przypadku whisky najstarsza okazała się jednak najlepsza. Większość uczestników tej degustacji nie podzielała mojej opinii, twierdząc, że 10 lat maturacji spowodowało zbytnie ułagodzenie charakteru tego torfowego potwora. I co prawda był on w tym zestawie najłagodniejszy, ale zarazem świetnie ułożony, zbalansowany, elegancki i najłatwiej pijalny.
A teraz już przekonajmy się jeszcze raz o jego klasie:
Octomore 10yo 2020 Fourth Limited Release 208PPM
Nota
– moc 54,3% alc./vol
– region Islay
– wiek 10 yo
– beczka po Burbonie i beczka typu Virgin Oak
– nie filtrowany na zimno, nie barwiony karmelem
Oko – Octomore 10yo nalewana jest do butelek o charakterystycznym kształcie, które najczęściej są z czarnego matowego szkła, kojarzy mi się z niemieckim granatem przeciwpancernym z drugiej wojny światowej. Etykieta jest czytelna i zawiera podstawowe informacje. Brakuje informacji o rodzaju beczek, ale to możemy wyczytać na stronie destylarni. Kolor whisky jest słomiany.
Zapach –pierwsze wrażenie to lekki dym torfowy, popiół, za chwilę nos uderza duża dawka cytrusowych owoców, mentolu, anyż, zielona herbata, olejki eteryczne, pieprz
Smak – mocno owocowy, słodki grapefruit, pomelo, eukaliptus, mentol, anyż, gorzka czekolada, babka cytrynowa, nuty soli, sosnowy olejek eteryczny, całość świetnie podkreślona dymem, popiołem
Finisz – średnio długi i mocno rozgrzewający, popiół, pastylki miętowe w czekoladzie, nuty soli, trochę goryczy dębowej beczki
Moja ocena – 6,5/10
Octomore 10yo to whisky pełna świeżych aromatów, mentol, eukaliptus i owoce cytrusowe – tego czuje najwięcej oprócz dymu i popiołu. To mocna whisky z idealnie ukrytym alkoholem a jednocześnie lekka w odbiorze. Nie ma w niej lepkiej i oleistej gęstości a a raczej lekka frywolność, która kojarzy mi się z poranną rosą i lasem. Torfowość jest bardziej popiołowa i nie dominuje a nuty soli dają dodatkowy smaczek. Zachęcam do spróbowania i cieszenia się z degustacji.
Cena 900,00 – 1100,00 zł