Kilkerran 16 yo vs Kilkerran 12 yo, dwa single malty z destylarni Glengyle, która należy do Springbanka, czyli mojej ulubionej z Campbeltown.
Obecnie łapię się na tym, że najchętniej opisywałabym whisky pochodzące od rodziny Mitchell’s, to znaczy – oprócz Kilkerrana – także Springbanka, Longrowa i Hazelburna. Do tego dodatkowo dołożyłabym Edradour – wraz z jej dymną wersją Ballechin – oraz wszystko pochodzące od Bruichladdicha, czyli także Port Charlotte i Octomore. I jeszcze Tobermory, a zwłaszcza jej dymną wersję Ledaig. Wszystkie te destylarnię mają wiele wspólnego – we wszystkich do procesu produkcyjnego podchodzi się bardzo tradycyjnie, a asortyment przez nie wydawany jest bardzo różnorodny. Używa się w nich niesamowitej różnorodności beczek, wszystkie whisky przez nich produkowane, nie są filtrowane na zimno i posiadają naturalną barwę (nie używa się karmelu w celu uzyskania ciemniejszego koloru). Dodatkowo, we wszystkich produkuje się whisky zarówno torfowe, jak i całkowicie tych aromatów pozbawione. Ich podstawowe portfolio jest słabo rozbudowane, ale za to corocznie wydają niezliczoną ilość edycji limitowanych oraz takich pochodzących z jednej beczki, czyli tak zwanych single cask. Te cztery gorzelnie są jednymi z mniejszych zakładów tego typu, które pracują w Szkocji i może to jest główną ich siłą. Moim zdaniem, tylko przy takiej ilości produkcji da się całkowicie kontrolować jakość dojrzewającego spirytusu w beczkach.
Przykładem na tą tezę może być szybko wbijająca się do mojej pierwszej ligi – jeszcze do niedawna całkowicie anonimowa – destylarnia GlenAllachie. Odkąd w 2017 roku przeszła na własność Billego Walkera, jednego z najwyżej ocenianych przeze mnie master blenderów (wcześniej był właścicielem BenRiach, GlenDronach i Glenglassaugh), to pierwszą jego decyzją było ograniczenie produkcji z 4 mln litrów czystego alkoholu rocznie do 800 tys. Dodatkowo, od razu zaczął część spirytusu produkować z zatorfionego jęczmienia, już leżakujące destylaty poddał finiszowaniu w różnych ciekawych beczkach i zaczął wydawać wiele limitowanych edycji oraz wydań single cask. Ale nie odchodźmy od tematu i skupmy się na naszych dwóch dzisiejszych Kilkerranach.
Historię destylarni Glengyle opisałam już wcześniej (zobacz Kilkerran Heavily Peated Batch 1), i jak już wiemy, po trwającej 79 lat przerwie wznowiono tu destylację w 2004 roku. Pierwsza whisky debiutowała zaś w 2009 w ilości 9000 butelek, otwierając serię Work in Progress. Była to Kilkerran Work in Progress First Release, whisky złożona z destylatów dojrzewających w beczkach po Bourbonie i po sherry. Cała seria została stworzona, by pokazać, jak każdy kolejny rok spędzony w beczce wpływa na destylat. Kolejne trzy lata przyniosły edycję 2nd, 3rd oraz 4th. Od 2013 roku zaczęły się pojawiać corocznie dwie edycje, jedna Bourbon Wood, druga Sherry Wood, a najciekawszą z nich było wydanie z ostatniego, 2015 roku – 7th Cask Strength Bourbon Wood (wszystkie pozostałe były butelkowane z mocą 46%). Tak więc cała seria składała się z 10 butelek, które dzisiaj są już dosyć trudne do zdobycia, a ich wartość znacznie wzrosła. Osobiście miałam okazję próbować prawie całą dziesiątkę, i co najbardziej zaskakuje to to, że już pierwsze wydanie, czyli whisky 5 yo, jest dobra, ciekawa i wcale nie ustępuje bardzo ostatniej, czyli 11 yo. Kolejnym spostrzeżeniem jest, że spośród ostatnich sześciu wydań te dojrzewające w beczkach po Bourbonie nie ustępują tym z Sherry, a z reguły zdecydowanie wolę whisky z beczek po Sherry. Bardzo żałuję że nie posiadam całej serii.
Po zakończeniu serii, już w roku 2016, przyszedł czas na wydanie pierwszej oficjalnej edycji, czyli Kilkerran 12 yo, która jest kupażem destylatów pochodzących w 70% z beczek po Bourbonie i w 30% po Sherry. I do dnia dzisiejszego jest to nadal jedyna wersja w podstawowej ofercie. W latach 2017-2019 pojawiły się jeszcze limitowane edycje 8 yo, trzy pierwsze z beczek po Bourbonie, a czwarta -która po prostu zrobiła furorę – z beczek po sherry pierwszego napełnienia (na początku tego roku ukazała się także piąta edycja 8 yo, także 100% Sherry). W latach 2019-2020 wydano jeszcze trzy batche Kilkerrana Heavily Peated, a w roku 2019 wydano serię single casków pochodzących z pięciu różnych beczek przeznaczonych na różne kontynenty i do różnych krajów. W 2020 roku, po 16 latach od wznowienia destylacji, przyszedł czas na wydanie Kilkerrana 16 yo, który jest może zwiastunem drugiej whisky w podstawowym portfolio tej niezwykłej destylarni.
Teraz skupmy się na naszych dwóch bohaterkach:
Kilkerran 16 yo
Nota
– moc 46% alc./vol
– region Campbeltown
– wiek NAS
– beczka 96% Burbon i 4% Marsala
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Kilkerran 16 yo ma prostą, lekko pękatą butelkę z charakterystyczną etykietą, niezmienną od początku wznowienia produkcji. Prezentuje się bardzo dobrze, dość skromnie ale zawiera wszystkie informacje. Kolor whisky jest bardzo jasny, słomkowy.
Zapach – cytrusy, zielone jabłka, lody waniliowe, marcepan, woskowe nuty, mleczna czekolada, słód jęczmienny, odrobina imbiru
Smak – jest umiarkowanie słodki, dominują cytrusy, babka cytrynowa, miód, wanilia, lekka dębowa goryczka i popiół
Finisz – dość długi, mniej słodki, lekka goryczka skórki pomarańczy i grapefruita, trochę dębiny
Moja ocena – 6,5/10
Kilkerran 16 yo, jest dla mnie przykładem prawie idealnie zrównoważonej whisky. Alkohol jest idealnie ukryty ale to nie problem przy 46%. Jest pięknie spójna, od zapachu po finisz, nie ma w niej niczego co by dominowało. Kilkerran 16 yo to klasyk do tego bardzo niebezpiecznie pijalny.
Cena 330,00 – 400,00 zł
Kilkerran 12 yo
Nota
– moc 46% alc./vol
– region Campbeltown
– wiek 12 yo
– beczka 70% Burbon i 30% Sherry
– nie filtrowana na zimno
– nie barwiona karmelem
Oko – Kilkerran 12 yo ma prostą, klasyczną butelkę. Kolor whisky jest słomkowy.
Zapach – cytrusy, anyż, wanilia, czereśnie, brzoskwinie, racuchy z jabłkami, trawa cytrynowa, biały pieprz i nuty dymu
Smak – pomarańczowa skórka, jabłka, czekoladki z sherry, miód, przypalony cukrier na crème brulee, delikatny torfowy dym, pieprz i imbir
Finisz – dość długi, słodki, kremowy, mleczna czekolada, miód, odrobina goryczki dębowej i popiół
Moja ocena – 6/10
Kilkerran 12 yo, idealna pozycja dla każdego, zrównoważony charakter, wszystko w niej jest spójne. Nie przytłacza nas słodycz, nie dominuje dym, ta whisky jest prosta i solidna co jest jej największym atutem.
Cena 250,00 – 300,00 zł
Nie bardzo wiem, jakie napisać podsumowanie… Obie whisky mają podobny profil, jest w nich dużo świeżości ale 12 yo jest słodsza. Jedyne co przychodzi mi do głowy to… klasyka. Jak piję Kilkerran to przenoszę się w przeszłość. Campbeltown to cudowne miejsce na mapie Szkocji!
1 komentarz
Piłem chyba ze trzy rodzaje tych whisky, powiem to jednym słowem: pycha.!