Ardbeg Smoketrails Napa Valley Edition to whisky wydana w 2024 roku.

Można ją nazwać już trzecim wydaniem z serii Smoketrails, stworzonej od początku z myślą o sprzedaży w strefach wolnocłowych. Z tego powodu wszystkie edycje tej serii butelkowane są w litrowych pojemnościach. Pierwszą była Ardbeg Smoketrails Manzanilla Edition z 2022 roku, a rok później pojawiła się Ardbeg Smoketrails Côte Rôtie Edition.

To już dziesiąte spotkanie na moim blogu z whisky Ardbeg. Wynika to z prostego powodu – lubię tę destylarnię, a dodatkowo co roku wypuszcza ona kilka limitowanych edycji, które od razu budzą ogromne zainteresowanie. To właśnie od Ardbega zaczęła się moja przygoda z single maltami, choć wcale nie była to „miłość od pierwszego wejrzenia”. Wręcz przeciwnie – początkowo nie mogłam pojąć, jak można zachwycać się alkoholem, który pachnie dymem, ogniskiem, jednym słowem spalenizną.

To doświadczenie zmotywowało mnie jednak do spróbowania whisky o zupełnie innych profilach smakowo-aromatycznych. I tak wciągnął mnie świat szkockiej whisky. Na początku zauroczyła mnie „siostra” Ardbega, czyli Glenmorangie – gładka, delikatna i niezwykle łatwo pijalna. Następnie pojawił się Glendronach ze swoimi ciężkimi nutami sherry, a potem Benriach – z ogromną różnorodnością, wyrazistym charakterem destylatu i bogactwem finiszów w różnych rodzajach beczek.

Do whisky torfowych przekonałam się dopiero po około dwóch latach od pierwszego spotkania z Ardbegiem Ten. Stało się to za sprawą Ballechina SFTC Bordeaux – torfowej wersji whisky z destylarni Edradour, która z czasem stała się moją ulubioną marką. Potem już poszło łatwo: Bowmore, Laphroaig, Kilchoman, Lagavulin, Caol Ila, Port Charlotte, Octomore, dymne edycje Bunnahabhain, a także kolejne Ardbegi. Do tego warto dodać torfowe whisky z lądu – Longrow od Springbanka czy Peated z Benriacha.

O Ardbegu pisałam już wielokrotnie w poprzednich recenzjach. Dwukrotnie odwiedziłam tę destylarnię, która jest obowiązkowym punktem wizyty na legendarnej wyspie Islay. Oferuje ona świetne zwiedzanie i degustacje – szczególnie polecam te w magazynach, prosto z beczki.

Historia Ardbega sięga roku 1815, choć niewiele brakowało, by została przerwana w latach 80. i 90. XX wieku na zawsze. Na szczęście tak się nie stało i możemy wciąż cieszyć się niepowtarzalnym charakterem tej whisky. Wielu znawców twierdzi, że współczesny Ardbeg nie dorównuje dawnym edycjom. Jednak jak napisał Jarosław Urban w „Vademecum Whisky”: „Ardbeg nadal nie ma żadnego substytuta w świecie whisky”. I tego się trzymajmy.

A teraz pora zmierzyć się z dzisiejszym bohaterem – Ardbeg Smoketrails Napa Valley Edition.
Nasza recenzja Ardbeg Smoketrails Napa Valley Edition
Nota
– moc 46% alc./vol
– region Islay
– wiek NAS
– beczka po Bourbon i winie Napa Valley
– nie filtrowana na zimno, nie barwiona karmelem
Oko – Butelka utrzymana jest w klasycznym stylu Ardbega – zielone szkło o charakterystycznym kształcie z szeroką górną częścią i solidną podstawą. Etykieta, ozdobiona ciemnym tłem z bordowo-fioletowymi akcentami, nawiązuje kolorystyką do win z Napa Valley, w których beczkach dojrzewała część destylatu. Centralnie umieszczono logo Ardbega, a poniżej pojawia się charakterystyczna grafika ze stylizowanym motywem „smoketrails”, czyli smug dymu – znaku rozpoznawczego całej serii. Całość prezentuje się nowocześnie, ale jednocześnie nie traci typowego dla marki surowego charakteru. Kolor whisky jest bursztynowy.
Zapach – Na pierwszym planie czuć intensywny torfowy dym, charakterystyczny dla Ardbega, ale tym razem przełamany nutami owoców z czerwonego wina. Pojawiają się wiśnie, ciemne winogrona i śliwki, a w tle przewija się odrobina wanilii i słodkiego dębu. Całość jest zaskakująco harmonijna – dym nie dominuje, tylko współgra z soczystymi, winno-owocowymi akcentami.
Smak – Na języku od razu uderza torf, popiół i nuta smoły, ale szybko dołącza do nich soczysta owocowość. Maliny, jeżyny i wiśnie podkreślone są lekko korzennym charakterem – pieprz, gałka muszkatołowa i goździk. Wyczuwalne są też akcenty czekolady deserowej i kawy. Tekstura jest oleista, pełna, a przy tym świetnie zbalansowana.
Finisz – Długi, torfowy, ale z niezbyt wyraźnym śladem beczki po czerwonym winie. Dym powoli ustępuje miejsca taninowej cierpkości i owocowej słodyczy. Na końcu zostaje posmak ciemnej czekolady, espresso i suszonych śliwek.
Moja ocena – 4,5/10
Ardbeg Smoketrails Napa Valley Edition to whisky poprawna, z ciekawym pomysłem połączenia torfu i czerwonego wina. Aromat i smak są spójne, owocowość dobrze współgra z dymem, ale całość nie zaskakuje niczym wyjątkowym. Trochę szkoda, że wpływ beczki po winie jest tu zbyt subtelny, bo jak wiemy dymne whisky potrafią znakomicie komponować się z czerwonymi winami. To przyzwoita propozycja, którą warto spróbować, choć raczej nie jest to edycja, do której będzie się często wracać.
Cena 450,00 – 470,00 zł
